Translate

poniedziałek, 2 grudnia 2019

Czas oczekiwania





    Tradycyjnie adwentowy wianek w moim domu powstaje z tego, co ma się pod ręką. Świece od trzech lat te same, a dodatki na początku jesieni przywiezione z działki.  Przy każdej możliwej okazji staram się ostatnio jak najmniej "wnosić" do domu  rzeczy, bez których można się obejść. Wianek wyszedł taki ascetyczny, ale jest taki-"nasz''. Chciało by się  też na ten czas adwentu  trochę  wyciszyć, zmniejszyć apetyty i zapotrzebowania, poszerzyć swoje pole widzenia , zauważyć to, co się nieraz omijało. I znowu  plany...
    Na razie zaczęłam ograniczać swoje apetyty na zakupy dziewiarskie, i w tym roku  z początkiem grudnia zamknęłam sezon kupowania włóczki. W piątek ( ale to jeszcze był listopad) ostatni raz złożyłam zamówienie na druty i na dropsowe akcyjne moteczki. Mam zamiar wytrwać na "odwyku" do lata, bo w ubiegłym roku 8 miesięcy odbyło się bez kupowania. 


    Bardzo lubię współpracę z Renatą Witkowską i już trzeci raz miałam możność testować tworzone przez nią projekty. Zauroczyła mnie technika mozaiki, może dlatego, że nie umiem dziergać (bo i nie bardzo chcę ) żakardu.  Nowa chusta Moro ( Como Shawl) tu  jest bardzo na czasie, bo u mnie powstała ogromnych rozmiarów, taka  akurat  do owijania się. 



    Mimo, że jest wielka, to pochłonęła tylko 300g włóczki Lanegold Fine , i jest stosunkowo lekką i bardzo przytulną.  Tylko jej widokiem  mogę  się nacieszyć, bo już w trakcie dziergania znalazła swoją właścicielkę i po świętach wyrusza do Krakowa. Niestety pochmurne nieodpowiednie do fotografowania dni nie sprzyjały, aby przekazać prawdziwe kolory, które w rzeczywistości są o wiele pogodniejsze i do siebie pasujące: limonkowy i szaro granatowy. 














 


  No i moje "uniwersytety" skarpetkowe. Lubię dziergać skarpety, bo szybko powstają i również bardzo szybko wychodzą w świat. Staram się udoskonalać ich formę, ciągle szukam "najlepszego" sposobu na idealna piętę, ale zawsze zaczynam dzierganie od palców i na drutach z żyłką. Zauważyłam , że skarpeta, która ładnie się układa na nodze ( czyli dobrze "siedzi") jest raczej niefotogeniczna, bo nie za bardzo ma ładne kształty w stanie rozłożonym. Więc wszystkie skarpety blokuję. A te  dwie pary już dotarły do Niemiec.


      

   Ciągle  czytam, bo bez tego ani rusz, ale ostatnio nie było dużo książek, o których chciałoby się  myśleć, mówić i polecać. 
    Przy przekładaniu swoich książkowych zapasów  natknęłam się na  nie czytaną jeszcze książkę z serii "Dzieł pisarzy skandynawskich". Jens Peter Jacobsen w biograficznej powieści  "Niels Lyhne" posługuje się tak ładnym poetyckim  językiem, że nie sposób tym się nie zachwycać. Rozumiem iż uroku powieści dodaje też tłumaczenie Marii Dąbrowskiej. 

    Wszystkim życzę pogodnych dni, udanych robótek i ciekawej literatury.