Translate

czwartek, 20 października 2022

Ocieplania się ciąg dalszy


          Może to moja więź z fizyką zmusza mnie do szukania we wszystkim logiki. Skoro za oknem zimna pora roku, a tylko dopiero wczoraj w Wilnie rozpoczął się sezon grzewczy, więc zgodnie z logiką  muszą schodzić z moich drutów rzeczy przeznaczone do ocieplania naszego ciała. Już na początku września odczuliśmy "uroki" mieszkania na parterze, kiedy to ciepło z mieszkania (czyli energia) zaczęło znikać przy zetknięciu się z zimną podłogą, bo pod nami już tylko piwnice. Zapomnieliśmy, jak podobna sytuacja była zbawczą w upały i jak latem cieszyliśmy się podłogą chłodzącą nasze zgrzane stopy. Teraz zaś chciało się ubierać na cebulkę, albo zanurzać się w jakiś objętościowy, gruby sweter, który po prostu nie istniał, ale był w moich planach. Czułam potrzebę udziergania takiego "zwyklaka"- bardzo grubego, który pochłonąłby niemało różnych resztek włóczki i który nie sprawiałby problemów przy robocie. Po trochu zaczęłam zbierać włóczkę i łączyć ze sobą, aby dobrać  kolory i grubość nici roboczej. Sweter zaczęłam  od dołu, robiąc naokoło przód i plecy razem  aż do rękawa. Na potrzebnej wysokości podzieliłam robótkę na dwie części i dalej robiłam osobno przód i tył. Na przodzie zostawiłam miejsce na plisę i rzędami skróconymi utworzyłam nieznaczny skos na ramionach. Popełniłam wielki błąd, nie uwzględniłam iż przy tak grubej fakturze wyrobu trzeba było wybrać po kilka centymetrów z boków na rękawa. Ale o tym przekonałam się tylko po zszyciu ramion i wstawieniu rękawów. Trochę za dużo się marszczy w niektórych miejscach (zapamiętam na przyszłość) , ale chodziło przede wszystkim, aby sweter był ratunkiem na chłody, i taki właśnie teraz  jest. Robiłam drutami nr 5,5. Włóczka zbiorowa, i czego tam tylko nie ma. Od dołu czarna półwełna z bordowym akrylem pozostałym po kardiganie, dalej dużo szarego koloru z koralowym Airem, fioletowy Haapsału z szarą Karismą i Nordem, wszystko łączone tak, aby dominowały kolory wrzosowe. Wykończyłam przód niegłębokim rozcięciem z plisą, która ładnie przeszła w ściągacz dookoła szyi. I tu znowu mi zostaje kłębuszek mięciutkiej włóczki Air, którego już nie da się zagospodarować. I kolejne wyzwanie, a może spróbować pierwszy raz w mojej praktyce dorobić do swetra kaptur. A może to tylko dla młodych? Jak będzie nie na miejscu, to spruję i po sprawie. Ale jak widzicie na zdjęciach nie sprułam, sweter jest bardzo na czasie,przytulny, codziennie noszony i wypróbowany na działce przy pracach porządkowych.

      

     

 

 

 

 

 

 

 

 

  Przy ocieplaniu się nie sposób nie wspomnieć o sezonie skarpetkowym. Włóczka do ocieplania nóg zakupiona, (uwierzcie mi na słowo w bardzo pokaźnej ilości i różnorodności ) poszukiwania tej "najlepszej pięty" trwają, ale o tym napiszę w następnym poście.    

 

 









            Mimo, że narzekamy na jesień, to w tym roku pogoda sprzyjała pracom na działce, gdzie mogliśmy stopniowo porządkować teren i przygotowywać ziemię do zimowania. W końcu zdecydowaliśmy się wyremontować szklarnię, została pokryta nowym dachem, uzupełniono ubytki w szybach szklanych. Po wszystkim wyszorowałam szkła i w końcu dokonaliśmy dezynfekcji szklarni używając do tego siarki. Na zdjęciu obok szklarni jest wapno rozsypane aby odkwasić glebę,  a nie śnieg. Widoki działki jesiennej są raczej smutne, no bo wiadomo, że nastrój nadawały kolorowe kwiaty, których brak, a opadające z drzew liście potrafią tylko przysparzać ogrodnikom pracy.

        Z "książkowej półki" będzie dziś o książce, którą  chcę polecić czytającym koleżankom blogowym. Bonnie Garmus "Lekcje chemii". Nie mogłam oderwać się od czytania, od bycia razem z bohaterką powieści Elizabeth Zott. W latach pięćdziesiątych, kiedy ogólnie kobiecie przypisywano funkcję  dbania o dom, męża i dzieci, Elizabeth, pozbawiona możliwości  pracować prawdziwym w laboratorium chemicznym, stworzyła laboratorium ze swojej kuchni. Prostolinijna i szczera inspiruje inne kobiety do zmian i realizacji swoich marzeń. W książce znajdziecie cudownie przekazane portrety wielu ludzi otaczających Elizabeth, zaskoczy was mądra nad wiek córka bohaterki, a także niezwykły pies, który dzięki Elizbeth poznał znaczenie przeszło dziewięciuset  słów i nazywa się Szósta Trzydzieści. Chyba wielu już zaintrygowałam. 

      Życzę wszystkim tu zaglądającym udanego ocieplania się w te jesienne i nie zawsze pogodne dni.


      

19 komentarzy:

  1. Dzięki, najważniejsze, że mam ciepło. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A te włóczki w motkach tak sobie ładnie leżą i wszystkie do siebie kolorystycznie pasują, że aż zaczynam sobie wyobrażać jakąś jedną, ogromną robótkę, wielki płaszcz czy sweter albo koc do przykrycia ulubionego drzewa w ogródku w celu ocieplenia i zabezpieczenia przed zimą. :-)

      Usuń
    2. Och, z tym drzewkiem to bardzo dobry pomysł.

      Usuń
  2. Świetny sweter, harmonijnie połączone kolory, cudowne różnorodne włóczki i do tego kaptur. Ten dodatek nadaje dzianinie pewnej lekkości i odmładza:-) Skarpetki wyglądają cudnie, mam nadzieję że będzie więcej zdjęć. Do porcji wełenek skarpetkowych oczy mi się uśmiechnęły, tyle skarbów, widzę jakąś nieznaną połyskującą nitkę, a ten wrzosowy kolor na dole jaki cudny, nigdy też nie widziałam skarpetkowej nako. Nie wiem czy prawa fizyki to uwzględniają, ale z mojego doświadczenia wynika, że dzierganie skarpet podnosi poziom energii i optymizmu. Baw się dobrze:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mario, dziękuję serdecznie za komplement, ale kto nie chciałby wyglądać młodziej. Włóczka ze sreberkiem to Pro Lana z Meine Wolle. Zaczęłam skarpetki dla synowej, ma być bardzo praktyczna, zobaczymy. A tą wrzosową, to sprzedawczyni mi wmówiła, że cudowna angielska włóczka skarpetkowa z WEST YORKSHIRE SPINNERS. Z Nako też będę robiła po raz pierwszy, mam nadzieję, że wyciągnę jakieś pożyteczne wnioski, co do gatunku tych włóczek. Pozdrawiam i życzę miłych eksperymentów drutowych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Honoratko, podziwiam Cię, że zrobiłaś ten sweter bez wzoru - ja czegoś takiego nie potrafię, zawsze wychodzi mi coś dziwnego wtedy :). Bardzo fajnie wyszedł i kaptur jak najbardziej na miejscu. Trzeba przyznać, że w tych chłodach i ciężkich czasach nasze hobby jest jak najbardziej na miejscu :)
    Mi z trudem było się przyzwyczaić do myśli, że w swoich wyrobach mam chodzić po domu albo do lasu (czy na działkę), jednak się przekonałam, bo w końcu czemu nie? Powyrzucałam stare plastikowe polary i na grzybach byłam już w swoim wełnianym swetrze.
    Skarpetki super - zwłaszcza mi się podobają te żółte w warkoczyki. Czekam z ciekawością na wpis o skarpetkach.

