Translate

wtorek, 25 września 2018

Szczególne dni





           Tymi szczególnymi  dla Wilna dniami była ubiegła sobota i niedziela, czyli  22 i 23 września,  Do Litwy z wizytą przybył papież Franciszek. Z samego rana niebo wylało na miasto ogrom wody, aby potem już  ani na chwilę nie zakłócić pogody podczas tak ważnych dla ludzi spotkań z papieżem. Oczywiście  uwagę przykuwały jeden po drugim nastepujące wydarzenia, spotkania, wygłaszane mowy. W telewizji oglądałam reportaż z lotniska, i byłam zaskoczona, iż ujrzałam po wylądowaniu samolotu, Franciszka tak zmęczonego, smutnego, z przygaszonym spojrzeniem. Podczas słuchania hymnów obu państw stał zgarbiony z opuszczonym wzrokiem. Przemknęła mi myśl, że widocznie żle się czuje, bo trochę nawet utykał, i że już chyba tego jego   ciepłego uśmiechu możemy nie zobaczyć. Ale wszystko się odmieniło, kiedy po wyjściu z lotniska ujrzał tłumy czekające na niego. Papież wsiadł do samochodu przy otwartym oknie i podczas jazdy szczerze do wszystkich się uśmiechał.
           Pierwszego dnia wizyty jednym z punktów, gdzie miał się zjawić papież na krótkie spotkanie z wiernymi i modlitwę, była oczywiście słynna Ostra Brama. Chętnych wpuszczano po dokładnej kontroli przed kaplicę, ale trzeba było stawić się dwie godziny przed spotkaniem. A w sobotę pogoda sobie zastrajkowała i po upalnym piątku, temperatura powietrza spadła do 13 stopni. Postanowiłyśmy z koleżanką Ligią, że pójdziemy na krótko przed przewidywaną wizytą i gdzieś tam chociaż z daleka , może przy pomocy ekranów zobaczymy przebieg spotkania. Tak też i było, bo wojsko ludzi idących w stronę kaplicy zatrzymało daleko od miejsca wydarzenia, skąd mogliśmy tylko z  widzieć skrawek ekranu, bo przeszkadzały latarnie i ustawione budki do kontroli przechodzących. I tak sobie stałyśmy pogodzone z losem, że chociaż nie zobaczymy, to jednak usłyszymy. Punktualnie o wyznaczonym czasie papież przyjechał znowu "Fiatem" pod kościół Sw. Teresy i udał się do kaplicy witany przez zebranych. I właśnie wtedy, tylko i wyłącznie bramkę, przy której gromadziliśmy się, kazano otworzyć. Bardzo szybko przeszłyśmy kontrolę, i co tchu puściłyśmy się biegiem pod kaplicę. Stało się, i aż nie wierzyło, że jesteśmy tak blisko. Niesamowite wrażenie, niezapomniane słowa papieża, które nawołują, aby nie odgradzać się murami.  Jednym z głównych tematów wizyty, była tolerancja.




        Z pod Ostrej Bramy Ojciec Święty odjechał w papamobile i tłum ludzi szybciutko, jak podczas maratonu pognał do drogi, którą papież musiał jechać. My z Ligią oczywiście też.


                                                                                       














       

        Potem było zaplanowane spotkanie z młodzieżą, W niedzielę zaś calebrował Mszę Świętą w Kownie, odwiedził w Wilnie pomnik przy getcie i Muzeum Okupacji i Walk o Wolność. W poniedziałek była wizyta na Łotwie i we wtorek w Estonii.
        Co nam dała wizyta papieska?  Każdy chyba sobie sam wytyczył jakieś oczekiwania i nadzieje na ich realizację. Każdy chyba usłyszał te szczególne słowa, na które czekał.  Najbardziej zaś były widoczne zmiany na mieście. Ludzie odstawili samochody, i miasto zaludniło się. Rodzice z maluchami w wózkach, dorosłe dzieci ze starymi rodzicami pod rękę, mnówstwo młodzieży i wszyscy uśmiechnięci, pogodni, i nienarzekający. Rzadko się widzi takie obrazki.




  Pogoda już się nie odmieni w najblizszym czasie. Dzisiaj jest okropny wiatr i jak najbardziej na czasie są ciepłe chusty. Właśnie taką wyczarowała i opisała  Renata. Chusta jest ciepła, przytulna , no i bardzo ładna. Miałam okazję, trafiłam do grona testerek, i już się nawet zimy nie boję.

 

          Tak się zaczynała moja przygoda z "Juliettą". Dziergałam z półwełny, w 100g było 250 m wlóczki. Drutami nr 5. Zużyłam około 250 g włóczki. Wzór rozpisany idealnie. Kto chce mieć coś ciepłego na jesień i zimę, może obejrzeć inne chusty według tego wzoru na blogu u Renaty tu. Zaangażować się warto. Praca daje satysfakcję.












 O książkach będzie następnym razem, i mam nadzieję, że napiszę  już niedługo, bo i nową maskotkę mam do pokazania, i chcę wtrącić swoich "pięć groszy" do dyskusji , która rozgorzała wśród blogowiczek o komentarzach, albo raczej o ich braku. 
         Życzę wszystkim ciepła na nadchodzące jesienne dni.