Translate

czwartek, 30 listopada 2023

Jeszcze listopadowe rozważania



      Chcę w ostatniej chwili zaliczyć listopadowy wpis  na blogu. Ten miesiąc tak szybko nam umknął, że nie zdążyliśmy nacieszyć się widokiem spadających żółtych liści, a już ziemia schowała się pod  kołderką ze śniegu. I najdziwniejsze, że ten pierwszy śnieg zadomowił się na dobre, a termometry ciągle "na minusie".  Takie wrażenie, że listopad poddał się  bez walki i przedwcześnie zapanował grudzień. A jakże inaczej,skoro nawet kaktusy zwane pospolicie "grudnikami "niemal wszystkie już ładnie rozkwitły przed kilku tygodniami. Dziwne rzeczy się zdarzają z kalendarzowymi terminami i pogodą, ale kiedy we wrześniu cały miesiąc mieliśmy ponad 20 stopni ciepła, to nikt nie narzekał, że to sierpień nie odpuszcza lata.

   A przy pierwszych przymrozkach najwyższy  czas przejrzeć garderobę i uzupełnić powstałe w niej luki. Tak sobie wymyśliłam, że potrzebuję nowej czapki na ten sezon. A wszystko dlatego, że spotkałam na You Tubie ciekawy wzór, który mnie zaintrygował. Muszę przyznać, że czapek mam  niemało, ale prawie wszystkie w noszeniu nie sprawdzają się. A bo zbyt luźne na głowie, albo też są  za bardzo przylegające. Może, to akurat kształt mojej czaszki sprawia te kłopoty i brakuje mi komfortu przy ich noszeniu. Ale kolejna nadzieja na ten napotkany wzór rozbudziła we mnie chęci zamówić sobie włóczkę i poeksperymentować kolejny raz. Dostosowując się do wymaganej grubości włóczki zdecydowałam się na   Alpacę Drops nr 501 ( światło szary). Robiłam czapkę w dwie nitki i akurat zamówione dwa moteczki całkowicie wykorzystałam.

     Już kilka razy zaliczyłam wyjście w czapce, i jak na razie wielkiego rozczarowania nie doznałam. Myślę tylko, że bardziej grube nici lepiej by wyeksponowały ten strukturalny wzór, bo wiadomo, że alpaka jest mięciutka i łagodna w dotyku, ale taką chętniej się zakłada na głowę.



     Ponieważ zamawiać dwa moteczki włóczki i opłacać przesyłkę byłoby nieracjonalnie, więc dorzuciłam do koszyka jeszcze włóczkę  Air Drops, aż na  trzy sweterki. Na usprawiedliwienie napiszę, że była tak atrakcyjna zniżka, że nie można było nie zareagować, bardzo lubię  tą  włóczkę przy robieniu i w noszeniu ( już robiłam z niej trzy swetry, z tego dwa sobie). Kupiłam kolory światło zielony, dla córki i synowej, oraz dżinsowy dla siebie. Trochę za długo zasiedziałam się przy skarpetach, i mam chętkę na inne projekty. Postanowiłam, przy okazji, że nauczę się nowego sposobu robienia swetrów od góry. Chodzi o to, że nie rozdziela się robótkę na cztery części, jak to bywa w reglanie, ale na ramionach powstają określonej szerokości "naramienniki", a z ich obu stron dodają się oczka w każdym rzędzie. Zaczęłam uczyć się tego sposobu, na swoim swetrze, aby dziewczynom już powstały bezbłędne wyroby. Nie wiem, jak nazywa się u dziewiarek ten sposób,ale gdzieś było o nim napisane "reglan zerowy". Może ten sposób zaliczę do swoich faworytów, bo na razie to dominuje u mnie reglan od góry, ponieważ nie cierpię zszywania dzianiny.


    Przeczytałam, że dzisiaj jest "Dzień dziergania skarpet", wiec z tej sfery też muszą być jakieś relacje. Niedawno dokładnie przeprowadziłam audyt  skarpetkowych włóczek i okazało się, że mam zapasów na 38 par. To znaczy , że co najmniej rok nie muszę popełniać zasobów.

     Jedną z ciekawszych par zrobiłam, i już wysłałam,  dla koleżanki z Niemiec. Włóczka biała Alize superwasch Comfort długo czekała w pudle, aż na jednej z grup W FB ujrzałam wzór, który akurat według mnie, musiał "wystrzelić" w białym kolorze. Oceńcie sami.

       W sklepie Thomas Philips napotkałam niedrogą włóczkę skarpetkową, którą oczywiście musiałam przetestować. Włóczka G-B Match, nie spodobała mi się na próbce, bo jest za  bardzo pstra. Dopiero, jak dodałam czerwone akcenty, wszystko razem się zgrało i końcowy efekt jest już do przyjęcia,


   Kolejna para powstała z resztek po Alize Artisan i Naco Boho.



