Translate

sobota, 4 marca 2017

Dla wilniuków o Kaziukach

      Wiem , że jest nie fair z mojej strony tyle czasu nie podać żadnej informacji o Wilnie wilniukom, ich potomkom, albo po prostu symatykom naszego miasta. Ale dzisiaj nadrobię z nadwagą. Bo akurat dzisiaj, 4 marca, mamy w Wilnie tradycyjne "Kaziuki", lub jak kto woli "Jarmark Kaziukowy". W ubiegłym roku o nim pisałam tu. Dzisiaj sobota, pogoda dopisuje, więc i "stary i mały" wyruszają z samego rana na starówkę, by nacieszyć się tą niecodzienną atmosferą, pochodzić, obejrzeć i coś kupić. Tym, co to być z nami nie mogli proponuję za pomocą zdjęć zanurzyć się z nami w te uliczki, pogapić się na ciekawe stragany, podziwiać wymyślne palmy, A więc wyruszamy od Ratusza ulicą Wielką w kierunku Katedry. Tylko, proszę, uważajcie, bo łatwo zgubić się w tłumie.



Na schodach Ratusza jeden ludowy zespół zmieniał inny, aby stwarzać wesołą i radosną atmosferę.




 
 Wiosenną atmosferę zwiastują szpakówki. 
 


Jak i każdego roku symbolem jarmarku były palmy. Od najbardziej wymyślnych, po zwykłe bazie powiązane w "pączki".
 













Oczywiście swoje wyroby głośno zachwalają rzemieślnicy:








                           Może ktoś kupi tą przemiłą krówkę ceramiczną za 100 eurów?









Tu palmy sprzedaje prawdziwa Litwinka, przybrana w strój ludowy.


                       A tu jest prawdziwe litewskie obuwie, co się nazywa "kłumpie".




A tu "nieprawdziwa" Litwinka też w stroju ludowym.






Uliczni muzykanci jak zawsze są miłym akcentem.

Wydmuszki, pisanki i drewniane jajka napominają, że święta już nie za górami.























   Po długim spacerze można też posilić się.


                          Chlebek domowego wypieku też idzie jak "bułeczki".
     Było mnówstwo kramów z piernikami, obwarzankami, słodyczami. Ale... do takich nie zbliżaliśmy się i zdjęć nie robiliśmy, bo z nastaniem postu mamy jako takie zobowiązania. ( Czy wytrwamy, to inna historia).
    No i jak ogólnie było?  Fajnie. Świadczy o tym zadowolona mina anioła, który z góry spoglądał na to wszystko.
    Jeżeli ktoś wytrwał z nami do końca, to dziękuję, za cierpliwość, życzę wszystkim dobrej, prawdziwej wiosny.  




14 komentarzy:

  1. Honoratko, dziękuję za te Kaziuki! Cudne. Jestem uzależniona od drewnianych łyżek i wiklinowych koszy, których u Ciebie mnogość, więc jestem usatysfakcjonowana. Podobają mi się też te białe z kolorowymi oczkami. :) Ale anioł to dziwny jest. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Takich aniołów to mamy po mieście kilka. Planuję na przyszłość poswięcic im jeden z moich postów. Cieszę, się, że "byłaś " ze mną na jarmarku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam kiedyś w Wilnie na jarmarku, jednak o ile dobrze pamiętam było to bliżej Wielkanocy, chyba w niedzielę palmową. Było pięknie. Palemek już nie mam, ale drewniane jaja owszem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację Barbaro. Przed Wielkanocą w niedzielę Palmową też mamy wiekie targi z palmami i akcentami światecznymi. A po palmę trza przyjechać. Dziękuję, że tu wpadasz i poczytujesz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam takie jarmarki:)) Gdybym choć mieszkała trochę bliżej to na pewno już bym tam była.

    OdpowiedzUsuń
  6. A może kiedyś się wybierzesz, bo na pewno nie pożałujesz decyzji.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ pięknie i... klimatycznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. W rzeczywistości tak i było, cieszę się, że udało mi przez fotografie to przekazać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ja lubię takie imprezy, zwłaszcza jarmarki. 4 marca moje miasto obchodzi rocznicę wyzwolenia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Więc cieszę się, że razem ze mną przeszłaś się po naszym jarmarku.

    OdpowiedzUsuń
  11. Też tam byłam, chlebek wileński jadłam i kwas piłam...:)
    Udało mi się być na tegorocznych Kaziukach, obeszłam wszystkie uliczki ze straganami aż oczopląsu dostałam :) Było cudownie jak zawsze w Wilnie

    Pozdrawiam
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj jak miło mi. Może nawet gdzieś się zderzyłyśmy wymijjając się. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspanialy jest klimat takich jarmarkow, bo wesolo i mozna cos kupic, te palemki przepiekne, no i zjesc swojskie jedzonko...cudownie:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Masz rację, takie imprezy sa bardzo potrzebne, żeby ten odziennie zabiegany człowiek trochę odsapnął.

    OdpowiedzUsuń