Translate

piątek, 19 listopada 2021

Uszczęśliwianie na siłę

     

     Czy zdarzało się wam uszczęśliwiać kogoś na siłę, obdarowywać czymś  człowieka, który mówi, że tego nie potrzebuje, nie będzie używał, nie założy itd...?  Raz na kilka lat rozgrywa się u nas w domu taka scenka, kiedy przed nadchodzącymi przymrozkami stwierdzam, że mąż nie posiada czapki. Otóż nie znosi czapek, nie zakłada ani latem ( nawet ochronnej przed słońcem na plaży), ani zimą. Musiałam z tym się pogodzić.  Często dobieramy kurtki z kapturem, aby ratował sytuację nawet chociażby  przed wiatrem lub deszczem( parasoli też nie uznaje). Ale uważam, że wełniana czapka, na wszelki wypadek musi być. W tym roku pozbyliśmy się starych okryć głowy i na nową męską czapkę zakupiłam dwa motki Drops Soft Tweed, nr 09. Na zdjęciu włóczka wygląda lepiej, ale na czapkę, która najwięcej czasu spędzi w szafie na półce aniżeli na głowie właściciela, może być. Zużyłam 60g, dziergałam drutami nr 3,5. Nie do wiary, nawet udało mi się namówić na wypożyczenie głowy do  kilkusekundowej fotosesji.


 
 
 
 
 

    Mając teraz cały dzień do swojej dyspozycji,  więcej czasu spędzam przed ekranem ( ale z robótką w ręku). Przypadkowo natrafiłam na : "Sprzątanie z Marie Kondo". Bardzo spodobała mi się jej propozycja, aby rozstając się z wysłużona rzeczą "porozmawiać " z nią, dziękując, że była z nami. Przeglądając zawartość swojej szafy natrafiłam na sukienkę, którą często zakładałam do pracy, lubiłam ją i dobrze w niej się czułam. Nie chciałam jej wynieść do konteneru na ubrania, a do noszenia w domu nie pasowała. Ale przecież od sukienki do tuniki jeden krok.  Tylko, że  przed nadchodzącymi chłodami chciało się ciepłej tuniki, a tu te krótkawe rękawy i niemały dekolt  nie pasowały mi. Ale kiedy w domu tyle drutów i różnych resztek włóczki, to plan  metamorfozy sukienki bardzo szybko zrealizował się.  Na zdjęciach widać, jak było "przed" i jak jest "po". Ciepły duży kołnierz-golf i przedłużone rękawy uciepliły tunikę tak, że mogę zakładając ją pod kurtkę zapomnieć o szaliku. Prawda miałam jeszcze zrobioną kieszeń, ale  po przypięciu jej stwierdziłam, że "obciąża" całość i z niej zrezygnowałam..


       Kiedy trafiam na książkę, która mnie  długo "trzyma", zaczynam poszukiwać innych pozycji tegoż autora, bo mam do niego zaufanie. Czasami  znowu zachwycam się, czasami się rozczarowuję.  Po przeczytaniu "Rdzy" Jakuba Małeckiego wiedziałam, że chcę przeczytać i inne jego książki. Przy okazji natrafiłam na "Święto ognia" i znowu zachwycałam się, jak autor potrafi  subtelnie poruszać tak trudne problemy z jakimi niemało ludzi się styka. Nastka choruje na porażenie mózgowe, nie mówi, nie chodzi, ale potrafi porozumiewać się ze starszą siostrą Łucją, która ciężko haruje, aby w teatrze udowodnić, że jest jedną z najlepszych baletnic i jest warta głównej roli. Ojciec dziewczynek musi pogodzić pracę i opiekę nad młodszą córką, jednocześnie borykając się ze swoimi problemami i traumami. Książka uczy tolerancji, wyrozumiałości. Bardzo polecam.

      Wojciech Chmielarz też jest autorem , po którego książki chętnie sięgam.  Pierwszą była "Wyrwa", po niej " Żmijowisko". Byłam zachwycona tymi książkami, bo mimo wątku kryminalnego, najbardziej uwagę czytelnika przykuwają charaktery bohaterów.  Następnym kryminałem tego autora był "Dług honorowy". Tu było niemałe rozczarowanie, bo po kilkunastu stronach domyśliłam się już, kto tu "zawinił", a takiej gafy autorowi nie daruję. Ale po jakimś czasie dałam mu znowu szansę, zabierając sie do czytania "Rany". Ciekawa, z mocnymi scenami z życia, trzymająca w napięciu. Polecam miłośnikom dobrego kryminału.


  Mój grudnik, jak i większość w tym roku, zaszalał już w pierwszej połowie listopada. Specjalnie polowałam na białe kwiaty, natrafiłam na niego  przed dwoma laty w Lidlu. Szkoda, że tak krótko trwa kwitnięcie. Życzę wszystkim tu zaglądającym pogodnego nastroju, mimo czasami ponurych widoków zza okna .



