W głębi duszy spodziewałam się, że skoro wiosna późniła
się o dobry miesiąc, a sierpień zasłynął upałami jak nigdy dotąd, to we
wrześniu będziemy mieli lato, kalendarz przesunie się do tyłu i
będziemy długo jeszcze cieszyć się ciepłą, letnią pogodą. Niestety odbyło się
wszystko według aktualnego kalendarza, poczuliśmy nie tylko tradycyjne
jesienne ochłodzenie, ale nawet kilka tygodni temu w nocy były
przymrozki. Musimy się z tym pogodzić i nie zostaje innej możliwości,
jak dobierać odpowiednie ubranie. Przy takiej aurze postanowiłam pokazać
kardigan, który powstał w czerwcu, ale nie był przedstawiony. Trochę
historii o tym jak powstawał. Otóż prawie czterdzieści lat przyjaźnię
się z Marianną z Erfurtu. Często nas odwiedzała. W trudne czasy, kiedy
nasze sklepy świeciły pustkami, przysyłała ładne ubranka i obuwie moim
dzieciom. Teraz raz w roku wymieniamy się paczkami z okazji urodzin. Ubiegłego lata wśród różnych prezentów urodzinowych dostałam od niej dwa motki
100%-go akrylu. Czemu akryl, no bo Marianna jest daleka od robótek i
widocznie kupowała włóczkę, która spodobała się jej kolorystycznie.
Muszę przyznać, że nigdy z akrylu nic nie robiłam , bo go po prostu nie
kupuję. Musiałam dobrze nagłowić się, co można zrobić z dwóch motków po
300g każdy i to jeszcze w dwóch kolorach. Ale w dotyku był ten akryl
bardzo mięciutki i kiedy zrobiłam próbkę, to ładnie się oczka układały i
nie było charakterystycznego dla tego rodzaju włóczki skrzypu. Zapadła
decyzja, że będzie taki długi ( na ile starczy włóczki) kardigan. Kolory
nie pozwoliły zbytnio zaszaleć, więc postawiłam na szerokie pasy.
Robiło się od góry, reglanem bez zszywania.
Oczywiście jesień to czas na ocieplanie nóg i produkowania skarpet,
szczególnie kiedy w mieszkaniach zimno, bo nie grzeją, a widocznie i z
tym ogrzewaniem tego roku będzie krucho. Lubię robić skarpety, lubię je
magazynować, bo też lubię nimi obdarowywać ludzi, których lubię.
Dziergam skarpety, kiedy nie mam konkretnych pomysłów na większe projekty.
Przeszłam na dzierganie od palców, i z piętą w kształcie bumerangu. Ale
ostatnio nurtuje mnie problem, aby wypróbować inne sposoby,
bo marzy mi się taka skarpeta, co to idealnie przylgnie do stopy i nie będzie się
zsuwała z pięty. Podpatruję co robi Bokasia tu,
zaczęłam buszować w internecie i wypróbowywać różne techniki, i
natknęłam się na filmik z pomysłem, jak samemu zrobić najmniejszym
kosztem blokery do skarpet. Jedną parę plastikowych mam kupioną aż za
13 euro. Owszem używam je, ale to tylko na jeden rozmiar. Obejrzałam
porady i postanowiłam, że niczym nie ryzykuję, jeżeli spróbuję wykonać
samodzielnie w innych potrzebnych mi rozmiarach. Otóż chodzi o wycinanie
blokerów skarpetkowych z plastykowych podkładek pod talerze, które są
dostępne w sklepach z naczyniem. Takie zwykłe prostokątne i takiej
grubości, aby trzymały kształt i dało by się ciąć je nożycami. W
internecie wynalazłam w pdf szablon do blokera, powiększyłam do
odpowiedniego rozmiaru i nawet nie drukowałam, tylko przyłożyłam do
ekranu monitora papier i przerysowałam kontury. A następnie przeniosłam
formę z papieru na podkładkę, tak układając by starczyło materiału na
dwa blokery. Szablon pozwalał zmieniać rozmiar, więc według europejskiej
skali do numeracji obuwia dostosowałam długość stopy i zrobiłam sobie z
czterech podkładek po parze blokerów na nr 40, 38, 43, 35. Cały koszt
tej produkcji to 3,60 euro, bo tyle zapłaciłam za podkładki. I już wypróbowałam,
wszystko gra, skarpety zblokowały się. Myslę, że blokery będę
również wykorzystywać przy dzierganiu, aby trafić z odpowiednią
długością skarpet dopasowując do rozmiaru obuwia.