      No i uciekając od rutyny postanowiłam obciążyć sobie pracę  wrabiając resztki światło zielonej Regii w ciemno zieloną, korzystając z mozaikowego sposobu, jakiego nauczyłam się testując projekty u Reni.

     

                                               Książek przeczytanych też zebrało się za ten czas  sporo.

 

    

 

 Jesienne nastroje sprzyjają czytaniu kryminałów. Od nich i zacznę :

Freida McFadden "Pomoc domowa" jest powieścią nie tyle kryminalną, ile podręcznikiem dla psychologów o wypadkach przemocy domowej. Książka tak wkręca czytelnika, że nie sposób się oderwać.  Czyta się szybko, pozostając w więzi emocjonalnej z bohaterami powieści. Polecam książkę i wiem , że poszukam innych powieści tej autorki.

Wojciech Chmielarz " Zwykła przyzwoitość"   Kto poznał tego autora śmiało sięga po jego kolejne ksiązki. Nie zawiodlam się dotąd, chociaż nadal uważam , że "Zmijowisko" jest jego największym sukcesem. Ponieważ wypadki opisane w tej polecanej  książce mogą spotkać nie tylko mieszkańców warszawskich Włoch, to chciałoby się, aby jak najwięcej takich " Zygmuntów" wstawało w obronie tych najbardziej bezbronnych. 

 Kadzuo Ischiguro "Nie opuszczaj mnie" Książka, która  po przeczytaniu długo żyje razem z czytelnikiem. Ciężki temat. Niby zwykłe życie zwykłych dzieci w internacie, gdzie tak wielką uwagę poświęca się dorastającym. Aż w pewnym momencie czytelnik poznaje prawdę, bo to jest życie klonów przeznaczonych w przyszłości na bycie dawcami organów. Po przeczytaniu trzeba uporać się z trudnymi nasuwającymi się refleksjami.

 Kadzuo Ischigaro " Kiedy byliśmy sierotami". Byłam ciekawa dalszej znajomości z twórczością tego autora, bo jako od Noblisty sporo oczekiwałam. Ładnie napisana historia Anglika, który opuszcza Szanghaj w wieku ośmiu lat, bo w tajemniczych okolicznościach znikają jego rodzice. Jako znany detektyw powraca do miasta swojego dzieciństwa, aby rozwikłać tajemnicę. Trochę byłam w sumie rozczarowana, a może to moje oczekiwania były zbyt wygórowane.

Joanna Kuciel-Frydryszak " Służące do wszystkiego". Polecam wszystkim kobietom. Na początku traktowałam książkę, jako zbiór archiwalnych dokumentów, ale niezwykle staranne opracowanie przez autorkę obszernego materiału i podawanie informacji w tak ciekawy sposób sprawia, że czyta się jednym tchem. Niektóre fakty wzruszają, inne bulwersują, w niektóre   nie sposób uwierzyć. Cieszę się, że wkrótce będę czytać "Chłopki " tejże  autorki. 

     Życzę wszystkim tu zaglądającym łagodnej nadchodzącej zimy, ciepłych pledów, smacznej herbaty i najtrafniej dobranej literatury.



12 komentarzy:

  1. Uśmiałam się czytając, że przy okazji zakupu dwóch moteczków na czapkę, dorzuciłaś jeszcze włóczkę na trzy swetry;-)
    Bardzo jestem ciekawa efektu końcowego rozpoczętego swetra. Mnie się już też powoli nudzi zwykły raglan i chętnie spróbowałabym czegoś nowego.
    O Dniu Dziergania Skarpet dowiedziałam się na IG od Renii z Pamiętnika Młodej Dziewiarki i ze zdumieniem stwierdziłam, że dziergając skarpety przez cały rok prawie bez przerwy, akurat w tym dniu miałam na drutach... getry;-)
    Te pstrokate skarpetki świetnie się prezentują w czerwonej oprawie.
    Pozostałe też są zacne;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też informację o tym dniu wyłapałam z wpisu Marii-Zofii na FB. Początkowo planowałam nawet nie wspominać o skarpetach w powyższym wpisie na blogu, no ale skoro taki świąteczny dzień wypadł więc musiałam trochę się pochwalić. Już sobie niejednokrotnie obiecałam odejść na jakiś czas od skarpet, ale ręce same wyłapują te moteczki, po prostu uzależnienie. Sama jestem ciekawa, jak te swetry o nowym kroju przylgną do ciała, obiecuję pokazać na blogu. Życzę twórczej przedświątecznej weny.

