Translate

wtorek, 1 marca 2022

dzień szósty...(wojny)



       Każdego ranka budzę się z myślą, że może to jednak był tylko zły sen. Ale niepokojące reportaże z telewizji, serce rozrywające obrazki z granicy polsko - ukraińskiej szybko przywracają do realności. Niestety, wszystko się dzieje naprawdę. Nie będę dzisiaj chwalić się swoimi robótkami, ani pisać o przeczytanych książkach, chociaż momentami chwytam za druty, żeby chociaż na krótko skupić się na liczeniu oczek. Na Litwę docierają już nieliczni  uchodźcy, ale są to raczej rodziny tych, kto pracował w naszym kraju, albo czyiś krewni i koledzy. 

      W takie dni przewijają się w pamięci różne obrazki, kiedy, jak powiedziała moja córka "  dobrze dotąd żyliśmy...". We wrześniu gościliśmy na kolacji zaprzyjaźnioną rodzinę prawników z Charkowa. Bardzo mili ludzie. W trakcie kolacji uzgadnialiśmy, kiedy pojedziemy z wizytą do nich. Proponowali spotkanie w listopadzie, na co ja zareagowałam odmową, bo realnie groziły zwiększające się zagrożenia z powodu covidu, i uzgodniliśmy, że spotkamy się u nich wiosną... Tylko w piątek udało się nawiązać z nimi kontakt i usłyszeliśmy, że zostawili Charków, i jadą w góry, bo tam mają domek po rodzicach.Dzisiaj już Charków jest osaczony ze wszystkich stron.

   Na Litwie, a szczególnie na Wileńszczyźnie są też ludzie popierający Putina. Niestety, zdarzają  się swśród nich  nasi sąsiedzi, a czasami nawet krewni. Jak się tak stało? W ciągu siedemdziesięcioletniego panowania udało się w niektórych rodzinach dokonać takiego "prania mózgów", że teraz żadne argumenty do ludzi  nie trafiają. Rzeczywiście, nie w każdej rodzinie zdarzyły  się wywózki na Sybir, niektórzy za czasów Sowietów mieli takie stanowiska, że  można było kraść, i wzbogacać się  wynosząc z pracy co się da. Tacy żyli "dobrze". Stopniowo nauczyli się języka rosyjskiego, z czasem zaczęli się wstydzić polskiego i z Janów stawali się według dokumentów Iwanami, a w domu mówiło się tylko po rosyjsku. Z radia i telewizji słyszeliśmy tylko o tym, jak kapitaliści uciskają naród, i jacy jesteśmy szczęśliwi dzięki partii komunistycznej. I tak się żyło w najlepszym kraju. Aż do czasu, kiedy Związek Radziecki, kolebka "szczęścia i dobrobytu" zaczęła się rozsypywać. Ludzie się wystraszyli, że będą źle traktowani, bo nie znają języka litewskiego, bez którego dotąd obchodzili się. Oczywiście popracowały odpowiednie służby rosyjskie, które napięcie nagniatały. Jednym słowem część naszej ludności i dzisiaj wierzy, że nie ma żadnej wojny, a Putin tylko wysyła wojsko , aby ratować  ludzi mówiących po rosyjsku.

     W społeczeństwie nastąpił rozłam, rozstają się wierni przyjaciele, kłócą się między sobą krewni. Niedawno wracając ze sklepu spotkaliśmy sąsiadkę, z którą znamy się kilkadziesiąt lat. Taktownie w rozmowie omijaliśmy drażliwy temat, ponarzekaliśmy na  niedolegliwości i choroby, i  grzecznie rozstaliśmy się. Czuliśmy, że ona nie jest pewna naszych poglądów, a my jej. Tak po trochu zakrada się niedowierzanie, obawa... 

    Codziennie niepokój i ból. Nie mogę utrzymać się od płaczu patrząc na tłumy wyjeżdżających do Polski kobiet z dziećmi, wiedząc, że skoro dziecko na jakiś czas skupia swoją uwagę na nowej zabawce, to ich matka ani na chwilę nie może zapomnieć o rzeczywistości.