Tutaj pokazuję po jednym blokerze z każdego rozmiaru. Z jednej podkładki mogłam
wyciąć jeden z dłuższą cholewką i jeden z krótszą.
Czy natrafiłam na idealną piętę skarpetkową? Jeszcze nie, ale mam przed
sobą kilka sposobów niewypróbowanych, więc może jeszcze do swojego nie
dobrnęłam.
Wystarczy o robótkach, bo książki nadal towarzyszą mi codziennie. Kiedy mam w rękach druty, to słucham audiobooków, przed snem w łóżku czytnik lub tradycyjna papierowa wersja ( niestety rzadziej).
Andy Weir "Projekt Hail Mary " Autor
słynnego "Marsjanina" w kolejnej swojej powieści rozważa sposoby
ratowania życia na Ziemi, gdyż powstało zagrożenie iż do 1% zmniejszy
się energia cieplna pobierana od Słońca. Mnóstwo komicznych sytuacji
rozwesela czytelnika, aby po kilku stronicach zmusić do głębokich
refleksji nad przyszłością cywilizacji ziemskiej. Książka ciekawa,
większa część akcji rozgrywa się na pokładzie rakiety, niestety nie
wszystkim będzie dostępna ta część powieści, gdzie autor bardzo
szczegółowo tłumaczy zachodzące zjawiska fizyczne w Kosmosie. Bardzo
sympatyczni bohaterowie, i mogę gwarantować mnóstwa emocji temu, kto
zdecyduje się na jej czytanie.
Taylor Jenkins "Malibu płonie". Powieść
o tym, że bogaci i znani też płaczą. Czyta się lekko, chociaż niektóre
relacje między członkami rodziny słynnego śpiewaka zmuszają do głębszych
przemyśleń. Trafnie i kolorystycznie autor kreśli portret każdego z
czwórki słynnego rodzeństwa. Bardzo szybko rozgrywająca się akcja trzyma
czytelnika w napięciu. Książka dla kobiet.
Kristin Hannah "Rzeczy które uczą kochać". To kolejna książka tej autorki. Czasami tak u mnie bywa, że chce się mi poznawać inne utwory autora, który do mnie przemówił. Powieść wyciskająca łezkę z oka, bo jak u tej autorki bywa, zetkniemy się z rodzicami, którzy miłość do dziecka wymienili na alkohol i towarzystwo w barze. Niemało uwagi poświęca się kuchni włoskiej i jej przysmakom, bo właśnie włoską restauracją zarządza dzielna seniorka rodu Maria. Polecam.
Conan Doyle "Pies Baskervillów" . Zaczytywałam się przygodami Sherlocka Holmesa w swojej wczesnej młodości i niektóre wytropione przez wielkiego mistrza dedukcji sprawy zapomniałam. Więc z przyjemnością przy robótce odsłuchałam z audiobooku słynnej historii o poszukiwaniach sprawcy morderstw w rodzie Baskervillów. Zachwyciłam się jak i kilkadziesiąt lat temu wstecz. Chyba twórczość Conan Doyla nie potrzebuje szczególnego polecenia.
Wszystkim tu zaglądającym życzę łagodnej jesieni i więcej radosnych nowin zewsząd.
Uśmiechnęłam się na ten akryl - ale pięknie z niego wybrnęłaś - cudny sweter. Ja zupełnie niedawno uświadomiłam sobie, że akryl to plastik i że to co piękne to na ogół naturalne. Kiedyś nigdy nie patrzyłam na skład ubrania a tylko czy nie gryzie i nie za bardzo się gniecie. :)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty, szukam jeszcze swoich idealnych skarpetek, jak tylko skończę tę wielgachną chustę, którą mam na drutach, zaczynam kolejne skarpetki. Od jakiegoś czasu staram się mieć tylko jedną robótkę na drutach, więc chociaż skarpetki kuszą - muszą trochę poczekać.
O blokerach myślę od dawna, ale zawsze wydawało mi się, ze to głównie do zdjęcia potrzebne - skarpetki i tak się blokują na stopie. Zawsze więc szkoda mi bylo na nie pieniędzy. Ale Twój pomysł świetny. :)
No tak, Holmes ma swój niezaprzeczalny urok i klimat.
Pozdrawiam gorąco, z nadzieją, że częściej będzie można do Ciebie wpadać.
