Jeszcze chyba się załapię z postem w lipcu, uspokoję swoje sumienie i nie popsuję sobie statystyki, pisząc przynajmniej raz w miesiącu. Był to miesiąc bardzo aktywny w różne wydarzenia, jak przewidziane, tak i niespodziewane. Trochę się usprawiedliwiam, ale naprawdę nie potrafiłam wykombinować tych kilku godzin na pisanie, aczkolwiek nie potrafię (i nie chcę) tego robić w biegu.
W lipcu córka przyjechała na pobyt do domu rodzinnego, więc oczywiście chciało się z tych 10 dni jak najwięcej czasu spędzać razem, czy to na zwykłym gadaniu, czy na działce, czy też snując plany, jak ma przebiegać planowana uroczystość (też w lipcu) z okazji jubileuszu męża. Jednocześnie też powstawał "dziurawy" sweterek z włóczki od "Kokonek", który musiał być ukończony przed południem 27 lipca. Szklarnia z pomidorami i ogórkami automatycznie domagała się systematycznego podlewania przynajmniej raz na trzy dni, a czasami i częściej. W domku na działce też odbywały się małe przemeblowania i rekonstrukcje. Więc było niemało różnych dzwonków, rozmów, zakupów. A jeszcze do tego mieliśmy w Wilnie szczyt NATO, więc jednym słowem działo się.
Zacznę od robótkowych relacji, bo pierwszy raz zetknęłam się z taką włóczką. Zamówiłam u "Kokonki.pl" dwa zestawy na letnie swetry z bawełny dla siebie i córki. Zaintrygowało mnie to, że można było samemu komponować zestaw kolorów, ilość zwijanych razem niteczek i ogólną i długość. Wybór padł na takie właśnie kolorystyczne kompozycje, jak widzicie na zdjęciu.
Córka wybrała kolory od zielonego po pomarańczowy, była to bawełna z akrylem 50/50, w cztery niteczki, długość całego zestawu 2000 m. Moje zaś kolory są skromniejsze, od beżowego po musztardowy, taki sam metraż, tylko różni się składem, bo to 50% bawełny i 50% bawełny regenerowanej. Po otwarciu przesyłki zrozumiałam, że ze swojej włóczki swetra na drutach nie zrobię, bo jest zbyt cienka, nie trzymająca formy. Może uratuje mnie szydełko, trzeba będzie poczynić próbki. Więcej włóczki o tym składzie nie kupię. Na szczęście włóczka z akrylem mimo swojej cienkości ładnie układała się w ażurowych wzorach, co kompensowało moje lekkie rozczarowanie. Wybrałyśmy wzór z popularnych teraz splotów siatkowych. Długo raczej się dziergało, bo przy przerabianiu po dwa oczka razem czasami nie wszystkie osiem niteczek udawało się razem przerzucać, więc nie mogłam tak szybko śmigać drutami, jakby się chciało. Powstał taki lekki, kolorowy sweterek, który zadowolił właścicielkę.
Robiony od dołu do góry na okrągło, aż do podkroju na rękaw, wykończenie dekoltu wykonane szydełkiem. Zużyłam na cały wyrób 230g włóczki, a było w całym zestawie 480 g.
Myślę, że może jeszcze zaryzykuję i pobawię się w dobieranie sobie kolorów na włóczkę z wełną i akrylem, bo będzie na pewno bardziej nadawała się na swetry, ale raczej poszukam przedtem opinii u dziewiarek, które z takimi "kokonkami" miały do czynienia.
