Mimo daty kalendarzowej, według której wiosna musiała panoszyć się na całego i cieszyć nas łagodnymi promieniami słonecznymi oraz wyganiać z domów na działki do kopania grządek, mamy dzisiaj taki oto widok zza okna:
Śnieg pada od tygodnia, na zmianę mu pośpiesza deszcz, a wszystkiemu towarzyszy nieustający wiatr. Tak jakby wszystko odbywało się według scenariusza Hitchcocka. Czasami wydaje się, że to jakiś za długo trwający zły sen.
Z doświadczeń wynika, że od połowy marca trzeba wysiewać nasiona na sadzonki, skoro marzy się nam jako taki urodzaj ze swoich krzaczków. Oczywiście, że marzy się, skoro jeszcze dotyczczas z piwnicy przynosimy słoiki z kiszonymi ogórkami ze swoich zbiorów. Wysiałam w tym roku kilka rodzajów pomidorów, a w kwietniu i ogórki wzeszły. No i zaczęły się przygody z sadzonkami. Na początku tak cieniuchne, chude i długie sadzonki pomidorowe nie podawały wielkiej nadziei na przetrwanie, ale zaczęliśmy je we dnie wystawiać na balkon, gdzie chociaż niedługo, ale bywa czasami słońce, na wieczór zabieraliśmy wszystkie tace z doniczkami do kuchni, i na noc ustawialiśmy pod lampą. I tak po trochu nasze roślinki nabierają "ciała", a my patrząc na nie wierzymy, że nastąpią ciepłe wiosenne dni, że pojedziemy na działkę i strasznie sie napracujemy, aż przekopiemy grządki, zasadzimy sadzonki, wysiejemy nasiona. Wymęczeni i narzekający na ból w kolanie czy w plecach, wracając do domu będziemy się uśmiechać i mówić, że jednak jest to bardzo przyjemne zmęczenie. Przez takie coś przechodzimy co roku.
Przy feriach wiosennych powstały takie króliczęta. Bardzo pasuje mi machanie szydełkiem przy ogladaniu seriali. Te właśnie maskotki powstały, kiedy z rozpędu zaliczyłam aż trzy sezony serialu "Shtisel". Bardzo polecam, bo jakże inny i ciekawy świat poznajemy.
Przy takiej pogodzie za oknem oczka na ciepłe skarpety same wskoczyły na druty. Poszły na te dwie pary różne nieduże moteczki. Chce się jak najszybciej tych resztek pozbyć, aby latem z czystym sumieniem zapełnić nowymi włóczkowymi zakupami trochę opróżnione pudła.
Praca w szkole dotychczas była zdalną, i dla większości klas tak już pozostanie do końca roku szkolnego. Ale kiedy już dopasowaliśmy się do tej pracy, kiedy dopracowaliśmy sobie różne metodyki, kiedy maturzystom pozostało tylko kilka tygodni do matury, nasza pani minister od oświaty orzekła, że od 3 maja maturzyści mają powrócić do szkół, aby lepiej się przyszykować do egzaminów. I to ma się odbywać tak: zajęć w szkole tylko 50%, i w klasie nie więcej 10 uczni. Swoich 55 dzieciaków (18-19 lat) , których teraz mam w trzech grupach będę musiałą rozbić na 6 grup. Podwoi się mi czas pracy. Uczniom polecą wszystkie dotąd opracowane rozkłady, bo jak będę podwójnie pracować z maturzystami, to muszę opuścić lekcje w innych klasach. Może tylko uratują nas zajęcia wieczorno- nocne? Jednym słowem od poniedziałku czeka nas koszmar i chaos, który na pewno stworzy moc sytuacji stresowych. No i co tydzień nauczyciele muszą mieć "świeży" test na COVID. Więc jutro już mam wyznaczony czas na testowanie. Pierwszą porcję szczepionki (Astra Zeneca) zaliczyliśmy z mężem na początku kwietnia, druga dopiero pod koniec czerwca.
Z uczniami swoimi bardzo chciałabym spotkać się na żywo, nawiązać ten tak niezbędny kontakt wzrokowy, porozmawiać o życiu, o ich gnębiących sprawach, bardzo wielu z nich potrzebuje takich rozmów. Ale nie wyobrażam sobie, że szkoła w stanie jest wszystko to ogarnąć w ciagu kilku dni, przerobić plany zajęć, rozkłady. Boję się, że jak zawsze, kiedy politycy zarabiają sobie kolejne '"punkty" niby troszcząc się o los uczni, ci ucierpią najbardziej.
