Naprawdę musiał być opublikowany post kwietniowy. Miałam zaplanowane tematy, powstało wystarczająco zdjęć, skończyłam kolejny etap w projekcie skarpetkowym i...Nie mogę nawet podać wystarczająco poważnego powodu, dlaczego na postanowieniach się skończyło. Aż wczoraj wieczorem znalazłam pod poprzednim postem anonimowy komentarz, gdzie wyraźnie upomniano mnie, że w kwietniu nie było wpisu. Jestem bardzo wdzięczna "komuś", bo nie wiem , kto pisał ( może się odezwie), ale tego wystarczyło, żebym usiadła do komputera i spróbowała wypełnić powstałe luki w moich relacjach.
Więc jak tam było w kwietniu? Z pogodą na Litwie podobnie, jak i w Polsce. Na początku miesiąca mieliśmy kilkudniowy wyskok upałów, potem spore oziębienie, aż zakończyło się śniegiem. Całkowicie zgodnie z przysłowiem, gdzie to mówi się, że kwiecień przeplata trochę zimy trochę lata...
W tym roku wileńskie sakury zakwitły w połowie kwietnia. Co ma wspólnego Wilno i drzewko symbolizujące Japonię? Na prawym brzegi Wilii w 2001 roku posadzono 200 japońskich sakur, aby w taki sposób uczcić setną rocznicę urodzin japońskiego dyplomaty Chiune Sugihary, który w latach 1939-1940 w konsulacie w Kownie wydawał Żydom wizy tranzytowe do Japonii, nie dbając o swoje bezpieczeństwo, bo wyraźnie naruszał ówczesne instrukcje japońskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Wilnianie i inni odwiedzający miasto spieszą każdej wiosny do tego miejsca, aby nacieszyć się widokiem kwitnących drzew, posiedzieć na trawie z książką, no i oczywiście zrobić zdjęcia. Pewnego ranka po drodze na działkę postanowiliśmy zawitać do alei sakur, aby poczuć te przebudzenie wiosny. Wrażenie niesamowite, duch zapiera od widoku kwitnących sakur, wszyscy chodzą pogodni, i uśmiechnięci.
Trzeba przyznać, że bardzo uroczo prezentuje się lewy brzeg rzeki z wileńskimi zabytkami, niby obrazy w ramach z kwitnących gałęzi sakur.
A teraz trochę nastrojów tulipanowych z mojej działki.
Dzisiaj nie będzie o książkach, ale za to będzie kolejna seria skarpet z projektu " 52 pary w rok". Pokażę pary nr 11-15. Ponieważ były robione z jednobarwnych włóczek, więc starałam się, dobrać takie wzory, aby obalić mit, że jednobarwne skarpety są nieciekawe.
Wszystkim tu zaglądającym życzę wiosennego nastroju, pełnych radości dni majowych, a sobie życzę nie zwlekać z kolejnym postem na blogu.
Jak wiosenne! Bardzo się cieszę, że dobra dusza Cię zmotywowała, czasem właśnie potrzebny impuls - nie wiadomo przecież, że czekamy na post, skoro nie mówimy.
OdpowiedzUsuńŚliczne miejsce powstało w Twoim mieście. A skarpetki tak urocze, że aż nabrałam chęci, mam nawet wyjęty motek (od miesiąca), ale na razie ślęczę nad plisą, bardzo żmudną przy cardiganie i i gnam do końca korpusu przy swetrze po domu. A potem pewnie skarpetki, chociaż temperatura letnia kusi letnimi wyrobami.
Dziękuję za wpis prawie kwietniowy i czekam na majowy! Pozdrawiam serdecznie ❤️
Dziękuję za słowa otuchy, a przecież kiedyś będąc nauczycielką pracującą motywowałam uczni, aby nie odkładać prac na później. Ze skarpetkami latem też mi się nie widzi, ale może w jesieni pogonię trochę szybciej. Bardzo czekam na Twój cardigan i serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDrzewka przecudne, nic dziwnego ze ludzie tam robią pikniki. Skarpetki naprawdę prześliczne, może i ja nabiorę ochoty na dzierganie ich częściej . No ale to znowu wiąże się z zakupem włóczki, 🤔 . No to jeszcze jednak poczekam i machnę ze dwa sweterki z tego co mam w pudle. Pozdrawiam już majowo 😁
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że trzeba wyrabiać zapasy, aby potem z czystym sercem wybierać nowe motki. Uściski, cieszmy się z pogody.