      Usuń
  2. Świetny jest ten pomysł z dyscyplinowaniem się każdego miesiąca, dzięki temu zatrzymujesz się na podsumowania i refleksje i dzielisz się tym z innymi. Co do skarpet, wczoraj dowiedziałam się, że to też dzień białych skarpetek, a więc wstrzeliłaś się idealnie. A kolorowe skarpetki też bardzo mi się podobają. Oj kusisz tym Airem, a ja nigdy jeszcze z tej włóczki nie miałam, a lubię dropsową kolorystykę i dropsowe promocyjne ceny. Tak typ wrabiania rękawa znam jako continuos, robiłam w dwóch wersjach, z szerszym naramiennikiem dla męża, robiony na oko, drugi wzór, na którym wzorowałm się kilka razy to On the beach Isabell Kraemer, jest dostępny bezpłatnie. Zaintrygowały mnie też nazwy kolorów, światło szary i światło zielony. Mam jeszcze pytanie o czapkę, czy ta włóczka przypadkiem nie podgryza troszkę? Bardzo ciekawy pomysł z tym rulonikiem, proste rozwiązanie a "robi robotę", świetne zdjęcia zrobiłaś, nie eksponując twarzy plastikowego manekina, swoją drogą bardzo praktyczny gadżet, po tym jak ostatnio robiłam zdjęcia czapki na płasko zaczęłam się nad czymś takim zastanawiać. Pozdrawiam ciepło:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak się dowiedziałam, że wczoraj był dzień skarpetkowiczów? Oczywiście z Twojego wpisu na FB. Co do włóczki Air, to bardzo przyjemnie się dzierga , robótka jest mięciutka i lekka, bo zaledwie 6 motków potrzebujemy na sweter. No i ta cena bardzo dostępna. Jedyne, o czym trzeba pamiętać, że w takim swetrze szybko się wycierają rękawy na łokciach, więc do pracy przy biurku może i nie zaleca się.Kolory moich motków Air, to 43 i 17. Co do czapki, to chyba jestem gruboskórą, ale nie mam problemów z włóczkami, ta Alpaca, jak i większość włóczek nie dają rady "ugryźć"mnie. Zaintrygowałaś mnie tym sposobem "continuos", teraz chcę wyjaśnić , czy to ten sam sposób, więc trochę pobuszuję w internecie. Bardzo dziękuję za miły wpis i życzę dobrych grudniowych dni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie znalazłam wolna chwile i udało mi się odblokować komentowanie, chciałam właśnie spytać o ten nowy sposób reglana, znalazłam go pod nazwa pagon lub reglan japoński. Czy to jest to samo co ty robisz? Czapcia suuuper 😁

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu, Maria -Zofia podpowiedziała mi , że ta metoda jest w Polsce znana pod nazwą "continuos". Jak zaczęłam szukać, to u Reni Witkowskiej jest doskonale rozpisana. W rosyjskim języku nazywa się "pagon", a japońskie ramię to taki szew, który z ramion przesuwa się aż na plecy. Na razie podoba się mi tak dziergać, tylko nie wiadomo, jak się będzie układać, robię sweter dla synowej. Ale dużo jeszcze nowego przed nami, tyle niewypróbowanych sposobów dziergania, aby nam włóczki nie zdrożały za bardzo. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miło tu u Ciebie:) Zostaję.. Skarpety ekstra!!!:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się bardzo, że Cię mogę tu gościć. Zapraszam, a za chwilkę wpadam na Twój blog. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczne skarpetki! Z lektur warte chyba przeczytania są "Okruchy dnia". Nie czytałam, natomiast oglądałam świetny film z Hopkinsem. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, że odnalazłaś. Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  10. Ile wspaniałości u Ciebie, Honorato! I te piękne wyroby - skarpetki podziwiam za każdym razem, gdy je znajdę tu u Ciebie, i ciekawy sposób robienia reglanu zerowego (znam z teorii - metoda na "c" - muszę wreszcie wypróbować, no i polecane książki - uwielbiam, gdy je opisujesz! Dziękuję Ci za to!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ależ długo mnie tu nie było.. Ale dzisiaj jestem i podziwiam pstrokato-czerwone skarpetki - zresztą wszystkie przyciągają wzrok. Motki na trzy swetry przy okazji dwóch młotków na czapkę? Moja piętnastoletnia siostrzenica wkręciła sie w szydełkowanie i jak z nią poszłam po włóczki, to tyle ich wybrała, że ma zapas na rok chyba - jak rasowa dziewiarka. Pozdrawiam życząc pomyślności w nowym roku :-)

    OdpowiedzUsuń