       

14 komentarzy:

  1. Rewelacyjny pomysł z tą sukienka i też krata. 🙂. Może kiedyś wykorzystam ten sposób przerobienia sukienki. Cudnie wyszło. Ja już nikogo na siłę nie uszczęśliwiamy, ten etap mam już za sobą. Choć mąż pewnie by czapkę założył, bo jest dobrym mężem. 😂 Ale idę i kupuje gotowca. Jakoś straciłam serce do dzierganiu czapek. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jeszcze pozostałe z lat młodości wpojone mojemu pokoleniu nawyki nie wyrzucania niczego, a nuż się przyda. Często to komplikuje życie, ale...
    Czytając Twojego bloga ciągle planuję zasiąść do maszyny, ale na razie łatwiej mi z drutami, mniej zachodu. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie przerobiłaś sukienkę, bardzo mi się podoba . Czapka też fajna, prosta i męska. Coraz rzadziej zdarzają się siarczyste mrozy, więc pewnie nie będzie często noszona, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że czasami może przy odśnieżaniu samochodu będzie używana, ale i tak mam sumienie spokojne, że zadbałam , aby miał. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Sukienka super! To właśnie jest konflikt między minimalizmem a chomikowaniem - mnie też zdarzyło się uzasadnić coś, co leżało latami. Uczę się dostrzegania potencjału w rzeczach zachowanych i odżałowywania wyrzuconych.
    Z czapką i szalikiem dla męża poddałam się lata temu. Ma kurtkę z kapturem. Nie każdy potrzebuje tego samego, trudno. Ja za to nadrabiam w noszeniu czapek. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mamy podobnych "antyczapkowców". Ale za to wykorzystujemy ten czas na dzierganie dla siebie. Mam zamiar zmusić się do cotygodniowego pisania, nie wiem , jak mi się uda. Z nostalgią wspominam, jak zrzeszała nas Makneta, zdaje się, że to były środy. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się uda. :) Tak, te środy z Maknetą były świetne.

      Usuń
  6. po pierwsze mam pytanie o włóczkę Dropsa, jaka ona jest, czy taka miękka jak ma w nazwie? Jest to nowa włoczka i jestem ciekawa, czy warto ją kupić. Po drugie, tunika jest fantastyczna! Kolor kratki jest piękny! Ale to co ty zrobiłaś, aby była dla Ciebie noszalna to już jest mistrzostwo świata. Świetny pomysł i realizacja!
    Małecki to mój ulubiony pisarz. Pojawiają się głosy, że jego książki są powtarzalne, ale ja tego nie czuję. Dla mnie każde spotkanie z jego pisaniem to literacka uczta.
    Chmielarza też lubię, bo ja lubię kryminały.
    Pozdrawiam bardzo wietrznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Włóczka jest miękka,a po blokowaniu zmiękła jeszcze bardziej, pokryła się takim puszkiem, przez co wzór stał się mało widoczny. Ja osobiście się raczej rozczarowałam i sobie więcej nie kupię.
    Cieszę się, że nasze gusta literackie są bardzo podobne. Niedawno tylko odkryłam , że Małecki, to młody facet,jeszcze przed czterdziestką. Bo z jego książek sądziłam, że to ktoś z bardzo bogatym doświadczeniem życiowym. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widząc Twoją metamorfozę sukienki sama zastanawiam się czy nie mam czegoś w szafie do przerobienia😃
    Małecki jest moim ulubionym pisarzem, właśnie ze względu na jego wrażliwość społeczną.
    Chmielarz mnie czasem rozczarowuje.
    Śliczny kwiat.Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  9. A poszukaj,poszukaj- te nasze szafy potrafią jakąś rzecz tak przytulić, że o niej na długo zapominamy. Ewo, lubimy tych samych autorów, chyba mogłybyśmy z Tobą pół nocy przegadać, gdybysmy mieszkały blisko. Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam ten post kończąc czapkę dla syna:-) Bardzo udana przeróbka sukienki, ja ostatnio do do dwóch sukienek dorobiłam komin, dzięki temu mogę częściej je ubierać nie zastanawiając się nad owijaniem szyi w pasujące chusty. Biały grudnik jest zachwycający, zaskoczyło mnie, że tak krótko kwitnie. Mój czerwony zakwitł pięknie i obficie i szybko opadają mu kwiaty, sądziłam że to jakiś błąd w pielęgnacji. Serdecznie pozdrawiam z Krakowa:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciesze się, że jesteś z Krakowa, bo tam studiowała i została mieszkać moja córka. Jak dużo mamy wspólnego, i czapki dziergasz, i przeróbkami się zajmujesz, no i kwiaty podobne u nas kwitną. Cieplutkie pozdrowienia z Wilna, które od poniedziałku jest już przykryte śniegiem.

    OdpowiedzUsuń
  12. To może ta głowa wypożyczona do sesji zdjęciowej w końcu się do czapek przekona. Awersję do parasoli rozumiem, bo sama wolę kaptur niż parasol. Moja mama w podobny sposób jak Ty w sukience przedłużała mi rękawy niektórych ubrań. Małeckiego i Chmielarza od czasu do czasu wypożyczam ojcu, ale jak dla niego ci panowie są bez rewelacji. Pozdrawiam gorąco w ten mroźny (przynajmniej u mnie) czas :-)

    OdpowiedzUsuń