Czas na przegląd przeczytanych książek. Douglas Kennedy "W pogoni za szczęściem". Ładnie i dostępnie opisana historia pewnej rodziny, której skrywane tajemnice córka stopniowo zaczyna odkrywać po pogrzebie matki.
Hanna Krall " Na wschód od Arbatu". Świetne reportaże z różnych zakątków Związku Radzieckiego o latach 70-tych. Bardzo dużo uwagi ludziom, ich charakterom, tradycjom. Wiele sytuacji opisywanych sama pamiętam i dlatego też z ciekawością przeczytałam.
Fredrik Backman zawładnął moją duszą po przeczytaniu książki "Pozdrawiam i przepraszam". Wówczas zroazumiałam, że będę wyszukiwała następne i tak przeczytałam " Mężczyzna imieniem Ove", oraz "Britt-Marie tu była". W tym roku natrafiłam na udioksiążkę "Miasto niedźwiedzia" . O wspaniałym języku autora nie muszę nikogo przekonywać, kto chociaż raz po jego książki sięgał. Autor w książce tak umiejętnie przekazuje atmosferę malutkiego szwedzkiego miasteczka Björnstad, tak dokładnie opisuje hermetyczność jego mieszkańców owładniętych hokejem, a szczególnie losem drużyny juniorów, wprowadza czytelnika w ich domy rodzinne, aż stajemy się świadkami tragedii. Nigdy nie byłam fanką hokeju, ale po wysłuchaniu tej książki trochę bardziej rozumiem kibiców sportowych. Oczywiście z przyjemnością i w emocjonalnym napięciu wysłuchałam część drugą tej książki "My przeciwko wam". Bardzo polecam wszystkie książki tego autora.
Życzę wszystkim tu zaglądającym miłego oczekiwania na prawdziwą wiosnę, fascynujących robótek, ciekawych odkryć na półkach książkowych.
Słyszałam, że wszędzie wiosna w tym roku wygląda dość dziwnie. Prawie maj, a u was zima.
OdpowiedzUsuńTeż co roku przygotowywałam sadzonki. Trochę mi tego brakuje.
Bardzo łądne są twoje zabawki. Niesamowite, że przy szydełku możesz ogladać telewizję. Moje szydełkowe umiejętności są za małe, aby jednocześnie robić i ogladać. Na drutach mogę.
Reprtaże Krall są bardzo dobre, świetnie sie je czyta. 'Miasto niedźwiedzia" właśnie skończyłam słuchać i za chwilę zaczynam kolekny tom. Nie była to łatwa książka, ale słuchało się super, zwłąszcza w wykonaniu Filipa Kosiora.
Przesyłam dużo ciepła i słońca:)))
Jak mamy podobne gusty czytelnicze, i to jest bardzo przydatne przy poszukiwaniu książek. Zaczęłam słuchać "Niespokojnych ludzi" Backmana, ale jakoś mi nie posuwa sie do przodu, może ksiązka troche słabsza, a może oczy tęsknią za tekstem z czytnika. Pozdrawiam serdecznie, ciesz się słońcem i ciepłem, bo u nas nadal brrrr...
OdpowiedzUsuńPewnie wiosny nie będzie, tylko od razu lato i ciepło :) Wyjątkowo zimna pogoda teraz. Ale ładna hodowla! Super. Ja z nasionek jeszcze nie wysiewałam. Tylko sadzonki gotowe :) A jeśli chodzi o książki, to podanych tytułów nie znam. Jeszcze :) Teraz czytam książki Ałbeny Grabowskiej. Zachwycona nimi jestem. Honorato, pozdrawiam Cię najmocniej!
OdpowiedzUsuńOj, na wiosnę jednak czekamy, bo samo lato bardzo szybko mija. Z dopieszczaniem sadzonek bardzo dużo zachodu, nie wiadomo jaki będzie wynik, dzisiaj już kilka ogórków padło.Czytałam Ałbeny "Stulecie Winnych", ale już w trakcie czytania nazwałam tą książkę scenariuszem na seriał i trafiłam w sedno- powstał film. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńU mnie na parapecie też stoją sadzonki pomidorów. Wysiewała córka, wzeszło tyle roślinek, że nie pomieściła ich na swoich parapetach:-) Pogoda kapryśna i u nas, ale to chyba powinno być normą w kwietniu, w końcu kwiecień - plecień...
OdpowiedzUsuńKróliczki pocieszne, skarpet nigdy nie za wiele, każda para się przyda, no i perspektywa uzupełnienia pudełek o nowe motki jest kusząca;-)
Zaciekawił mnie fragment o szkole. Kiedy na Litwie odbywają się matury? Piszesz, że jeszcze kilka tygodni do matur. U nas klasy maturalne kończą naukę 30.04., a matury zaczynają się od 04.05. Dzisiaj podano terminy powrotu do zajęć stacjonarnych, szkoły ponadpodstawowe od 17.05. w trybie hybrydowym, a dwa tygodnie później już w tradycyjnie. Ciekawa jestem, jak to będzie znowu JEŹDZIĆ do pracy. I trochę martwię się o naszą suczkę, która od roku, z małymi przerwami, cały czas jest w naszym towarzystwie i nagle będzie musiała zostać sama na kilka godzin:(
A... i jeszcze jestem ciekawa: piszesz, że w trybie hybrydowym podwoi się Twój czas pracy - czy będą to godziny dodatkowo płatne? Sorry, za moje wścibstwo, ale bardzo mnie to interesuje w kontekście tego, że u nas też ma być jakiś czas taka forma nauki, ale nie wiem jeszcze, jak będzie liczone nasze wynagrodzenie. Pozdrawiam serdecznie!
Trochę przybliżę Ci nasze porządki składania matury. Dotychczas było tak. Od kwietnia, w czasie nauki, w soboty, co tydzień odbywały się egzaminy z języków obcych, z plastyki i muzyki. 25 maja odbywały się pożegnalne "ostatnie dzwonki" i uczniowie oficjalnie kończyli naukę. I wówczas do kończa czerwca co kilka dni egzaminy z różnych przedmiotów, kto jaki wybrał. Taraz zaś z powodu pandemii pierwszy egzamin odbedzie się dopiero 7 czerwca, a "moją" fizykę beda składać dopiero 2 lipca. Tak będzie w tym roku. Wszystko się wydłuży...
UsuńDzisiaj sprawdziłam wyniki testu, jestem zdrowa, od poniedziałku w szkole. Całe szczęście, że mam w tym roku lekcje w 4-tych maturalnych i w 1-ych klasach.Szkoła jest w moim podwórku, więc po lekcjach z abiturientami wracam do domu na naukę zdalną z pierwszakami. Nasza dyrekcja uznała, że grupy do 20 osób będą mogły być razem na lekcji. Więc mnie ten problem już nie dotknie. Uczniowie nie muszą się testować, bo- za drogo będzie państwu kosztowało. Jeżeli ktoś zachoruje uczy się indywidualnie, ale musimy go wirtualnie konsultować. Takie są plany, ale nie wiem , jak pójdzie. Życzę "spkojnej " pracy i cierpliwości czekając na wakacje.
Podziwiam Cię za te sadzonki - mnie takie coś w ogóle nie kręci. I u nas wiosna jakaś nie taka, podobnie jak zdalne nauczanie.Według mnie rok szkolny 2020/21 i letni semestr roku 2019/20 powinny być powtórzone w realu. Wiem, że tak się nie da, ale... Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńAnnettko, mnie też dotąd nie kręciło z sadzonkami, ale z wiekiem w człowieku zachodzą zmiany. Szkoda bardzo "dzieciaków" na los których wypadły takie wydarzenia. Przecież nawet nie mieli w tym roku studniówki.
OdpowiedzUsuńNiestety, teraz ważne, aby zachować zdrowie... pozdrawiam.
Och jak ja bym chciała mieć tak wspaniale obsadzone parapety! Kiedyś na wyjeździe majowym podczas spaceru zobaczyłam przez płot w czyimś ogrodzie takie jaoby szklarenki, zrobione z baniaków po pięciolitrowej wodzie. Butelki miały odcięte górne części i były postawione dnem do góry na kiełkujących roślinkach. Myślę, że podobnie można zrobić w domu, tylko z mniejszych butelek. Albo ze zwykłej torebki foliowej. Szklarnia domowa :)
OdpowiedzUsuńSkarpetki wyjątkowo piękne!
Dużo zdrowia i wszystkiego dobrego!
W połowie maja, po "zimnej zośce" wszystko będzie przesadzone do gruntu na działce. Nasze mieszkanie jak najbardziej nie nadaje się na pielęgnację sadzonek, bo wszystkie okna , za wyjątkiem jednego są skierowane na północ.Ale takie zajęcie trochę urozmaica tą codzienna rutynę, no i potem przyjemnie cos zerwać z własnej grządki. Dziekuję za odwiedziny mojego blogu.
OdpowiedzUsuńOch, wiosna w tym roku nas nie rozpieszcza, ale u Ciebie króliczki śliczne :)
OdpowiedzUsuńWidziałam je już w kwietniu, ale teraz dopiero wracam pomału do sieci. Pozdrawiam serdecznie!
Cieszę się na Twój powrót. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGdzie ta Honorata?
OdpowiedzUsuń