Już dzisiaj dzień przesilenia wiosennego, a tej jak najbardziej prawdziwej i astronomicznej wiosny ani śladu. Prawda śniegu nie mamy, ale z rana mróz nam towarzyszy, i człowiek wychodzący z ciepłego mieszkania chce otulić się ciepłą chustą. Chyba dlatego skusiłam się na motek włóczki skarpetkowej i zaczęłam robotę. Bardzo dawno chusty nie dziergałam i trochę już tych trójkątnych kształtów mi zabrakło. Niedawno Renata wystawiła na swoim blogu bezpłatny wzór na taką akurat, co mi się w planach widziała. Zdążyłam skorzystać z oferty (dziękuję Renato) i będąc w pasmanterii akurat wypatrzyłam taki kolorowy moteczek, który musi mój szaroniebieski płaszcz ożywić. Mam takie wrażenie, ze jeszcze ta ciepła chusta mi przy naszej pogodzie długo mi posłuży. Prawda, najpierw trzeba udziergać.
Pewna zaprzyjaźniona z nami para po długiej przerwie doczekała się drugiego dziecka, więc w prezencie mała Iewa (po litewsku tak mówi się na Ewę) dostała zającównę i ciepłe kapciuszki. Nawet już otrzymaliśmy zdjęcie małej modelki w bucikach i z zabawką, ale oczywiście na blogu go nie zamieszczę.
A teraz o moim kłopocie. Brzmi dziwnie, bo chodzi o książkę, którą czytam. Już pisałam niejednokrotnie, że lubię czytać książki Remigiusza Mroza. Dlatego też po "Kasacji" z zaangażowaniem rzuciłam się na jego "Rewizję". I wydawałoby się, że niczego tej powieści nie brakuje. Dostępny język, lekka ironia, ciągła intryga przykuwa uwagę czytelnika. Bardzo wyraziści bohaterowie pochodzący z różnych warstw społecznych, których losy się przeplatają, też raczej budzą sympatię. Więc w czym problem? Otóż adwokat Joanna Chyłka, ambitna i znakomita w swoim zawodzie nałogowo się upija. Z początku podchodziłam do tego faktu spokojnie, no bo wiadomo, kobieta w pewnej sytuacji załamała się i pozwala sobie na chwile słabości. Ale kiedy w każdym rozdziale muszę towarzyszyć naszej bohaterce w wyprawach po trunki mocne, rozmyślać, z jaką nakrętką tekila jest lepsza, potem śledzić jej chwiejne ruchy po mieszkaniu, to czasami mam tego dosyć. Porzucić zaś czytanie nie mogę, bo fabuła się rozkręca, ciekawi mnie bieg wydarzeń i los oskarżanego Roma. Więc z nadzieją, że Joanna nareszcie się weźmie w garść zaczynam nowy rozdział, a tu znowu bohaterka albo z nieodłączną szklanką, albo w poszukiwaniu sklepów alkoholowych. Naprawdę autor grubo przesadził z opisywaniem pijackich scen, i to już budzi niesmak. Aż czasami obawiam się, czy po wieczornym czytaniu tej książki nie obudzę się z rana z kacem.
Widocznie za długo zasiedziałam się przy kryminałach, których ostatnio sporo przeczytałam. W czasie świątecznym na pewno sięgnę po literaturę z innej półki.
Wszystkim życzę radosnej krzątaniny przedświątecznej i miłych chwil spędzonych przy ulubionym zajęciu.