Translate

środa, 26 października 2016

Nastroje jesienne




   Pani Jesień bardzo stanowczo wtargnęła w nasze życie i wszędzie się panoszy.  Raptem słoneczne dni ustąpiły miejsce chłodom, deszczom i ponurym szarym widokom. Krajobrazy zupełnie niefotogeniczne. Więc cieszymy się tym, co mamy i prubujemy nie dać się jesiennej chandrze.
    
   

  Jak widać jesień i na oknie i za oknem.




   Przeczytałam, że  koleżanki blogowe, aby nie dać sie przygnębiającym nastrojom jesiennym, szukają wyjścia z sytuacji na różne sposoby, a to przestawianie mebli, a to zmiana dekoracji mieszkań, a nawet  dobra kawa z ciastkiem też pomaga.
   A cóż może bardziej ucieszyć robótkomaniaczkę, jak nie nowo nabyte włóczki? W tym roku pasmanteriom nie byłam przyjazną osobą, bo starałam sie likwidować zapasy. Ale na wszystko trzeba mieć miarę. I oto od poniedziałku oko cieszą takie moteczki. Postawiłam na Dropsa, bo te włóczki znam z dobrej strony, a i opinii negatywnych prawie nie spotkałam. Co z tego będzie? Już się dzierga jedna z czapek z fioletowej "Baby Merino", w planach czapka z Limy, piórkowy z Alpaki Silk Brushed, i zwyklak z  Alpaki zielonkawoszarej. Takie są plany, ale jak to z planami bywa, że często podlegają korekcji.

   

Co przedstawię na pogaduszki u Maknety? Otóż zrobiłam koleżance z pracy torbę na jubileuszowe obchody urodzin. Chciała ze sznurka, więc ma. Ponieważ ma na imię Róża, nie mogłam nie upiększyć torby kwiatem róży.









        Jak zawsze przy takiej robótce zostaje mi z 200 metrów resztka na pojemnik.















    Filip, jako grzeczne dziecko, prawidłowo zareagował na nowa kamizelkę. Nawet zapomniał, że dzień przed tym był na Izbie Przyjęć w szpitalu, gdzie po bardzo burzliwym skakaniu na łóżku, musieli mu zszywać ranę na czole. Dziecko sie cieszy, i mnie przyjemnie, że trafiłam z rozmiarem, kolorem i wzorem.





  O czytaniu słów kilka. Nadal jestem przy "Szczygle"Donny Tartt. Książka z tych, co to zaczepia i cały dzień czekasz na tą chwilę, kiedy znowu zasiądziesz do czytania. Świat chłopca, któremu na głowę spada tysiąc problemów naraz, bo raptem umiera matka. Wszelkiego rodzaju doświadczenia zdobyte ranią chłopca psychikę, często poddaje się wpływowi otaczających go ludzi, to znowu ponawia próbę walki o swoje życie. Jak jasny promyk nadziei występuje w tej powieści obraz, który towarzyszy bohaterowi od chwili tragicznego wypadku w muzeum, gdzie zginęła jego matka.  Jestem zadowolona wyborem książki i polecam ją innym.

         Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających .


12 komentarzy:

  1. Honorato, piekne te nowe wloczki, uwielbiam takie kolorki, nawet wszystkie razem pieknie wspolgraja:) Filip slicznie prezentuje sie w nowej kamizelce, a ksiazki o ktorej piszesz nie czytalam, ale wydaje sie ciezka , pod wzgledem psychicznym, a chyba teraz nie jestem w nastroju na takowe:) Samych radosci:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację co do książki, należy do ciężkich.Ale widziałam , że masz niemały stosik książek nowo nabytych, i masz co czytać. Dobrej literatury.

    OdpowiedzUsuń
  3. zakupy zacne - lima to moja ulubiona zimowa wełenka :) młody zadowolony z kamizelki a to najważniejsze :) nastrój u mnie słaby wiec na tym poprzestanę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znajdż coś proszę na poprawę nastroju. Może coś smacznego?

    OdpowiedzUsuń
  5. Włóczki śliczne i przytulaśne (zwłaszcza ten Silk brushed), sama mam takie nawet chyba w tym samym kolorze - ciekawa jestem Twojego piórkowego.
    Filip wygląda na bardzo zadowolonego, no, kto by nie był? U nas dziś ładnie, słonecznie, liście się złocą i szkarłacą, ale od razu za to chłodniej. Natomiast od dłuższego czasu potrzebuję lektur lekkich, pogodnych, nie mogę trudnych czytać. Tak mi się zrobiło i nie przymuszam się. Pozdrawiam Cię serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też już przestałam siebie do czegoś zmuszać, i uważam, że mamy na to prawo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam :) Na jesienną chandrę każdy ma swój sposób. Twój podoba mi się zdecydowanie, szkoda czasu na przestawianie mebli, a kawę można wypić z szydełkiem czy igłą w dłoni :)
    Piękna torba, super kamizelka i rewelacyjny pojemnik - wielkie brawa. Książki nie znam, ale nic straconego, może kiedyś wezmę się za nią :)
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
  8. Całkowicie z Tobą sie zgadzam, co do chandry- robótki pasują bardzo. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. A u mnie nastrój dobry. Co prawda od czasu do czasu zmąci go jakiś problem, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni, prawda? Myślałaś może o tym, żeby torby uczynić Twoim znakiem firmowym? Bo piękne je robisz. A z resztek po nich mogłabyś robić kosmetyczki do kompletu. Pozdrawiam słonecznie mimo wszechogarniającej szarości.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszy mnie Twoje pozytywne nastawienie. Też myślę, że wszystkie nasze chandry i narzekanie muszą zostać w przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajna ta kamizela. Ja też robiłam swoim dzieciakom jak były małe. Po pleckach ciepło... A teraz to mam ochotę zrobić ogrzewacz dla siebie. I przyznam, że strasznie podobają mi się te twoje (szary i rudy). Nawet próbowałam je sobie jakoś rozrysować, ale niemoc mnie ogarnia...

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie widocznie wypadnie jeszcze taki trzeci udziergać koleżance na urodziny.

    OdpowiedzUsuń