Translate

czwartek, 1 września 2016

Żegnaj lato na rok....


    "Żegnaj ,lato, witaj, szkoło...."    Przeciętny obywatel najwyżej kilkanaście razy w swoim życiu mówił te słowa po zakończonych wakacjach letnich.Ja zaś powtórzyłam to dzisiaj  kilkadziesiąty raz, bo nie rozstałam się ze szkołą na zawsze.

     Powrót po letnim długotrwałym urlopie umilają te uśmiechy:

             Nie da się ich nie lubić.

 
        Wogóle muszę pochwalić się, że moja klasa jest "super". Są bardzo towarzyscy, grzeczni i kulturalni. Mamy kilku liderów, co to potrafią zaangażować wszystkich do udziału w różnych imprezach. Nie mamy prawie problemów z nauką. Czy tak bywa? Na szczęście pracuję w gimnazjum (odpowiednik liceum w Polsce), do którego dostają się uczniowie po złożeniu egzaminów wstepnych. Na Litwie według wszystkich wskażników nasza placówka jest na 6 miejscu. I dlatego do naszej szkoły pragną dostać się najlepsi z najlepszych i po egzaminach wstępnych mamy z kogo wybierać.
        Już jutro mam pięć lekcji, kilkadziesiąt par oczu będę musiała czymś zadziwić i zaintrygować.
Więc żegnaj nocne czytanie i poranne odsypianie ( jestem najprawdziwszą przysłowiową sową).

       Co w krainie robótek? Ten tydzień jeszcze dało sie wykończyć chustę z resztek po narzutkach.
 Całkowita improwizacja w czasie procesu. Dzisiaj już nawet do pracy mi towarzyszyła, bo z rana mieliśmy tylko 16 C. I tak nią się otuliłam, jest lekka i duża - no i taka "szkolna".




























      Po wczorajszym poście u Maknety   na kilka godzin utonęłam w blogu Marty Sapały "Nie kupuję obserwuję" o niepotrzebnych rzeczach i zakupach. Jeszcze nie mogę się otrząsnąć od przeczytanego. Nie jestem fanatką szopingu, ale i tak ciągle mieszkanie wypełnia się rzeczami nieużywanymi i niemającymi na to perspektyw. Dzisiaj rozmyślam, z czym tak najłatwiej będę mogła się rozstać, nie przekładając z jednego miejsca w drugie. Tylko wiem napewno, że to nie będzie włóczka, tego nigdy nie wyrzucę. Trochę mnie wycisza fakt, że czeka nas remont małego pokoiczka -schowka, w którym urządzamy garderobę.  Zazwyczaj przy remoncie niepotrzebnego pozbywamy się bezboleśnie.
    A teraz o literaturze. Rzuciłam się na książkę Lucy Mantgomery "Błękitny pałac" z taką werwą, jak kilkadziesiąt lat temu podchodziłam do jej" Ani z Zielnonego Wzgórza". No cóż. Lekkie rozczarowanie, ale musiałam przed tym pomysleć, że już nie mam tych kilkanaście lat, podobnych historii mamy teraz opisanych moc, więc i książkę musiałam odebrać bez zachwytu, ale ogólnie autorką nie rozczarowałam się. ( Jak bym śmiała?!)
   Teraz zaś czytam książkę autobiograficzną Ayaan  Hirsi Ali "Niewierna". Poznajemy ciężki los młodej Somalijki. Obrzezanie małych dziewczynek, jako klucz do zachowania czystości potencjalnych narzeczonych, ciągłe bicie przez własna matkę, bo tak tylko umiała kochać córkę,  zmusza  autorkę do  porównywania tez głoszonych w Koranie i realnego życia. Polecam, bo  bardzo dużo uwagi poświęca się w książce historycznym  wydarzeniom w Kenii i Etiopii, poznajemy kulturę i tradycje tych dalekich nam regionów Afryki.  














 
        No i nie dajmy się, aby jesień zapanowała w naszych nastrojach. Serdecznie pozdrawiam .

























10 komentarzy:

  1. Gratuluję tak udanej młodzieży. Życzę Wam wszystkich samych sukcesów:)
    "Błękitny pałac" czytałam w zeszłym roku i mam te same przemyślenia co Ty.
    Niestety nie była to "Ania z Zielonego Wzgórza"

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo miło mi, że są podobnie myślący co do przeczytanych książek. A za życzenia dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. No i Honoratko zaczęły się nasze "szczęśliwe dni"... czyli rok szkolny:)
    Życzę Ci Kochana wytrwałości, cierpliwości, optymizmu i... czasu na robótki i książeczki ( to tak dla odstresowania cobyśmy wytrwały do kolejnych wakacji ):)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. No myślę, że się nie damy, wytrwamy, a bez robótek i książek to cóż to byłoby za życie.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Ania z Zielonego Wzgórza", ani w wersji książkowej, ani filmowej, nie zdobyła u mnie wielkiej sympatii, zdecydowanie wolę "Emilkę...", chociaż muszę przyznać, że "Ania..." czytana na moment przed czekającą mnie poważną operacją była dobrym wyborem, ale i tak nie zachęciła mnie do sięgnięcia po dalsze tomy.

    Chusta piękna :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Filmu nie widziałam, książkę czytałam będąc bardzo młodą i całkowitą romantyczką. Córce w swoim czasie też tą książkę podsunęłam. Chusta już mi służy za okrycie w drodze do pracy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sliczna ta chusta , lubie takie szre kolorki:) Zycze samych sukcesow dla Ciebie jako nauczycielki i dla Twoich uczniow:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję. Najwazniejsze, że bardzo swoje dzieciaki lubię.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak chusta pasuje do jarzębiny. :) Bardzo ładna i praktyczna. Cieszę się, że pracujesz z fajną młodzieżą - to dodaje otuchy i pewnie trochę osładza poranne wstawanie. :)
    Moje reakcje na "Błękitny zamek" była podobna do Twojej - pewnie trochę za późno. Pozdrawiam w nowym roku szkolnym (do dziś właściwie tak liczę czas)
    :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta jarzębina co roku uszlachetnia jesień w moim podwórku.

    OdpowiedzUsuń