Sama się zdziwiłam, że aż osiem dni nie wychodziłam poza próg mieszkania. Usprawiedliwień moc. Ostatnio mieliśmy ciemne, ponure, często deszczowe wieczory. Z rana, kiedy czasami na krótko rozchmurzało się, musiałam prowadzić lekcje zdalne. Nie mamy psa, co mogłoby zmuszać do codziennych wyść ze zwierzyną. Zakupy ostatnim razem zrobił mąż. W domu miałam grubą książkę i kilka rozpoczętych robótek. No i jak tu nie tkwić w domu?
Ale poczułam, że muszę zaplanować poważny spacer, z określoną trasą. Termin padł na niedzielne przedpołudnie.
Nasz blok mieszkalny był kiedyś na granicy między miastem i wsią, która tuż za nami się rozpoczynała. W kilka minut można było okazać się na kwitnącej łące, a w kilkanaście dotrzeć do małego jeziorka, które jak magnes przyciągiwało mieszkańców naszej dzielnicy. Właśnie w kierunku tego jeziorka wyruszyliśmy w niedzielę na spacer. Najpierw musieliśmy labiryntami pokonać kilkadziesiąt metrów trasy wiodacej do drogi, bo wszędzie, tam, gdzie był jakiś skraweczek ziemi, wyrosły jak grzyby nowe domy. A od samego jeziora zostaliśmy odcięci przed kilkoma laty szeroką objazdówką. Więc trochę wspinaczki na most i jakże miłe, nostalgiczne widoki.
Ten widok szczgónie nas rozczulił, bo kiedyś mieliśmy takiegoż psa wilczura, co się Koltem zwał i bardzo często bywał z nami w tym miejscu.
Do drzewa przytulił się jakiś zagubiony i jakby trochę zawstydzony bałwanek.
Wracając uzbieraliśmy trochę suchych traw ,sosnowych gałązek z szyszkami i przy samej obwodówce znaleźlismy jeszcze jarzębiny kilka gron. Wszystko, co niezbędne do adwentowego wianka przyniesliśmy z wyprawy.
I jak każdego roku nasz wianek adwentowy został zrobiony z naturalnych roślinnych elementów dekoracyjnych. Świece też zawsze takie niedobrane, ważne, aby były cztery. Jedna prawda jest z całym kalendarzem na grudzień. Za to czwarta, taka malutka bidula przytulona do tych poważnych.
Przy realizacji postanowienia wyrabiania zapasów włóczkowych poczyniłam takie nogogrzejki.
Wszystkim życzę ładnych słonecznych grudniowych dni i podniosłego przedświątecznego nastroju.
Czas płynie, wszystko wokół nas się zmienia, tylko my piękni i młodzi;)))
OdpowiedzUsuńBardzo ładny, naturalny i pachnący wianek adwentowy. My tutaj odpuszczamy wszelkie świąteczne dekoracje. Jakoś nam nie pasują. Może gwiazdę betlejemską kupię.
No, ale nogogrzejki mnie powaliły, co za super nazwa!!! Brawo!
Życie zmusza coś wymyślać, aby nie ugrzęznąć w rutynie.Zaczynam już po swojemu nazywać różne rzeczy. Mam nadzieję, że jeszcze nie zdzieciniąłam.Rozumiem, że was otaczające klimaty i egzotyczne aromaty nie nasuwają światecznych myśli. u nas już na Placu katedralnym stoi przybrana choinka. A kiedy dzisaj było kilka stopni poniżej zera, to jakoś nastrój poprawił się,bo chociaż tego śniegu mało,ale już przykrył te smutne jesienne szarości. Życzę dobrego grudnia.
Usuń8 dni w domu, jestem pełna podziwu ze dałaś radę? Ja codziennie od rana jestem poza domem, a spacery to już obowiązkowo bez względu na pogodę. Wczoraj był bardzo szybki wieczorny spacer bo zimno, nawet jak mi się nie chce to nie ma przeproś. Jeden dzień dam radę nie wychodzić, ale nie wiecej.😅 No ale w niedziele narobiłaś jak widać 😉, piękna okolica a wianek przesliczny, chyle czoła, ja wianków nie umiem robić.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tym, co mają w swoim regulaminie codzienne wyprawy. Wiem, że sama jestem winna, bo zawsze można znależć okazję i troche pomaszerować. Dzisiaj już nachodziłam się Po Lidlu. Ja też wianków komponować nie za bardzo potrafię. Ale mam z suchych gałązek uplecioną podstawę, a już potem tylko powtykać gałązki, trawkę, no i znalężć w domu cztery świece. Życzę miłej krzątaniny przedświatecznej.
OdpowiedzUsuńJa też łapię się na tym, że prawie z domu nie wychodzę:( Mam psa, więc 1-2 razy krótki spacer zaliczam, ale tylko krótki, bo przed pracą i w trakcie nie ma czasu na dłuższy, zaś po pracy to już szarówka za oknem i zwyczajnie mi się nie chce - wtedy obowiązek przejmuje mąż.