  Jak się czujemy  mieszkając  w Wilnie 30 km od Białorusi? Groby zaś moich rodziców i krewnych są na cmentarzu w oddaleniu zaledwie kilku kilometrów  od granicy białoruskiej. Nastroje Łukaszenki względem Litwy nie są dla nikogo tajemnicą. Nie można tego określić słowami, nie można też udawać, że nic się nie dzieje. Wiem, że musimy trwać, musimy wierzyć, że jutro będzie lepiej,,,

    Wszystkim tu zaglądającym życzę sił jak fizycznych tak i moralnych.

22 komentarze:

  1. Ciężko jest każdemu chyba, dopiero co zaczęliśmy po co idzie patrzeć optymistyczniej w przyszłość. W Polsce chyba w każdej miejscowości jest już jakąś rodzina z Ukrainy. Ludzie organizują się jak tylko mogą, żeby pomóc. Niestety ludzka chciwość też tu się pokazała, od razu ceny poszybowały w górę, tak bez powodu. Nie wiem jak odnajdziemy się teraz w tej nowej sytuacji, boję się żeby nie wojna nie rozszerzyła się też i na Polskę. Staram się żyć normalnie i od razu złapałam za druty, żeby odegnac źle myśli. Trzymaj się moja droga, dbaj o Siebie i odzywaj się częściej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, różnej czynności się łapię, ale skupić się na długo nie udaje. Chyba te wydarzenia wszystkich nas też zmienią, ktoś stanie się lepszym, coś w swoim życiu zmieni i naprawi, a ktoś... Pozdrawiam, zostaje nam wiara.

      Usuń
  2. Trzymaj się, Honorato, miejmy nadzieję, że realna groźba utraty majątków oligarchów i rosyjskiej wierchuszki spowoduje odsunięcie od władzy satrapy i wstrzymanie tej tragicznej wojny. Masz rację, że lata indoktrynacji robią swoje, dlatego tak przeraża mnie kierunek, w którym idą nasze władze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ten straszny człowiek jest otoczony takimi wiernymi "psami", co mu buty liżą, i w pokorze głowy chylą. Inni zaś są teraz powiązani, bo prokuratura Rosji wydała rozkaz, że za pomoc innym państwom czy to finansową, czy konsultacje, lub inne uczestnictwo grozi 20 lat wiezienia. Ludzie się boją. Staram się nie rozkleić i dziergam chustę.

