Jak tylko słupek rtęci tak nisko padł ( w nocy -1C, teraz +11C), to od razu na te raptowne zmiany temperatury zareagowały nasze nogi, domagając się ciepłych skarpet. A tego dobra jest u mnie na razie pod dostatkiem. Mimo iż mam zaplanowanych mnóstwo projektów na swetry i są przyszykowane do ich realizacji motki włóczki, to jednak ręce mimowolnie sięgają po cieniutkie druty skarpetkowe. Chyba to jednak odruch Pawłowa. I tak już w końcu sierpnia, jeszcze przy upałach, nabrałam na druty pierwsze oczka. Miałam zamówione skarpety dla całej rodziny z białej włóczki Red Heart. Niedawno oddałam właścicielom przeznaczone dla nich cztery pary. W męskich parach biel rozcieńczyłam niebieską Alize.
I rodzeństwu:
Z Nako Boho robiąc dużą męską parę w ramach eksperymentu postanowiłam wypróbować dotąd nieznaną mi piętę. Po nabraniu bocznych oczek na klapce od pięty nie tworzyłam z nich klinków redukując te nabrane oczka. Klinek powstawał na pięcie, przerabiając podobnie jak wpięcie Strong. Czytałam, że taka pięta musi dobrze trzymać się stopy. Ktoś to wypróbuje.
I taki to jest cały mój dziewiarski dorobek za półtora miesiąca.
Skoro mowa dalej będzie o przeczytanych w ciągu trzech tygodni książkach, to nie mogłam nie zamieścić tego zdjęcia z internetu:
Pisałam w poprzednim poście, że z trylogii Anny Kańtoch przeczytałam "Wiosnę zagubionych " i "Lato utraconych" i do trzeciej części "Jesień zapomnianych " nie bardzo mi było śpieszno, bo po tych dwóch tomach czułam jakiś niedosyt. Jednak zwykła ciekawość, jak będzie rozwikłany podstawowy wątek powieści, zwyciężyła. Przeczytałam "Jesień...." i zrozumiałam, dlaczego autorka zapoznała nas na początku z emerytowaną policjantką prowadzącą śledztwo, potem zaś stopniowo cofała się chronologicznie w jej życiorysie, aż w trzecim tomie główna bohaterka, jako młoda studentka prawa, próbuje rozwikłać trudną sprawę kolejnych samobójstw młodych mężczyzn z jednego osiedla. Po tej ostatniej książce wszystkie brakujące elementy wypełniły luki, rozwiały się moje wątpliwości co do kunsztu pisarskiego autorki. Polecam miłośnikom kryminałów książki tej autorki.
I znowu trzecia książka trylogii, tym razem Juana Gomez Jurado "Rey Blanco Biały Król" . Niezwykle dynamiczna fabuła, zresztą jak i w poprzednich tomach ( Czerwona Królowa i Czarna Wilczyca), z dokładnie dopracowanymi szczegółami. Niespodziewane zwroty akcji i mnóstwo nowych wątków trzymają czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Polecam , polecam bardzo tym, którzy szukają dobrego, nietypowego kryminału.
Milan Kundera "Walc pożegnalny". Długo nie mogłam zapomnieć bohaterów tej tak niewielkiej objętościowo powieści. Podziwiam kunszt autora, który niby w groteskowy sposób prowadzi czytelnika po labiryntach dusz ludzkich, pokazując słabości, kłamstwa, lęki. Podsuwa nam rozwiązania, aby za chwilę bohatera obsadzonego w roli ofiary ukazać , jako głównego sprawcę. Mimo iż powieść napisana w latach 80-tych jest nadal aktualna. Polecam książkę tym, kto lubi powieści z barwnymi psychologicznymi portretami bohaterów.
Na dzisiaj tyle, czekamy z niecierpliwością, że jeszcze się ociepli. Wszystkim tu zaglądającym życzę dobrych jesiennych urodzai w dowolnej dziedzinie.
Jestem pełna podziwu zarowno jeśli chodzi o ilość wyprodukowanych skarpet jak i przeczytanych książek. Ja wieczorem jak siegam po książke to mam siłe przeczytać kilka stron. Wiec choc książka ciekawa to nie mamm pojecia kiedy uda mi sie ja skonczyc . 🙈
OdpowiedzUsuńLicze , że dluższe wieczory będą sprzyjaly i robotkowaniu i czytaniu. Choc to nie do konca pewne, bo za chwile kolejny wnusio pojawi sie ma swiecie 🤭. Pozdrawiam ciepło
Teraz wnuczęta najważniejsze, a czytać sobie będziesz, jak przeczytasz im wszystkie bajki.Aniu, ciesz się z tego, co Ci los daruje. Uściski.
OdpowiedzUsuńAleż to jest niekończąca się radosna przygoda z tym dzierganiem skarpet! I każda para inna, najbardziej spodobały mi się te skarpetki z Nako, na zdjęciu jedna z nich jest w tekturowym opakowaniu, ta ryżowa pięta świetnie pasuje do układu paseczków. Pięknej jesieni, przytulnej, ciepłej, owocnej:-)
OdpowiedzUsuńTak, masz rację, przygoda ze skarpetkami ciągnie się w nieskończoność. Już niby planuję jakąś inna robótkę, a tu znowu skarpety na drutach, uzależnienie... Ale skoro ta czynność sprawia nam radość, to nie musimy się hamować. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSkarpetki cudne i tak sobie myślę, co ja robię z czasem, że tak mało zrobiłam skarpet? Muszę coś z tym zrobić. :)
OdpowiedzUsuńPodobno ma być jeszcze ciepło, ale potem to już tylko zimno chyba będzie.
Pozdrawiam gorąco!
Czajko, nie wiesz co robisz? To ci powiem, robisz przecudne kreatywne swetry, które potrzebują o wiele więcej czasu i precyzyjności, i dlatego też masz mniej skarpet w swoim dorobku. Jak chłód poważnie zaatakuje stopy, to na pewno jakąś ciekawa parę poczynisz. Pozdrawiam i zdrowia i dobrego nastroju życzę.
OdpowiedzUsuńOj tak, wrzesień nas rozpuścił letnią pogodą, a tu nagle październik i jesień chłodna, wietrzna i deszczowa, ale na szczęście trafiłam na skarpetowy wpis u Ciebie, a Ty skarpety robisz takie, że od samego patrzenia na nie ciepło się robi. Pozdrawiam gorąco w ten chłodny czas :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że chociaż wirtualnie moje skarpety przekazały ci trochę ciepła. Tak kiedyś od patrzenia na Twoje kartki poprawiał mi się nastrój. Ponieważ skarpety tylko rozdarowuję, to jak mi wskażesz rozmiar nogi i adres, to z miłą chęcią Ci jedną parę prześlę. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Honorato, bardzo miła propozycja, ale nie skorzystam, bo chociaż jestem zmarzlakiem, to w skarpetach rzadko chodzę (zdecydowanie wolę ciepłe rajstopy) i śpię, także tylko by u mnie leżały, niech więc posłużą komuś, kto naprawdę z nich skorzysta, ale i tak serdecznie dziękuję za chęci. Pozdrawiam :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper są te Twoje skarpety..
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło. Próbowałam napisać komentarz na Twoim blogu, ale mi się nie udało. Życzę udanego blogowania, dziel się z nami swoimi pomysłami.
OdpowiedzUsuń