    Zaintrygowałaś mnie bardzo Lekcją chemii!! I ja w takim momencie mam Rok bez zakupów. Co prawda koleżanka mi podpowiada, że e-book się nie liczy w zakupach, bo wirtualny. No nie wiem. :D
    Chyba że mąż mi kupi zaległy prezent na urodziny, bo jeszcze mi nic nie kupił. O, to jest myśl. :)
    Pozdrawiam Cię gorąco!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze zapomniałam - mój szef zasiał w tym roku owies (żyto też ponoć się nadaje) w szklarni i ma plan zostawić go jako nawóz właśnie na odnowienie gleby. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moniko, jak ja ci zazdroszczę grzybobrania, u nas w tym roku pustki w lesie, a wyprawa na grzyby, to w naszej rodzinie święto.
    W tym roku jadąc na Mazury kupiliśmy w Polsce nasiona gorczycy na poplony, więc i szklarnia też była zasiana.
    Co do wzorów, to tylko taki zwyklak mogę sama "ułożyć" w głowie, inne pomysły podpatruję w internecie, nawet te skarpety też są z filmiku żywcem.
    Wpis skarpetkowy mam zaplanowany, chcę tylko jeszcze parę eksperymentów dokonać, bo mam i włóczki nowe do wypróbowania i różne rodzaje pięty. Na urodziny w ubiegłym roku dostałam od córki czytnika, który jest przywiązany do Legimi, ona opłaca abonament i obie korzystamy, ona w telefonie w Krakowie, ja z czytnika w Wilnie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to też tradycja, kiedyś jeździliśmy do większych lasów, teraz jeździmy do mniejszych ale za to bliższych. W sumie w tym roku sezon grzybowy był bardzo krótki, szybko zrobiło się zimno a wcześniej długo było sucho.
      Taki zwyklak to on nie jest - ma zakładaną plisę i kaptur :D
      O, ja za Legimi nie nadążałam i zrezygnowałam z subskrypcji - taniej dla mnie było kupić, no ale ja ostatnio wolno czytam. Mam nadzieję, że na emeryturze to się zmieni. :)

      Usuń
  7. Oj , zmian doznasz różnych. Niektóre bardzo mnie zaskoczyły, ale u każdego chyba bywa indywidualnie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawsze powtarzam, ze zwyklaki są najlepsze. Chodz Twoj zwyklak niezwykły. Cudnie kolorystycznie dobralas reszki włóczki,. Do tego ma kaptur 🥰., ktory kolorem wpasowal sie idealnie, dodaje koloru twarzy i odmładza. Czy skarpetki robisz od góry? Podoba mi sie ta pięta. Pozdrawiam cieplutko choć za oknem juz ziiiimno. 😉☺️

    OdpowiedzUsuń
  9. O, dzięki za słowa uznania. Dopiero cztery ostatnie pary zrobiłam od góry. Nie byłam zadowolona z pięty bumerang, bo mi zsuwała się ze stopy skarpeta. Teraz próbuję coraz inne rodzaje pięty, dzisiaj robię piętę "strong". O swoich wnioskach napiszę w następnym poście. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny zwyklak, nie dość że ciepły, to dzięki umiejętnemu mieszaniu włóczek i kolorów bardzo twarzowy ;) kaptur moim zdaniem idealnie wieńczy całość i jest w sam raz na jesienną wietrzną aurę.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się, że są docenione moje starania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Już książkę dodałam do listy "do przeczytania", a sweter bardzo fajny i kaptur dodaje mu uroku. Mam bardzo podobny tyle że kupny i cały szary. Pozdrawiam gorąco w ten chłodnawy czas :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. A u mnie to pierwszy kaptur ( nie liczac kurtek i płaszczy). Książkę naprawdę warto przeczytać . Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochana,dostałam od Mikołaja:)komputer i mogę oglądać Twoje czary mary.
    Przede wszystkim na ten Nowy 2023 i następne życzę zdrowia,spokoju i wielu inspiracji.Twoje skarpetki są piękne.Ja też robię,ale chciałabym poznać Twoją
    technikę robienia piętki i palców.Jestem pod wrażeniem Twoich prac.
    Dzięki za sugerowane książki.Ściskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń