
Wczoraj na kilka godzin przed północą był napisany post sierpniowy, który potem przy publikowaniu dosłownie "wyparował". Dzisiaj piszę od nowa i mimo iż już nastąpiła kalendarzowa jesień chciałoby się jeszcze powrócić do najprzyjemniejszych wydarzeń z letniego okresu. Do takich niezatartych i miłych wspomnień tego lata muszę zaliczyć nasz tygodniowy wypoczynek nad Adriatykiem. Z powodów różnych politycznych napięć zaistniałych na świecie nie chciało się wyruszać poza Europę, i jednocześnie pragnęliśmy zwiedzić dotąd nieznane nam miejsca. Wybór padł na Czarnogórę. Nie byliśmy dotąd w tej części Bałkanów,więc wszystko nas ciekawiło jak ludzie, tak kuchnia, obyczaje, przyroda i zabytki. I nie zawiedliśmy się, wypoczynek zaliczamy do bardzo udanych pod każdym względem. Hotel nasz mieścił się nad Zatoką Kotorską, w niedużej miejscowości Kumbor. Do niemałych zalet podróży należy zaliczyć niedługo trwający przelot , tylko 1,5 h. W hotelu przywitała nas nienarzucająca się turystom i nie wypraszająca napiwków obsługa . Byliśmy mile zdziwieni taką postawą obsługującego personelu. W samym hotelu, jak i na jego terytorium , oraz na plaży było bardzo czysto.

Z balkonu o każdej porze dnia mieliśmy cudowne widoki jak na zatokę, tak i na góry.
Wypoczynek zawsze staramy się tak organizować, aby starczyło czasu na zwiedzanie i jak też na pasywne leżakowanie. Udaliśmy się na wycieczkę stateczkiem po zatoce, napawaliśmy się przepięknymi krajobrazami, oraz zawijaliśmy do portów , aby podziwiać architekturę średniowiecznych miast Kotor, Prewast, oraz Herceg Novi. Wiem, że zdjęcia nie przekażą całkowitych obrazów, od których dech zapiera w piersiach, ale chociaż częściowo podzielę się z wami tymi pięknymi widokami.
Podczas pasywnego relaksu bardzo wiernie spisały się nasze czytniki, bo przeczytaliśmy niemało dobrych książek. Ale oczywiście, że nie mogłam nad morze wyruszyć bez drutów i włóczki. Wydaje mi się, że byłam jedyną osobą, która plażowała z robótką. Do domu przywiozłam jedną zrobioną skarpetę.


Szkoda, że wypoczynek nasz trwał tylko siedem dni i nie starczyło czasu na zwiedzanie innych ciekawych miejsc Czarnogóry. Bardzo bym chciała jeszcze kiedyś powrócić do tego kraju.
A teraz trochę wakacyjnych wrażeń książkowych. Zacznę od tej książki, która najbardziej mnie poruszyła. Jest to "Katarsis" Macieja Siembiedy. Polsko-grecka saga w której przeplatają się losy rodziny greckiego partyzanta i polskiego przemytnika. Wydarzenia w Grecji podczas drugiej wojny światowej przeplatają się ze smutną rzeczywistością w Polsce w czasach panoszącego się socjalizmu. Czytelnik wraz z bohaterami powieści jest w ciągłym oczekiwaniu, że zapanuje sprawiedliwość, winni będą ukarani, a cierpiący wybawieni... BARDZO POLECAM.
"Adwokat diabła" Steve Cavanagh. Już drugi raz zetknęłam się z charyzmatycznym adwokatem Eddie Flynnem, który wraz ze swoją drużyną w kilka dni musi wybronić młodego chłopca od kary śmierci. Książka przybliża czytelnikowi napiętą atmosferę między adwokatem i prokuratorem i ława przysięgłych. Polecam.
Karin Smirnoff " Pojechałam do brata na południe" Bardzo pięknie napisana skandynawska powieść o bardzo smutnych , tragicznych wydarzeniach z życia młodego rodzeństwa. