Translate

środa, 27 września 2017

Szewc bez butów...


                                                                  /
                         


         Nie da się nie kochać jesieni w tym roku. Jako pora roku,  ma chyba najmniej zwolenników, ale teraz nas rozpieszcza swoimi  darami. Nigdy jeszcze tak długo nie mieliśmy zielonych drzew, soczystozielonej trawy i tyle dotąd kwitnącyh kwiatów.          
       W Wilnie już od kilku dobrych dni  delektujemy się " babim latem". Pogoda jak to i musi być dopisuje, dużo słońca i jest ciepło. Nawet na działce nie mogliśmy   zabrać się   do tradycyjnych jesiennych prac porządkowych, bo kwiaty kwitną, pszczoły się trudzą, nie wypada przeszkadzać. 
I jak tu nie zgodzic się z Tuwimem?

                                Zobacz, ile jesieni!
                          Pełno jak w cebrze wina,
                          A to dopiero początek,
                          Dopiero się zaczyna.
                                            Nazłociło sie liści,
                                            Że koszami wynosić,
                                            A trawa jaka bujna,
                                            Aż się prosi, by kosić.

                                                              Lato, w butelki rozlane,
                                                              Na półkach słodem się burzy.
                                                              Zaraz korki wysadzi,
                                                              Już nie wytrzyma dłużej...

                      \                                      
     W tym roku dynie nam obrodziły. Na zdjęciu poniżej  miss grządki:18kg, 9kg, 5kg, 2kg. Była i piąta (4kg) ale już zjedzona, bo zupa z nich naporawdę  świetna.

   
     W robótkowym światku po trochu przybywa maskotek dla moich maturzystów, przerzuciłam się na weselsze kolory, zapanował róż i fiolet, ale pokażę nowych zwierzaków w nastepnym poście. 
 

 

       Mimo ciepłych i ładnych dni, kalendarz i meteorolodzy napominają, że jednak chłody nastapią. A "szewc bez butów chodzi". Potrzebny ciepły sweter! Już sporo czasu włóczka na piórkowy oczekuje na kontakt z drutami, ale latem ciepłych rzeczy dziergać nie chciało się. Długo myślałam  jakiego wyzwania się podjąć przy tym sweterku, aby jednocześnie i czegoś nowego nauczyć. Bardzo chciałam dziergać od góry bezszwowo, jeden już taki mam, ale również marzył  się wykrój szpic. Poczytałam rekomendacje bardziej doświadczonych koleżanek i zabrałam się do pracy. Połączyłam dwie niteczki. I po trochu coś powstaje.





        No i jak na środowy wpis przystało, o książkach być musi. Przeczytałam książkę Katarzyny Boni "Ganbare". Japonia po wielkich kataklizmach 2011 roku  na wyspie Fukuschima. Wzruszające reportaże ze spotkań z ludżmi, snującymi swoje opowieści- wspomnienia o tych strasznych wydarzeniach. Bardzo szczegółowo opisana atmosfera na terenie elektrowni przed katastrofą. Niemało informacji będę mogła wykorzystać na swoich lekcjach. Dotychczas byłam pewna, że  tak rozwinięty kraj, jak Japonia, poradził sobie w naprawianiu skutków katastrofy, że ludzie są osiedleni w godnych domach, mają pomoc psychologiczną. Otóż musiałam rozczarować się. Najbliżsi krewni potrafili nie otworzyć drzwi ludziom ze skażonych terenów, a tym czasem w jednej z wiosek mieszka sobie samotny Japończyk, który opiekuje się   opuszczonym bydłem, psami, kotami... Fukuschima po japońsku - "wyspa szczęścia". Nic dodać.

       No i na zakończenie życzę wszystkim,aby jak najdłużej jesień nas swymi ładnymi i pogodnymi dniami rozpieszczała.

             
      
      











11 komentarzy:

  1. Dynie jak piękne karoce z bajki:)
    Miałam w planie dzisiaj zdjęcia ale u mnie słońce nie chciało się dziś pokazać
    Zieleń u nas soczysta, aura jeszcze nie pokazuje oblicza jesieni-oby jak najdłużej.
    Bardzo dobra metoda na sweterek,super wychodzi.
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  2. No i cieszmy się tą pogodą jak najdłużej. Zaczęłam czytać przez Ciebie rekomendowaną "Powieść bez O".pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem Twojej opinii (?)
      Miłego dnia:))

      Usuń
  3. Piękne kolory łączysz w swetrze. Delikatne, pastelowe, przydymione. Na pewno wyjdzie bardzo ładny i pasujący do ciebie piórkowy.
    Twoje zabawki niezmiennie bardzo mi się podobają. Zazdroszczę uczniom, że dostaną tak piękne pożegnalne prezenty.
    A jeśli chodzi o "Ganbare", to ta książka bardzo mną wstrząsnęła. Miałam podobne odczucia do twoich. POzdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie na Twoim blogu podpatrzyłam tą książkę, a ponieważ lubię dobry reportaż więc musiałam przeczytać i jestem bardzo zadowolona, że nie odłożyłam na potem. Nawet na lekcji swoim dzieciom opowiadałam, jak można przez promieniotwórczość cezu ropoznać "podróbkę " starego wina.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. "pszczoły się trudzą, nie wypada przeszkadzać" - bardzo pięknie powiedziane. Czekam na efekty Twojego piórkowego, bo mam identyczną w kolorze (albo bardzo podobną) alpakę silk. I też mam Haapsalu, bo miałam w planie bardzo ażurową cieniutką chustę. A tu takie połączenie - kusi. :)
    Ludzik ślicznie się zapowiada i nie mogę się doczekać całej klasy włóczkowej. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Na klasę trochę poczekać trzeba będzie, ale piórkowego to chcę skończyc sobie w prezencie na "dzień nauczyciela" czyli na 5 pazdziernika.A kolor alpaki u mnie nr 17. Dziękuje, że wpadasz tu do mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdziłam w szufladzie - też mam numer 17. :) To czekam najpierw na piórkowego.
      Zawsze mi tu miło jest. :) Dobrego weekendu!

      Usuń
  7. A u mnie od wczoraj leje i dziś do pracy niemalże dopłynęłam. No dobra, w południe się rozpogodziło, mam nadzieję, że na długo. Bardzo jestem ciekawa nowych maskotek i swetra. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też nam niebo wylewa co sie nam należy.Parasole mają swój czas. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń