Translate

środa, 15 lutego 2017

Przyjazne Polakom Sapporo


    Szczęśliwy traf? Przeznaczenie?  Cud?   Jak można opisać to, co stało się w ubiegłą sobotę w
Sapporo. 45 lat temu Wojciech Fortuna właśnie w Sapporo zdobywa złoty medał olimpijski i staje się mistrzem świata. I proszę- powtórka. Znowu 11 lutego, znowu Polak poszybował ze skoczni tak, że został  najlepszym. Wielkie brawa dla Maćka. Koty muszą dobrze skakać. Krótki fotoreportaż z Kotem w roli głównej.

 
                                      Ostatnie chwile  skupienia przed "złotym" skokiem.

                                                    Stefan Horngacher dał "zielone".









 Na konferencji prasowej








   Fotosesja zwycięzcy                                                            




     Dawno już planowałam udziergać kotka. A tu zaistniała sytuacja wymusiła na mnie tą robótkę. Po udanym zwycięstwie Stocha w Zakopanem powstała "sowa Kamila"  tu. Tylko tak sobie myślę, co ja pocznę, jeżeli wygra Piotr Żyła. 

  O planach na najbliższą przyszłość. Sznurek zakupiony, muszą powstać dwie torby i kilka pojemniczków.




Biblioteczne półki na nowo sprawdzone i przeszukane.



    Na środowe spotkanie u Maknety  Teraz czytam Wiesława Myśliwskiego " Kamień na kamieniu". Płynna proza i mistrzowska narracja autora  potrafi przenieść czytelnika do wsi, w której każdy kamień, to historia.  Razem z bohaterem Szymkiem Pietruszką wędruje się  po wioskowej drodze, razem z mieszkańcami wsi zasiada  się do wieczerzy. Po "łuskaniu" fasoli  książka wydaje się bardzo "wąska', bo dotyczy tylko życia rolników. Może komuś wydać się nudnawą, ale jeżeli ktoś w swoim dzieciństwie zaliczył z rzędu kilka lat wakacji letnich  "u babci na wsi", to znajdzie w niej i zapach świeżoskoszonej trawy, i pełno innych nostalgicznych wspomnień z tamtych czasów. Czytam, wspominam, porównuję...

     Wszystkim, komu udało się przeczytać ten tekst, życzę dobrych dni, ciekawego zajęcia, nowych wrażeń.





14 komentarzy:

  1. Honoratko nawet nie wiesz z jakim rozrzewnieniem patrzę na te kłębuszki, ech...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem,że nie jsteś bez pracy. Przecież przy narzucie masz ręce pełne roboty. no i napewno masz co czytać...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kot mistrzowski i na ławeczce i na konferencji. :D
    A w przypadku Żyły, to chyba jakiś mały boa się nada, kształtem będzie nawiązywał. O właśnie - ciągle zapominam o tym Myśliwskim - "Kamień na kamieniu" mam, wakacje spędzałam tylko na wsi, więc wszystkie przesłanki do czytania są. :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech tylko chłopcy skaczą i Polskę rozsławiają. Też miałam szczęście mieć kochaną babcię na wsi, u której były cudowne lata.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, zapach świeżo skoszonej trawy... Pamiętam, pamiętam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. szczęśliwe pokolenie, co to jeszcze ma takie wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem jak wydziergać żyłę, ale kot udał się znakomicie!

    OdpowiedzUsuń
  8. A przecież dzisiaj znowu Maciej Kot był najlepszym w Korei. Warto było dziergać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak Żyła wygra, to rzeczywiście trudne zadanie przed Tobą :-) Kociaka zrobiłaś uroczego. I ja spędzałam wakacje na wsi u babci, więc i tę pozycję Myśliwskiego dodaję do listy lektur obowiązkowych.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczywiście byłoby dobrze czytać takie książki siedząc na wsi pod gruszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mojej babci grusze nie rosną, ale za to mam tam całkiem przytulny kącik czytelniczy pod kasztanem.

      Usuń
  11. Uroczy ten kotek, ale tez nie wiem, co Ty zrobisz jak Zyla wygra:))) Ciekawa laktura, pozdrawiam i czekam , co Ty za cudownosci zrobisz z tych sznurkow:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Narazie Żyła mnie żałuje i jest dość daleko od czołówki. Dzisiaj już jedna torba powstała, ale książki odbierają dużo czasu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Honoratko, jak tylko Zyla wygral to pomyslalam o Tobie:) Buziaczki:)

    OdpowiedzUsuń