Translate

niedziela, 28 listopada 2021

W oczekiwaniu...

           Wczoraj na naszym Placu Katedralnym była uroczyście odsłonięta choinka, jako symbol  oczekiwania na Święta. W domu zaś tradycyjnie rozpoczynamy ten okres zapalając świecę na wieńcu adwentowym, który, jak każdego roku,  robię z tego  co mam pod ręką. Dlatego też świece są różnorakie, gałązki zielone z naszego jodłowca, cały wieniec  taki "niedoskonały", ale nam się podoba. 



       Kalendarz przypomina nam, że nadchodzi zima, która  może też sypnąć śniegiem i postraszyć mrozami. Dlatego też aktualnymi prezencikami są jak zawsze skarpety. Kilka par otrzymała już moja koleżanka z Niemiec, inne zaś czekają  na przypadkowych właścicieli. Ponieważ w tym roku mam niemało włóczki skarpetkowej, więc jeszcze kilka par  nowych na pewno powstanie. Po różnych próbach i refleksjach przyszłam do wniosku, że na razie najbardziej "moim" modelem jest skarpeta dziergana od palców, z klinkiem, z piętą robioną rzędami skróconymi ( z podwójnym owijaniem nici). Zbierałam te doświadczenia   z różnych kursików i poradników, i teraz tylko tak dziergam. Prawda, chcąc udowodnić sobie, że i będąc na emeryturze można rosnąć i doskonalić się, kupiłam druty do dziergania dwóch skarpet naraz. Więc stoję przed wyzwaniem, że muszę tego sposobu się nauczyć.

        Jakiś czas temu powstały takie dwie  maskotki.Prawda, laleczka już wyszła z domu, a Harry też jest  przeznaczony pewnej jego fance.      

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

 

                                                                                   

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Z książkowej półki.

 Beth Morrey "Uratować Missy". Z zapałem zabrałam się do czytania, bo na okładce książki przeczytałam, że jest ona przeznaczona dla czytelników " Mężczyzna imieniem Ove"(Fridrik Backman), oraz " Eleonor Oliphant ma sie całkiem dobrze" ( Gail Honeyman). I chociaż o Eleonorze nie czytałam, za to byłam zafascynowana historią Ove. Więc spodziewałam się również podobnych wrażeń. Ale od razu napotykam kilka wątków "żywcem " ściągniętych z książki o Ove. Dalej czytając widzę bardzo wielkie podobieństwo głównej bohaterki Missy do Olive Kitterige z powieści  Elizabeth Strout. Niektóre sytuacje są identyczne. Przeczytałam do końca, ale pozostał jakiś niesmak, coś mi przeszkodziło wczuć się w perypetie życiowe bohaterki. Takie są moje wrażenia. 

Wojciech Chmielarz "Farma lalek". Ciekawy kryminał, aktualny temat.  Lubię twórczość Chmielarza, a wybór akurat na tą książkę padł wówczas, kiedy moja córka po jej przeczytaniu będąc na wycieczce w kopalni uranu odkrywa iż wszystkie wydarzenia opisane  odbywały się akurat tam,w Kowarach, które w książce są nazwane Krotowicami. Zaintrygował mnie ten zbieg okoliczności, przeczytałam i mogę śmiało książkę polecić miłośnikom kryminałów.

    Każdemu tu zaglądającemu życzę, aby czas oczekiwania ( nieważnie czego)  upływał w dobrej  atmosferze, z dobrą książką.





 

piątek, 19 listopada 2021

Uszczęśliwianie na siłę

     

     Czy zdarzało się wam uszczęśliwiać kogoś na siłę, obdarowywać czymś  człowieka, który mówi, że tego nie potrzebuje, nie będzie używał, nie założy itd...?  Raz na kilka lat rozgrywa się u nas w domu taka scenka, kiedy przed nadchodzącymi przymrozkami stwierdzam, że mąż nie posiada czapki. Otóż nie znosi czapek, nie zakłada ani latem ( nawet ochronnej przed słońcem na plaży), ani zimą. Musiałam z tym się pogodzić.  Często dobieramy kurtki z kapturem, aby ratował sytuację nawet chociażby  przed wiatrem lub deszczem( parasoli też nie uznaje). Ale uważam, że wełniana czapka, na wszelki wypadek musi być. W tym roku pozbyliśmy się starych okryć głowy i na nową męską czapkę zakupiłam dwa motki Drops Soft Tweed, nr 09. Na zdjęciu włóczka wygląda lepiej, ale na czapkę, która najwięcej czasu spędzi w szafie na półce aniżeli na głowie właściciela, może być. Zużyłam 60g, dziergałam drutami nr 3,5. Nie do wiary, nawet udało mi się namówić na wypożyczenie głowy do  kilkusekundowej fotosesji.