UsuńPrzyznam, że i ja czekałam na Twój kwietniowy post, nawet zaglądałam do Ciebie wczoraj wieczorem. Za to dziś doczekałam się cudnego wpisu, te sakury i sama historia piękne i takie pozytywne. Twoje kwiaty wspaniałe, a i skarpetkowo też kwitnąco! Ależ one wszystkie ładne. Na targach włóczkowych w kilku miejscach widziałam tę księgę skarpetkową. Pozdrawiam bardzo ciepło:-)
OdpowiedzUsuńTrochę mi wstyd, że tak zwlekałam. Ale wczorajszy post powstał dosyć szybko, bo już nie było jak zwlekać. Słuchałam kiedyś takiego wykładu o tym, że są dwa typy ludzi, według tego, jak podchodzą do wykonywania prac. Jedni pakują walizki za tydzień do wyjazdu, inni za kilka godzin przed. Ci pierwsi piszą referaty, lub inne prace pisemne zawczasu, inni nie mogą zabrać się do pracy, aż termin podpiera , i wówczas skupiają się, i produktywnie wywiązują się z obowiązków. Ja tez pakuje się w ostatniej chwili... Tak szczerze, to bardzo Ci zazdroszczę tego wydarzenia w Krakowie, może kiedyś na kolejny też uda mi się dotrzeć, skoro córka mieszka w tym mieście. Serdecznie pozdrawiam i czekam na kolejne ciekawe "utwory" z zakupionej włóczki.
UsuńHa, to ja ta "dobra dusza", choć liczyłam na rekomendacje książkowe. Ale obiecałaś drugi majowy wpis;) Piękne te wiśnie i faktycznie, człowiek się do nich uśmiecha.
OdpowiedzUsuńAgata
Agato, cieszę się niezmiernie, że zmotywowałaś mnie do " szybkiego wpisu". Miło mi, że tu bywasz i czytasz . Nie mogę Cię zawieść, więc dla Ciebie piszę osobiście, bo o tych książkach konkrety będą podane w następnym poście. A więc bardzo mnie zachwyciła powieść Katarzyny Zyskowskiej " Nocami krzyczą sarny", polecam. Bardzo ciekawy, kolejny kryminał napisała Weronika Mathia "Szept". Pozdrawiam serdecznie , może jesteś blogerką?
UsuńOch jak u Was jest pięknie!!!!! Tyle kwiecia!!! A skarpetki jak marzenie - szczególnie przypadł mi do gustu wzór tych jasnych - cudny!!! To ja, podobnie jak Agata - czekam również na wpis o książkach - uwielbiam czytać Twoje recenzje! Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńWitaj, Joanno, serdecznie dziękuję za miłe słowa. Wpis o książkach już niebawem. Cieszy mnie fakt, że ludzi ciekawią moje polecenia co do wyboru literatury. Skoczyłam na Twój blog , i życzę Ci stopniowego odzyskania całkowitej sprawności, jak fizycznej, tak i moralnej. Po operacji oczywiście do fizycznej roboty się nie rzucisz, ale chyba dzierganei i czytanie pomogą Ci. A między innymi, Twoje skarpetki dla mamy są bardzo perfekcyjnie zrobione. Trzymam kciuki, wszystko będzie dobrze. Aha, gratulacje z okazji "srebra" w plebiscycie .
OdpowiedzUsuńGodzinka czytania przed snem to mój ulubiony moment w ciągu całego dnia!
OdpowiedzUsuńSakury i na zdjęciach robią wrażenie, a co dopiero widzieć je na żywo - poezja. Zgadzam się, jednobarwne skarpety z ciekawym wzorem potrafią zachwycić - mnie na przykład zachwyciły te szare, chociaż szary kolor i bez wzoru też mi się bardzo podoba. Pozdrawiam serdecznie i do następnego :-)
OdpowiedzUsuń