Translate

poniedziałek, 31 stycznia 2022

Zahaczając o styczeń



        Już jutro luty, więc wypadałoby jeszcze w styczniu zaliczyć wpis na blogu. Na początku roku byłam zmuszona na jakiś czas odłożyć druty i szydełko, bo doszło do przeciążenia dwugłowego mięśnia ramienia. Poszperałam w internecie, pooglądałam trochę filmików i  według porad fizjoterapeuty  ćwiczyłam, nacierałam, i nie przeciążałam ręki. Oczywiście czas przeznaczony na czytanie  znacznie się wydłużył. Dlatego też zacznę dzisiaj od książkowej półki:

 

 

 Fannie Flag " Dogonić tęczę". Nawet nie spodziewałam się, że książka dorówna "Zielonym smażonym pomidorom" , czy " Babskiej stacji" tejże autorki. Małe amerykańskie miasteczko, gdzie wszyscy się znają, ze swoimi ciekawymi mieszkańcami i ich perypetiami życiowymi na przestrzeni od lat 40-tych do 90-tych ubiegłego stulecia. Miła, kobieca literatura, z wieloma pouczającymi historiami.Nic ambitnego.

Ulrich Alexander Boschwitz "Podróżny". Aktualna i dziś, chociaż napisana w 1938 roku. Los Żyda z Berlinu po Nocy Kryształowej, który w mgnieniu oka traci wszystko: majątek, rodzinę i zaufanie w ludzi. Książka warta polecenia. Z tych, których się nie zapomina.

Natasza Socha "Dziecko" . Mimo iż patrzę na taką literaturę z przymrużeniem oka, to nie żałowałam czasu poświęconego na tą książkę. Może dlatego, że w życiu też spotykałam podobne "bohaterki", które mimo swojego wieku pozostają uzależnione od mamy, córki, dźwigając na swoich barkach niewytłumaczalne poczucie winy... Czyta się lekko, literatura wybitnie "babska".

Hallgrimur Helgason "Kobieta w c1000 C" Powieść feministyczna, pełna sarkazmu, gorzkiej samoironii, gdzie fikcja przeplata się z biografią wnuczki pierwszego prezydenta Islandii. Osiemdziesięcioletnia bohaterka powieści spędza swe ostatnie chwile na łóżku w garażu w Reykjaviku, buszując w internecie i flirtując z młodzieńcami z Afryki, Australii, i wspominając swoje pełne szalonych przygód życie. Książka czyta się z rozmyśleniami, z odkładaniem, ale przyciąga i trzyma czytelnika do ostatniej strony.

Shin Kyung-Sook "Zaopiekuj się moja mamą"Koreański bestseller z motto: "Już nigdy nie pomyślisz o swojej mamie w ten sam sposób po przeczytaniu tej książki". Pewnego dnia na stacji metro znika w tłumie kobieta. Rodzina rozpoczyna poszukiwania i stopniowo dzieci i mąż  przychodzą do wniosku, że tak rzeczywiście nie znali jej. Każdy ma nadzieję, że gdy matka się odnajdzie, zdążą nacieszyć się wspólnie spędzonym czasem, nadrobić upuszczone, poprawić relacje.  Chociaż książka objętościowo nieduża, ale nie jest z tych, którą można pochłonąć w kilka godzin, Czyta się nie łatwo, zmusza do refleksji i czasami smutnych wspomnień.

      Jak zrozumieliście ze zdjęcia umieszczonego wyżej, mój odwyk od robótek nie trwał zbyt długo. Teraz, kiedy nie muszę chodzić do pracy, odkryłam Netflix z jego zasobami i po prostu tam ugrzęzłam. A jak można siedzieć przed ekranem i niczego nie dziergać? Przy kolejnych serialach powstały te dwie maskotki: koala i piesek.

    Przed Świętami miałam w planach  na przyjazd córki  zrobić jej taki króciutki, luźny, popularny teraz kardiganik. Po naradzie z przyszłą właścicielką zamówiłam włóczkę Drops Nord Nr 20. Po otrzymaniu paczki stwierdzam, że kolor na reklamowych zdjęciach i rzeczywisty, to jak niebo i ziemia. Więc tą włóczkę odłożyłam, a naprawiając sytuację zamówiłam Florę, i tu już rozczarowania nie było. Z kardiganem zdążyłam przed Nowym Rokiem, pokażę go w następnym poście. A tą niechcianą włóczkę musiałam zagospodarować, bo znowu mi złoża w szafie się tworzą. Wybór padł na kamizelkę. Początkowa wizja : robiona w dwie nitki, bez żadnych warkoczy (  pogrubiają, a po co mi to?), łatwy  wzór ( no bo Netflix jednocześnie), i żeby nie za bardzo " babcina", bo kamizelka taką często się staje. Jeszcze dzianina potrafi często uwydatnić i wyeksponować wszystkie  tajemnicze kształty naszej sylwetki. Jak na jedną rzecz, to wymagałam niemało. Pomysł na całość był mój własny, wzór znalazłam w inetrnecie.https://www.youtube.com/watch?v=JJK052vZqFs

     Po nieznacznym pruciu, przeróbce i blokowaniu kamizelka wygląda tak:

 

     Robiłam od dołu. Zaczęłam osobno przód i tył, a po przerobieniu na wysokość bocznych rozporków połączyłam wszystko na drut z żyłką. Na bokach zostawiłam dżersejowy pasek, od rozporków aż do otworu na rękaw. Na tej wysokości znowu podzieliłam robótkę na "tył" i 'przód" i robiłam osobno, kształtując dekolt. Dekolt wykończyłam szydełkiem szeroką  plisą.

    


 

         Po blokowaniu przybyło kamizelce długości, ale za to wzór na tym bardzo zyskał. Dotąd nie miałam do czynienia z Nordem, ale teraz jestem z wyglądu kamizelki zadowolona.

    

 

       Wszystkim tu zaglądającym życzę łagodnej zimy i ciepłych relacji międzyludzkich.