 
 
 
 
 

    Mając teraz cały dzień do swojej dyspozycji,  więcej czasu spędzam przed ekranem ( ale z robótką w ręku). Przypadkowo natrafiłam na : "Sprzątanie z Marie Kondo". Bardzo spodobała mi się jej propozycja, aby rozstając się z wysłużona rzeczą "porozmawiać " z nią, dziękując, że była z nami. Przeglądając zawartość swojej szafy natrafiłam na sukienkę, którą często zakładałam do pracy, lubiłam ją i dobrze w niej się czułam. Nie chciałam jej wynieść do konteneru na ubrania, a do noszenia w domu nie pasowała. Ale przecież od sukienki do tuniki jeden krok.  Tylko, że  przed nadchodzącymi chłodami chciało się ciepłej tuniki, a tu te krótkawe rękawy i niemały dekolt  nie pasowały mi. Ale kiedy w domu tyle drutów i różnych resztek włóczki, to plan  metamorfozy sukienki bardzo szybko zrealizował się.  Na zdjęciach widać, jak było "przed" i jak jest "po". Ciepły duży kołnierz-golf i przedłużone rękawy uciepliły tunikę tak, że mogę zakładając ją pod kurtkę zapomnieć o szaliku. Prawda miałam jeszcze zrobioną kieszeń, ale  po przypięciu jej stwierdziłam, że "obciąża" całość i z niej zrezygnowałam..


       Kiedy trafiam na książkę, która mnie  długo "trzyma", zaczynam poszukiwać innych pozycji tegoż autora, bo mam do niego zaufanie. Czasami  znowu zachwycam się, czasami się rozczarowuję.  Po przeczytaniu "Rdzy" Jakuba Małeckiego wiedziałam, że chcę przeczytać i inne jego książki. Przy okazji natrafiłam na "Święto ognia" i znowu zachwycałam się, jak autor potrafi  subtelnie poruszać tak trudne problemy z jakimi niemało ludzi się styka. Nastka choruje na porażenie mózgowe, nie mówi, nie chodzi, ale potrafi porozumiewać się ze starszą siostrą Łucją, która ciężko haruje, aby w teatrze udowodnić, że jest jedną z najlepszych baletnic i jest warta głównej roli. Ojciec dziewczynek musi pogodzić pracę i opiekę nad młodszą córką, jednocześnie borykając się ze swoimi problemami i traumami. Książka uczy tolerancji, wyrozumiałości. Bardzo polecam.

      Wojciech Chmielarz też jest autorem , po którego książki chętnie sięgam.  Pierwszą była "Wyrwa", po niej " Żmijowisko". Byłam zachwycona tymi książkami, bo mimo wątku kryminalnego, najbardziej uwagę czytelnika przykuwają charaktery bohaterów.  Następnym kryminałem tego autora był "Dług honorowy". Tu było niemałe rozczarowanie, bo po kilkunastu stronach domyśliłam się już, kto tu "zawinił", a takiej gafy autorowi nie daruję. Ale po jakimś czasie dałam mu znowu szansę, zabierając sie do czytania "Rany". Ciekawa, z mocnymi scenami z życia, trzymająca w napięciu. Polecam miłośnikom dobrego kryminału.


  Mój grudnik, jak i większość w tym roku, zaszalał już w pierwszej połowie listopada. Specjalnie polowałam na białe kwiaty, natrafiłam na niego  przed dwoma laty w Lidlu. Szkoda, że tak krótko trwa kwitnięcie. Życzę wszystkim tu zaglądającym pogodnego nastroju, mimo czasami ponurych widoków zza okna .