Na działce teraz prawdziwy festiwal kolorów. Dużo kwiatów akurat zakwitło, krzewy się rozrosły bujnie, więc widok cieszy oko. Teraz już mogę opowiedzieć o moim projekcie-eksperymencie, który się udał. Na jednej z nami graniczącej działce panoszy się trawa ( z rzadka koszona), bo właściciel już nie może pracować z powodu podeszłego wieku. Między naszymi działkami jest płot z drucianej siatki, który nie ukrywa widoku z zapuszczonego terenu. Marzyło mi się przykryć ten widok, przesadzając pod ten płot wysoko rosnące rośliny i stopniowo w jesieni je tam przenosiłam. Nie miałam jakiejś konkretnej wizji, ale według wysokości różnych bylin decydowałam, czy zostaje na miejscu, czy też będzie przerzucana na nowe stanowisko. Przy obcinaniu drzew okazało się, że uzbierało sporo materiału na kołki i wtedy uwierzyłam, że może na wiosnę potrafię ten teren pod siatką z roślinami otoczyć plecionym płotkiem z gałązek leszczyny. To było jednym z moich marzeń, mieć w ogrodzie własnoręcznie uwity taki płotek, a teraz akurat nie trzeba było szukać odpowiedniego miejsca, bo tu pasował najbardziej. No i stało się, własnoręcznie zrobiliśmy wiosną płot, a za nim zazielenił się prawdziwy wiejski ogródek. Specjalnie wysiałam tam jednoroczne kwiaty, takie, jakie goszczą na łąkach i w wiejskich ogródkach: bławatki, maki, rumianki, kosmosy, nagietki. Rośnie tam również mięta, koper, czosnek. Przy samej siatce rozrastają się byliny. Nie wszystko w tym roku jest na właściwym miejscu, niektóre okazy w jesieni będą przesadzane, ale bardzo się cieszę, że taki kącik u nas powstał.
W tym roku bardzo dorodne są jeżówki. Namęczyłam się zanim utrwaliłam widok motyla na kwiatku. Mario-Zofio, jak to ty robisz, że u ciebie owady pozują do zdjęć?
W towarzystwie lilii bardzo dobrze się zadomowił garnuszek, który wyprosiłam u przyjaciół. W nim kiedyś na wsi parzono ziemniaki dla trzody. Mimo iż jest spalony iż z dziurą w dnie, to bardzo chciałam mieć go w swoim ogrodzie.
Twoje lato obfituje w tyle doświadczeń i spraw, jest u Ciebie pracowicie, obficie i pięknie. Spełniłaś swoje marzenie z plecionym płotem, jest zachwycający! Garnek też bardzo mi się podoba, ma świetny kształt. Jako miłośniczka kwiatów łapczywie oglądam Twoje zdjęcia ogrodu, te kosmosy, chabry, lilie, pelargonie w harmonijnym towarzystwie roślinki której nazwy nie pamiętam, wszystko sprawia tyle radości! Pytasz o motyle, no cóż, robię im wiele zdjęć, pierwsze z oddali, ledwo go na zdjęciu widać, potem zbliżam się po kroczku pstrykając kolejne zdjęcia, zanim motylek odleci. I tym ostatnim zdjęciem mogę się pochwalić, pozostałe usuwam. Oczywiście są takie owady, które nie uciekają, a najwyraźniej mają ochotę na pozowanie, albo po prostu jest im to obojętne:-) Ciekawe te włóczki i ja nigdy nie zamawiałam takich kokonków, z samodzielnie komponowanych tonacji. Świetny sweter zrobiłaś dobrany do koloru włosów do urody córki, ciekawa jestem tego drugiego. Pozdrawiam jeszcze lipcowo i życzę Ci wspaniałego sierpnia:-)
OdpowiedzUsuńDzięki za pochwały. Przy jeżówkach z motylem było chyba z 20 zdjęć pstrykniętych, aż chyba ze dwa tylko zostawiłam. W tym roku z powodu takiej pogody kwiaty na ogrodzie bujają, dostają wystarczająco wody i nawozów. Nie przestrzegam zasad architektury ogrodniczej, nie wysadzam roślin według linijki i nie dobieram zbyt surowo kolorów, ale dobrze się czujemy wśród takiego kolorystycznego miksu. Uznałam, że to nie jest pokazowy ogród botaniczny, tylko miejsce, w którym muszę dobrze się czuć. Więc najbliższe moje plany, to stopniowe doskonalenie wizerunku "ogrodu wiejskiego". Serdecznie pozdrawiam. Uściski.
OdpowiedzUsuńPiękna jest rabatka wzdłuż płotu sąsiada, bajecznie kolorowa i bujna. Prawdziwie wiejska, w dobrym znaczeniu tego słowa.