OdpowiedzUsuńFajnie, że możesz pójść nad wodę i że nie masz daleko, choć trochę niewygodnie z tą obwodnicą. Ja, żeby zobaczyć kawałek łąki, parku czy lasu, muszę "przedzierać" się przez miasto, wzdłuż ruchliwych ulic. Wolę więc wsiąść w samochód i podjechać, a zaoszczędzony w ten sposób czas przeznaczyć na dłuższe spacerowanie w miłych okolicznościach przyrody:) No ale teraz to tylko w niedziele jest to możliwe. Teamsy bardzo mnie absorbują, choć już ciut mniej niż jeszcze dwa tygodnie temu - zaczynam nabierać wprawy:)
Nogogrzejki - ekstra nazwa! Też schodzą z moich drutów, bo na większe formy ciągle brak mi czasu:(
jak miło znależć bratnią duszę,co tak duzo nas łączy, nnawet z robienia skarpet potrafimy czerpać radość. W ciagu tygodnia naprawdę nie ma za duzo czasu na spacery. Z Teamsem to będziesz się poznawać stopniowo, bowszystkiego nie da sie od razu ogarnać. Mimo, że juz pracujemy z ta platformą czwarty miesiąc, to wchodzimy stopniowo w poznawanie róznych mozliwości. Jedni drugim chwalimy sie ,co nowego odkrylismy, i tak dzielimy sie doswiadczeniem. No i oczywiście jest mnóstwo dobrych filmików edukacyjnych. Dzisiaj na przykład zainstalowałam sobie lepszą w obsłudze tablicę Wheitbord Mikrosoft. Ale też muszę przyznać, że każdy maluski postep cieszy. No cóż życzę udanych zmagań z Teamsem.
OdpowiedzUsuńHonorato, zasiedziałam się i ja... gdyby nie pies to świata bym nie widziała:D oddechu nie złapała:D
OdpowiedzUsuńWarto chyba przejść obwodnicę, bo za nią skrywa się magiczne miejsce podobne do mojej okolicy. Kiedyś zrobię o tym wpis to zobaczysz.
Widzę, skarpety dalej w modzie i nazwę fajną wymyśliłaś. Podoba mi się :)
Pozdrawiam:))
O,to nie ja jedna jestem przykuta do monitoru. Mam nadzieję,że jak tylko dzień zacznie się wydłużać, to troche częściej będziemy wychodzić na dwór, aby się dotlenić. Skarpety służą takim przerywnikiem, który często od jakichś wiekszych spraw na krótko odrywa. Życzę dobrej pogody do spacerów z pieskiem.
OdpowiedzUsuńJa też wczoraj zmusiłam się, żeby wyjść na spacer - było słonecznie i przyjemnie, ale bez takiego ślicznego jeziorka. Codziennie sobie powtarzam, żeby wyjść i codziennie wolę w fotelu posiedzieć.
OdpowiedzUsuńNogogrzejki super - u mnie też się produkują. :)
Pozdrawiam serdecznie! Radosnego oczekiwania życzę!
Wczoraj już była u nas powtórka z trasy, ale bardzo wiało, więc zadowoliliśmy sie 45 minutami.Skarpety to bardzo przedświateczny udzierg, same oczka nabieraja się na druty. Również Ci życzę, aby nadzieja na dobre czasy nie ustepowała.
OdpowiedzUsuńOj tak - pies jest bardzo dobrą motywacją do wyjścia z domu. Odkąd go nie mam, przestałam spacerować i teraz tylko praca, zakupy, wyjście na fitness i do znajomych, gdy dozwolone było, ewentualnie przychodnia i/lub sprawy urzędowe, gdy jest taka potrzeba, a na spacer tak samej z siebie z powodu lenistwa trudno się wybrać, choć w sumie można by spacerować w te dni, w które na fitness chodziłam, bo planu dnia by to nie zaburzyło, ale jednak się nie chce, chociaż właśnie po to "fitnessować", zaczęłam, żeby mimo braku psa mieć motywację by z domu się ruszyć . Wianek przepiękny - dobrego adwentu Ci życzę :-)
OdpowiedzUsuńTeż pamiętam te czasy, kiedy wszystko się odkładało , bo trzeba było wyjść z psem na spacer. Czasami w nocy z nim musiało się prawie w nocnej koszuli gnać na dwór. A teraz dla siebie nie chcemy niczego zrobic, bo to człowiek tak szybko przyrasta do kanapy, do biurka, do ekranu. Jak się te czasy zmieniły... Życzę dobrych myśli, dobrych prac i zadowolenia z ooczekiwania Świąt...
OdpowiedzUsuńJestem wzruszony twoimi wspomnieniami o twoim wilczaku ... .
OdpowiedzUsuńDobrze, że czasami wychodzimy z domu, aby nasze serca były zabawne, ale nadal stosujemy protokół maksymalnego zdrowia. Miejmy nadzieję, że sytuacja wkrótce się poprawi i nie będzie już pandemii.
Pozdrowienia ode mnie w Indonezji.
Byliśmy batrdzo zwiazani uczuciowo z naszym Koltem. bardzo nam go teraz brak, ale niestety.... Dziękuję za pozdrowienia i przesyłam gorące pozdrowienia z Litwy.
OdpowiedzUsuńZdjęcia już jesienne , zimowe. Ale ten czas ucieka.
OdpowiedzUsuńTo nic, że świece "niedobrane". Taki wieniec ma urok. Jest domowy. A nie by idealnie wyglądał do zdjęć.
Honoratko pozdrawiam.
Aldona
Cieszy mnnie bardzo Twój powerót do blogowania. Brakowało nam Ciebie.
OdpowiedzUsuńPiękne spokojne miejsce. Jakże szkoda,że jezdnia wyrosła i Was odgrodziła. Pozdrawiam ! Zdrowych, spokojnych Świąt!
OdpowiedzUsuńTrochę wspinaczki na most i dajemy radę dojść do jeziorka za 15 minut od wyjścia z domu, nie jest źle. Pozdrawiam i życzę dobrych Świąt i dobrych czasów.
OdpowiedzUsuń