Zacznę od obietnicy, że tak długiego milczenia nie prognozuję, bo już więcej czasu będzie się spędzało w domowym zaciszu. Co do blokowania skarpet, to te, które są przeznaczone na prezenty zawsze zanurzam w wodzie na kilka godzin, daję czas oczkom wyrównać się i wtedy blokery są przydatne. Jak dotychczas wszystkie udziergane rzeczy piorę i blokuję. Co do skarpet i perypetii z idealną piętą, to mam nadzieję,że jeżeli pierwsza taką odnajdziesz, to mnie zawiadomisz. Teraz będę robić skarpety z poziomą piętą , taką znaną jeszcze przez nasze babcie, a może to będzie akurat to, czego szukam. Pozdrawiam serdecznie i życzę pogodnych dni.
UsuńW sumie skarpetki robiłam tylko z nitką zastępczą i pięta w szpic (Arne z Carlosem uczą tak) - u mnie się nie sprawdziła, bo nie układa się ta skarpetko dobrze, robiłam z Dropsa.
UsuńNo i drugi typ to chyba pięta z klapką - potem dobiera się oczka, te w miarę leżą. Robiłam też hermiones-everyday-socks ale nie zauważyłam jakiejś dużej różnicy.
Dzięki za podpowiedź, będę próbowała.
UsuńDziękuję za tak szczegółową podpowiedź, jak zrobić sobie blokery do skarpetek, nie omieszkam z niej skorzystać .
OdpowiedzUsuńWspółczesne akryle to już nie te dawne okropieństwa, bywają całkiem udane i mogą być noszone przez osoby uczulone na wełnę, ja jednak mam słabość do naturalnych włóczek.
Też uwielbiam wełnę, chociaż miałam kilka "przygód" przy praniu wyrobów z czystej wełny. A co do blogerów, to nawet sam nie spodziewałam się takiego wyniku moich prac. W jedną godzinę miałam cztery pary gotowe. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBatdzi wydajna ta włóczka, a sweterek hak najbardziej sie sprawdzi podczas obecnej pogody. Próbowalam znaleźć tez jakies szablony, ale chyba nie umiem szukac, bo tylko gotowe blokery do kupienia mi sie wyświetlają. Do tej pory nie korzystalam z nich, ale widzę, ze ułatwiają suszenie i skarpetka ma inny wygląd. U nas pada, ciezko mi sie przystosowac po wakacjach. Na druty wrzucilam skarpetki i pomalutku do przodu. Pozdrawiam jesiennie. 🙂
OdpowiedzUsuńAniu, wrzucę ci na messengera krótkie wskazówki z filmikiem. Jak powstaną jakieś pytania, to pisz. Mam nadzieję, że wakacje były udane i teraz z nową energią zaczniesz "drutować" . Pozdrawiam serdecznie.
UsuńAniu, chciałam wrzucić opis, ale nie widzę ciebie na FB. Zlikwidowałaś konto?
UsuńA to dziwne, nie nie zlikwidowalam, jestem na zdjeciu w chuscie mozaikowej od Reni 🙂
UsuńWejdz w wiadomosci inne, pewnie tam masz odemnie wiadomość. Zaakceptuj zaproszenie i bedzie mnie widac 😁
UsuńBardzo udany ten kardigan, pięknie w nim wyglądasz i na pewno jest bardzo praktyczny. Ja od pewnego czasu noszę się zamiarem zrobienia takiego długiego zapinanego swetra i też chciałabym połączyć różne włóczki (tyle że z zapasów) no ale zawsze coś innego wskakuje na druty. Przyjaźń, która trwa czterdzieści lat to jest coś wspaniałego. Dziękuję Ci za podpowiedź blokerową, czy mogłabyś podzielić się linkiem do gotowych szablonów? Jestem właścicielką dwóch par sklejkowych, niestety przez przypadek jedna sztuka została złamana. Miałam też takie blokery, które wycięłam z tektury. Co do skarpet mam podobnie, uważam że to świetne dzierganie pod każdym względem, tego lata rozkręciłam się skarpetkowo i już na oko robię piętę. Nauczyłam się z opisu Kamili Wojciechowskiej z bloga otulove. To moja ulubiona forma, z piętą z klapką i klinem, która nie zsuwa się ze stopy nawet podczas spania:-) Dobrego jesiennego czasu:-)
OdpowiedzUsuńWrzuciłam ci na messengera krótkie wskazówki do produkcji blokerów. Nie uwierzysz, ale mam skopiowany opis dziergania skarpet od Kamili, bo kiedyś testowałam zaprojektowaną przez nią czapkę. Właśnie muszę jak najszybciej ten sposób wypróbować, bo też czasami potrzebuję skarpet do łóżka. Jak wypróbuję, to się podzielę wrażeniami. Serdeczne uściski.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję:-) Zapomniałam jeszcze napisać, że bardzo podoba mi się ściągacz dołu i rękawów. Skarpety zrobiłaś świetne, najfajniejsze te ostatnie. Włóczki skarpetkowe są cudne i mam do nich wielką słabość, ale samodzielne łączenie kolorów daje niepowtarzalny efekt. Serdeczności:-)
UsuńI cóż że to akryl, skoro nie skrzypi i dał się przerobić na taki super kardigan. W sam raz na pierwsze chłodniejsze dni.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o blokery, to jestem wprawdzie posiadaczką ładnych, sklejkowych, w trzech rozmiarach, ale... Nie są praktyczne, bo sklejkowe. Mimo iż zabezpieczyłam je bezbarwnym lakierem przed wilgocią, to i tak nie są na nią odporne, wyginają się i co najgorsze skarpetki haczą o brzegi. Dlatego uważam pomysł na plastikowe blokery za bardzo dobry, pod warunkiem, że brzegi będą super gładkie.
