Nie da się nie kochać jesieni w tym roku. Jako pora roku, ma chyba najmniej zwolenników, ale teraz nas rozpieszcza swoimi darami. Nigdy jeszcze tak długo nie mieliśmy zielonych drzew, soczystozielonej trawy i tyle dotąd kwitnącyh kwiatów.
W Wilnie już od kilku dobrych dni delektujemy się " babim latem". Pogoda jak to i musi być dopisuje, dużo słońca i jest ciepło. Nawet na działce nie mogliśmy zabrać się do tradycyjnych jesiennych prac porządkowych, bo kwiaty kwitną, pszczoły się trudzą, nie wypada przeszkadzać.
I jak tu nie zgodzic się z Tuwimem?
Zobacz, ile jesieni!
Pełno jak w cebrze wina,
A to dopiero początek,
Dopiero się zaczyna.
Nazłociło sie liści,
Że koszami wynosić,
A trawa jaka bujna,
Aż się prosi, by kosić.
Lato, w butelki rozlane,
Na półkach słodem się burzy.
Zaraz korki wysadzi,
Już nie wytrzyma dłużej...
\
W robótkowym światku po trochu przybywa maskotek dla moich maturzystów, przerzuciłam się na weselsze kolory, zapanował róż i fiolet, ale pokażę nowych zwierzaków w nastepnym poście.
Mimo ciepłych i ładnych dni, kalendarz i meteorolodzy napominają, że jednak chłody nastapią. A "szewc bez butów chodzi". Potrzebny ciepły sweter! Już sporo czasu włóczka na piórkowy oczekuje na kontakt z drutami, ale latem ciepłych rzeczy dziergać nie chciało się. Długo myślałam jakiego wyzwania się podjąć przy tym sweterku, aby jednocześnie i czegoś nowego nauczyć. Bardzo chciałam dziergać od góry bezszwowo, jeden już taki mam, ale również marzył się wykrój szpic. Poczytałam rekomendacje bardziej doświadczonych koleżanek i zabrałam się do pracy. Połączyłam dwie niteczki. I po trochu coś powstaje.
No i jak na środowy wpis przystało, o książkach być musi. Przeczytałam książkę Katarzyny Boni "Ganbare". Japonia po wielkich kataklizmach 2011 roku na wyspie Fukuschima. Wzruszające reportaże ze spotkań z ludżmi, snującymi swoje opowieści- wspomnienia o tych strasznych wydarzeniach. Bardzo szczegółowo opisana atmosfera na terenie elektrowni przed katastrofą. Niemało informacji będę mogła wykorzystać na swoich lekcjach. Dotychczas byłam pewna, że tak rozwinięty kraj, jak Japonia, poradził sobie w naprawianiu skutków katastrofy, że ludzie są osiedleni w godnych domach, mają pomoc psychologiczną. Otóż musiałam rozczarować się. Najbliżsi krewni potrafili nie otworzyć drzwi ludziom ze skażonych terenów, a tym czasem w jednej z wiosek mieszka sobie samotny Japończyk, który opiekuje się opuszczonym bydłem, psami, kotami... Fukuschima po japońsku - "wyspa szczęścia". Nic dodać.
No i na zakończenie życzę wszystkim,aby jak najdłużej jesień nas swymi ładnymi i pogodnymi dniami rozpieszczała.