Translate

środa, 11 stycznia 2017

O sowie i fasoli


     Od tego dnia, kiedy wzeszła gwiazda Adama Małysza zawody w skokach narciarskich są w naszym domu najbardziej oglądanym  sportem zimowym. Z wielką nadzieją śledziliśmy wyczyny Kamila Stocha na Olimpiadzie. Razem ze wszystkimi "smuciliśmy się "kilka lat z rzędu, kiedy to chłopcom z Polski nie bardzo sie wiodło na skoczniach. Aż nadeszły znowu dobre czasy dla kibiców. W ubiegły piątek, kiedy rozstrzygały się losy Pucharu czterech skoczni, akurat z ostatniej piłeczki tenisowej dziergałam sowę, bo już kotów było aż 5, co to rozeszły się po domach. Więc sowa, która powstawała w tak ważnym momencie musiała być nazwana na cześć zdobywcy Pucharu. A więc przedstawiam szydełkową sowę Kamilę.




















     Ponieważ na dworze mróz, trzeba ubierać się odpowiednio ciepło. Kilka "piórkowych" udziergałam, ale nie dla siebie. A w zapasach włóczkowych miałam po 5 motków Brushed Alpaci Silk w dwu kolorach. Mam obawy, że nie odważę sie w "piorkowym" pokazać  na ludziach, ale dziergać mimo wszystko zaczęłam. Chociaż nawet widziałam na blogach kilka pań odpowiednio "puszystych", co to udziergały sobie sweterki z takiej włóczki i odważnie je na sobie  prezentują. Na razie "piórkowego " jest tylko tyle, ale dzierga sie bardzo szybko, bo do tego motywuje mróz za oknem.








      Na środowe spotkanie  u Maknety chcę w kilku słowach przedstawić książkę Wiesława Mysliwskiego "Traktat o łuskaniu fasoli". Jeżeli na początku czytania , po kilkunastu stronach miałam zamiar tą książkę odłożyć, to już po kilku godzinach nie mogłam od niej się oderwać. Filozoficzne rozważanie o życiu, o roli człowieka na tym świecie, o przeznaczeniu snuje człowiek łuskający fasolę wraz z tajemniczym gościem. Rozważania o tak ważnych wydarzeniach w historii kraju, czy też w jego życiu, z ust mówiącego płynie jak rzeka, nad którą w domku letniskowym mieszka nasz bohater.
Jeżeli jeszcze ktoś tej "fasoli" razem z bohaterem "nie łuskał', to bardzo książkę polecam.

    "Czy zastanawiał się pan kiedyś, jak silnie związani jesteśmy z przeszłością? Niekoniecznie naszą. Zresztą cóż to jest nasza przeszłość? Gdzie są jej granice? To jest coś w rodzaju bliżej nieokreślonej tęsknoty, tylko za czym? Czy nie za tym, czego nigdy nie było, a co jednak minęło? Przeszłość to tylko nasza wyobraźnia, a wyobraźnia potrzebuje tęsknoty, wręcz karmi się tęsknotą. Przeszłość drogi panie nie ma nic wspólnego z czasem, jak się sądzi."

     Chciałoby się jeszcze poznać książki tego autora, bo polubiłam  jego styl przekazywania informacji.

    Życzę wszystkim czytelnikom bloga dużo dobrych chwil przy ulubionym zajęciu.
    

12 komentarzy:

  1. Sliczna ta sowka, moja imienniczka, tez bardzo ciesza mnie zwyciestwa naszych skoczkow. Oby tak dalej:) Ksiazka dosc mocna na poczatek roku, ale tez lubie takie ksiazki, tylko musze z nastrojem sie wpasowac:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale przy czytaniu książki czuje sie takie zadowolenie i satysfakcję, że warto...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się piórkowy i na pewno kiedyś taki wydziergam.
    Tylko poczekam na promocję włóczki:D
    Nie powinnaś mieć skrupułów w zaprezentowaniu na sobie...po prostu zrób odpowiednio dłuży i już sylwetkę wysmuklisz, a jak jeszcze wymodelujesz dodając i odejmując oczka w tali to będzie na pewno dobrze leżał na każdej sylwetce. Kto powiedział, że na większym rozmiarze piórkowy źle wygląda? Ja bym go jeszcze trochę przyprasowała i piękny będzie.
    Autora znam, ale nigdy jeszcze nic nie czytałam...może kiedyś...
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, kto wie, może i założę kiedyś. A jak będę w nim bardzo nadmuchana, to wtedy posłuży mi jako ucieplacz w domu. Dziękuję za słowa otuchy.

      Usuń
  4. Honorato a czym Ty swoja sowę nakarmiłaś, że taka puchata? Tak z ciekawości pytam bo kto wie.... :) a swoja droga ja nie rozumiem dlaczego udziergu na ludziu masz nie pokazać? Że niby za gruba jestes? Ty?! Kobieto, my tu sweterki podziwiamy a nie liczymy kalorie ;) :P Ja tam w oku nie mam miarki i nie oceniam modelki ani nie liczę jej kilogramów na zdjęciu...nie nie...wiem, ze jestem zdolna, ale nie aż tak ;) także ten tego...kończ ten udzierg, zakładaj i foty ślij :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Sowa ma w środku piłkę tenisową, dlatego taka okrąglutka. A jeszcze taka zabawka rzucona podskakuje, co też dzieciom podoba się. A z piórkowym, to wmawiam teraz sobie, że będę nosić i już!

    OdpowiedzUsuń
  6. Sowa jest rewelacyjne - te uszy nadzwyczajnie dodają jej urody i uroku. :)
    Ech, najważniejsze to zaakceptować siebie i się uśmiechnąć. Do siebie w piórkowym. :)
    A wiesz, Honoratko, że Traktat to jedyna książka, którą kupiłam bez namysłu za względu na tytuł? Zobaczyłam ją w witrynie księgarni i tytuł mnie zauroczył. No i okładka, nei wiem jakie masz wydanie, ale ta płócienna okładka z wklejonym malutkim zdjęciem jest śliczna.
    Potem książka trochę czekała na półce, ale na szczęście treść okazała się godna tytułu. Lubię prozę Myśliwskie, jest taka bez pretensji, refleksyjna, malarskie i świetna w chwytaniu szczegółów. Jeszcze kilka jego książek czeka na półce, dobrze że mi o nim przypomniałaś. Pozdrawiam serdecznie!

    Ps. A ja czytam teraz dużo o Wilnie sprzed dwustu lat i tak sobie myślę, że tam mieszkasz, teraz. Zupełnie inaczej się czyta, z większym zaangażowaniem. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem bardzo ciekawa co czytasz o Wilnie? Może to "Silwa Rerum"?
    A za sowę dziekuję. Jak równiez za przybliżanie mi myśli, że chyba jednak piórkowego założę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie "Silva Rerum" - czytam wspomnienia Kraszewskiego, on w Wilnie studiował. Opinie wystawił niezbyt przychylna chociaż czułą, no ale wtedy Wilno było malutkie. :)

      Usuń
  8. "Trzymać kciuki i zwieracze, bo Kamil Stoch skacze!" - tych słów wypowiedzianych w lutym 2014 przez jedną z pacjentek warszawskiego Centrum Onkologii chyba nigdy nie zapomnę, jednak małyszomania, czy obecna stochomania, nie jest moim udziałem.

    "Traktat o łuskaniu fasoli" jest na mojej liście lektur obowiązkowych, klikukrotnie wystawiał go nasz lokalny teatr amatorski, ale choć mieszkam pięć minut drogi od niego, to na spektakl nie trafiłam.

    Honorato, czy Ty obchodzisz imieniny i czy jest to 11 stycznia? Jeśli tak, to z małym poślizgiem życzę Ci wszystkiego najlepszego, a jeśli nie, to i tak Ci życzę, bo dobrych życzeń nigdy dość.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dziękuję za pozdrowienia imieninowe.Właśnie 11 obchodzę imieniny. Życzę na przyszłość miłej lektury przy fasoli.

    OdpowiedzUsuń