Ile dziewiarek, tyle sposobów na skarpetki - no prawie tyle. Ja zaczynałam od metody od palców, ale teraz dziergam tylko od góry, a piętę robię kombinowaną klapka plus bumerang, którą zaczerpnęłam z kanał Ewy Rochalskiej na YT. Myślę jednak, że będę próbować też innych metod - z czystej ciekawości.
Dobrze Cię było znowu zobaczyć, pozdrawiam serdecznie:-)
Nie są szorstkie na krawędziach, i nie zaczepiają niteczek, chodzi o to jakie podkładki się wybierze. Ostatnią parę skarpet zrobiłam właśnie według twojej wskazówki od góry i z filmiku Ewy Rogalskiej. Nie wiem, jak siedzi na nodze, bo jeszcze nie zakładałam, a dzisiaj zaczęłam robić najtradycyjniejszym sposobem z piętą poziomą i klinkiem. Gdzieś musi być ten mój "najlepszy" sposób, więc szukam. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńNo proszę, jak pięknie zaaranżowałaś akryl - na oszczędności w ogrzewaniu sweter jak znalazł. Piękne też zrobiłaś blokery do skarpet. I u mnie czytnik w coraz częstszym użyciu, a po książki drukowane sięgam, gdy nie mają wersji czytnikowej. Odkryłam też zbawienne właściwości czytnika dla mojego kręgosłupa. Otóż siadam sobie przy biurku na moim bardzo wygodnym krześle komputerowym, czytnik zawieszam na monitorze komputera, dzięki czemu mam go na wysokości oczu i nie muszę schylać głowy do czytania, po czym rozpłaszczam plecy na wysokim oparciu krzesła, dłonie łączę za oparciem i w ten sposób prostuję się i rozciągam. No i na czytniku, jeśli zachodzi taka potrzeba, każda książka może być wydana dużą czcionką. Pozdrawiam złotojesiennie :-)
OdpowiedzUsuńDzisiaj akurat mamy prawdziwą złotą jesień. Przy praktycznym wykorzystywaniu czytnika udowadniasz wszystkim , że czytający człowiek zawsze wyjdzie z każdej sytuacji, aby spędzać czas z książką. Jak ja uwielbiam czytających ludzi. Pozdrowienka.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńŚwietny sweter! Są takie akryle, które nie skrzypią i ja akurat używam ich przy produkcji kocyków.
OdpowiedzUsuńDziękuję za podrzucenie pomysłu na blokery do skarpet. Też mam jedną parę ze sklejki, a przydałyby się inne rozmiary. Czy ja również mogę prosić o link?
Co do skarpet, to znam tylko metodę spiralną i metodę z piętą, wykonaną rzędami skróconymi. Póki co, inne to dla mnie zagadka, ale kiedyś zagłębię się w ten temat. Twoje skarpety wyglądają bardzo ładnie!
Reniu, wrzuciłam ci na messengera wskazówki. Jestem pewna na 100%, że niebawem zaprosisz nas na testowanie mozaikowych skarpet. Twoje torby z nutkami to będzie szał sezonu.Pozdrawiam cieplutko ze słonecznego dzisiaj Wilna.
OdpowiedzUsuń