      Usuń
  3. Myślałam o Tobie w te fatalne czasy. I oby te normalne wróciły. W głowie się to wszystko nie mieści, jakby nas przenieśli 50 lat wstecz. pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy dzień taki niepewny,informacje niepokojące, czasami nie wierzy się, że to wszystko jest w rzeczywistości. Trzymajmy się, bo musimy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba się trzymać, trzeba pomagać, jeśli się da... Może należałoby i rozmawiać. Właśnie z sąsiadką, z rodziną... O swoich poglądach. Próbować. Wyjaśniać, nie nawracać. Słuchać.
    Pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, rozumiem,że czasami trzeba pozwolić komuś myśleć inaczej,ale kiedy czyjaś postawa jest zupełnie sprzeczna z rzeczywistością, to bardzo utrudnia relacje międzyludzkie. Tak na przykład moją krewną nauczycielkę w polskiej szkole uczniowie spotkali słowami:" jeżeli nam będzie mówić o Ukrainie, to my odmawiamy się z panią obcować. My za Rosję." Takie u nas też wypadki się zdarzają. Pozdrawiam, i żyjmy nadzieją na lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Skończył się świat, który znaliśmy, już nic nie będzie takie samo.
    Trudno mi zrozumieć, że w dobie tak szerokich możliwości komunikacyjnych, wciąż są ludzie, którzy wierzą w kremlowską propagandę i nie widzą tragedii Ukrainy. Płaczę nad niezawinionym losem Ukraińców, podziwiam ich odwagę i determinację. Oby ich poświęcenie oraz jedność świata zachodniego ocaliła przyszłość ukraińskich, litewskich, polskich i w ogóle wszystkich dzieci.
    Ciągle wierzę, że ludzi dobrej woli jest więcej.
    Ściskam mocno.
    P. S. Ja nie mam siły publikować, ale staram się nie zwariować i dzierganie trochę pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację i świat, i my już nie będziemy tacy sami po tych wszystkich wypadkach. Też się chwytam drutów, robię chustę na test u Reni, ale jakoś powoli posuwam się do przodu. Każdego ranka biegniemy do telewizora po informację, czy Kijów nie zdobyty. W klasie maturalnej byliśmy wiosną na wycieczce w Kijowie, urzekające miasto z alejami kwitnących kasztanów.A teraz takie straszne obrazki. Bardzo ciężkie czasy, ale nadzieja musi tlić się. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Słów brakuje... tyle zniszczeń, tyle ludzkich żyć straconych i te biedne dzieci, które doświadczają tego, czego nie powinny. To jest tragedia.
    Mieszkam w Przemyślu, 13 km od granicy z Ukrainą. Tutaj naprawdę dużo się dzieje i gdy się patrzy na Uchodźców, to się serce rozrywa. Ludzie dobrej woli robią co mogą, by im pomóc... Gdzieś z tyłu głowy pojawiają się myśli "czy my też będziemy uciekać?" Mam nadzieję że nie.
    PS. Ja też dziergam, projektuję, ale ciężko jest cokolwiek publikować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu, jak tylko usłyszeliśmy o tym, jak Przemyśl się zaangażował w niesieniu pomocy uciekającym od wojny, od razu pomyślałam o Tobie. Niezmiernie się cieszę, że Twój test ukazał się w odpowiednim czasie, bo jak już emocjonalnie nie wytrzymuję przy słuchaniu reportaży, to wtedy dłubię przy chuście. Bardzo na czasie. Sił i wiary nam wszystkim.

      Usuń
  10. Jestem naiwna, naprawdę nie przypuszczałam, że można stać po stronie agresora. Nie wierzyłam, że ludzie w TAKICH sprawach nie znają prawdy albo nie dopuszczają jej do siebie.
    Nie mam słów na to, co się dzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest chyba odmiana syndromu sztokholmskiego. Spotykamy się z takimi. W Rosji jest strasznie wypaczana informacja. Za udział w marszach i wiecach 20 lat więzienia. Okropne czasy nadchodzą. Sił nam.

      Usuń
  11. Nawet pisać się nie chce...

    OdpowiedzUsuń
  12. Czuję to samo. W domu takie nerwowe szarpanie się, chwytanie się różnych czynności, na niczym nie udaje się skupić... Chaos w głowach, ból w sercach...

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałoby się wierzyć, że to tylko koszmarny sen. Życzę Ci dużo zdrowia i siły

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuje serdecznie. Tak, siły teraz nam wszystkim się przydadzą

    OdpowiedzUsuń
  15. Od zeszłego czwartku żyję w innej rzeczywistości, pełnej lęku i niepewności. Mojego szwagra szwagier jest Ukraińcem, mieszkającym w Polsce od ponad 20 lat. Wyciąga z Ukrainy swoją rodzinę ile może. Prawdopodobnie część jego bliskiej rodziny zamieszka u nas, bo u niego zaczyna brakować miejsca. Bardzo ciężkie czasy nastały. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje, że chore ambicje jednego człowieka, niszczą bezpieczne życie całego ukraińskiego kraju. Ściskam mocno i życzę nam wszystkim dużo siły i nadziei:)))

    OdpowiedzUsuń
  16. W podobnej atmosferze i nam mijają dni.Nie można odizolowąć się od napływających niepokojących wiadomości. Naprawdę cieszę się, że mam włóczkę i druty,i chociaż na krótko skupiam się przy wyrabianych wzorach. Życzę sił na wszystko. Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem wstrząśnięta tym tekstem. Dziękuję,że dzielisz się z nami swoimi myślami.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Niestety , czasami rzeczywistość jest surowsza i nie zawsze zgodna z naszymi oczekiwaniami. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń