W tym roku nasz wypoczynek urlopowy organizował się bardzo spontanicznie. Kiedy zdecydowaliśmy już ostatecznie, że jednak jedziemy nad ciepłe morze, to w pasującym nam termine nie mieliśmy wielkiego wyboru. A jednak powiodło się zarezerwować wyjazd do Chorwacji i był to bardzo udany wypoczynek. Wszystko nam dopisało. Byliśmy zauroczeni jak czystym morzem, tak ładną miejscowością (2 km od miasteczka Novi Vinodolski) i wspaniałą kuchnią. Zostały przepiękne wspomnienia, no i zdjęcia oczywiście.
Zatęskniłam już za "Środowym czytaniem " u Maknety i bardzo ucieszyłam się z dzisiejszego jej postu, w którym Makneta nawiązuje do dyskusji o recenzjach i opiniach. Naprawdę warto o tym podyskutować, bo teraz, kiedy mamy tak dużo książek i tak mało czasu wolnego, zazwyczaj korzystamy z czyichś poleceń i opinii.
Recenzja, według mnie, musi być napisana ręką fachowca, prawdziwego znawcy danej dziedziny, i musi zawierać logiczne uzasadnienia. Czy ja na przykład tego potrzebuję, kiedy sięgam po literaturę piekną? Raczej nie. Po recenzję sięgam w wypadku literatury fachowej, kiedy muszę podnosić decyzje i dokonać wyboru (np. podręcznika) z posród kilku propozycji.
No i zdarza się czasami, że po przeczytaniu książki zostaje jakiś "niedosyt" i czuję, iż musi mi ktoś pomóc ją do końca "rozgryżć", i wówczas szukam recenzji, aby razem z autorem i recenzentem zgłębić tajniki napisanego.
Opinie czytelników pomagają mi i w wyborze literatury i w układaniu planów czytelniczych na przyszłość. Śledzę czytających blogowiczów i bardzo często idę ich śladami. Oczywiście nie wszystkie opinie do mnie przemawiają. Poznałam szereg ludzi, którzy czytają podobne książki, podobnie odbierają, podobne mają spojrzenie na świat. Nie lubię, kiedy w opinii o książce jest przekazywana treść, bo to mi przeszkadza póżniej delektować się czytaniem. Czego czekam od opinii, które pilnie czytam przy wyborze literatury? Chcę wiedzieć czym ta książka tak zachwyciła czytającego, czy to język autora, czy fabuła... Do jakiego czytelnika jest skierowana. Mile jest widziane porównywanie opisywanej ksiażki do innych utworów danego autora. No i kiedy jeszcze opinia jest uzupełniona krótkim, ale trafnym cytatem z utworu, wówczas... zostaje nam tylko decyzja - "czytać, albo nie czytać "...
Tak się rozpisałam szeroko na ten temat, że omal nie zapomniałam iż na wczasach przeczytałam dwie książki, o których chce się napisać.
Elizabeth Strout "Mam na imię Lucy" - książka o kobiecie, którą trafia do szpitala i dzięki temu poznaje "prawdziwe" oblicza otaczających ją ludzi.Widzimy bardzo trudne relacje dorosłej córki z matką, która nie "potrafi" i nie chce mówić o miłości do swoich dzieci. Książka nie jest na jeden wieczór, bo bardzo wiele opisywanych sytuacji zmusza do głębokich przemysleń, szuka się odpowiedzi na pytanie -dlaczego jest własnie "tak". Raczej polecam tą książkę kobietom.
Hosseini Khaled "Tysięc wspaniałych słońc". Ponieważ byłam zauroczona jego książką " Chłopiec z latawcem", więc druga ksiażka tegoż autora zastrzeżeń nie budziła i spodziewałam się dobrej lektury. Bardzo lirycznie, ciepło i z miłością opisuje autor swój kraj i jego mieszkańców. Czytając książkę razem z bohaterką idzie się wśród wysokich traw, razem wchodzi się do jej małej chatynki. Ze szczegółowych opisów poznajemy dania kuchni afgańskiej, panujące tradycje i zwyczaje. Główym zaś motywem powieści jest los kobiety i żony. Czyta się jednym tchem. Polecam, no i znowu kobietom.
Życzę wszystkim odnaleźć tą najciekawszą książkę na najblizsze dni. No i słonecznej pogody, bo u nas w Wilnie ciagle pada.