OdpowiedzUsuńPłotek też mi się podoba, czy on jest upleciony z gałęzi brzozy?
Płotek powstał z gałęzi leszczyny, akurat tak się złożyło, że musieliśmy ją do połowy ściąć, bo zasłaniała słońce grządkom. Cały materiał budowlany pochodzi z działki, czyli "zero waste". Ogródek co raz się zmienia, bo jedne kwiaty przekwitają, inne zaś są w trakcie. Muszę się pogłowić, jak i gdzie w jesieni niektóre nowe dosadzić, a niektórym tylko zmienić miejsca. Ale ten zakątek sprawia nam wielką radość, bo jest taki zabawny...Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPłotek śliczny, rabatka tak samo, a sweterek bardzo fajny zrobiłaś. Też robię siatkowym wzorem teraz i nie przypuszczałam, że jestem na topie, ale prawda - żmudno się robi, ugrzęzłam w pierwszym rękawie.
OdpowiedzUsuńZ kokonkami doświadczenia nie mam niestety. Pozdrawiam serdecznie!
Mało tego, że siatka z czterech złożonych niteczek jest koszmarem, to jeszcze na zrobienie drugiego rękawa miałam jeden dzień. Skończyłam o 5.
OdpowiedzUsuń30 nad ranem przed wyjazdem córki. Więc ten sweterek długo popamiętam. Życzę Ci udanego siatkowania. Uściski.
Nie mam doświadczenia z koronkami,bo trochę mnie skład odstraszał. Ale muszę powiedzieć, że sweter wyszedł świetny. Bardzo ładne kolory, które pasują do twojej ślicznej córki.
OdpowiedzUsuńOgród masz piękny, kolorowy, zadbany. Mój musiałam porzucić. W nowym mieszkaniu mam olbrzymi balkon, pełen na razie pustych donic. Z czasem je zagospodaruję.
Bardzo lubię książki Anny Kańtoch, ale tej książki nie czytałam. Poszukam audiobooka. Pozdrawiam bardzo ciepło:)))
Oj, ogród ma też zakątki, które proszą się o porządkowanie, ale nie zawsze wszystkie zaplanowane prace realizują się, kwiatom najwięcej czasu poświęcam, bo to najprzyjemniejsza praca. Na pewno z czasem na swoim ogromnym tarasie urządzisz miły kącik do dziergania. Pozdrawiam serdecznie, czekam na obrazki z Rzymu.
OdpowiedzUsuńJa wlasnie sie zastanawiam czy nie posadzic jezowek, dlugo kwitna? Sweterek pasuje kolorystycznie do urody Twojej corki. Co do wloczki to mimo sie cieszy popularnoscia jakos nie moge sie przekonac. Kupilabys jeszcze kolejne motki tej wloczki? Pozdrawiam 😁
OdpowiedzUsuńJeżówka jest krzewem bardzo reprezentacyjnym, ma ładne liście, kwiaty są bardzo eleganckie, mam trzy krzaki purpurowej , jak na zdjęciu, a teraz poszukuję innych kolorów, bo mnie się podoba. Co do włóczki, to na razie takiego zamówienia nie powtórzę, to raczej na chusty dziergane szydełkiem. Ze swojego motku zaczęłam robić sweterek szydełkiem i to reglanem od góry. Męcze się niesamowicie, na druty to było za cienkie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAleż tu pięknie dzisiaj - i sweter ze świetnie dobranymi kolorami (córka ma gust) i modelka go prezentująca, że o ogrodzie nie wspomnę. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, gdyby nie odległość dzieląca nas, zaprosiłabym na żywo do ogrodu.Uściski.
OdpowiedzUsuńHonorato, piękną masz działkę! Dużo pracy wymaga osiągnięcie takiego efektu. Ja w tym roku mam pomidory tylko ze sklepu. W przyszłym roku wysieję i będę miała swoje w moim rzymskim mieszkaniu. Sweter dla córki wyszedł śliczny, bardzo letni i słoneczny. Bardzo lenię książki p. Kantach:))
OdpowiedzUsuń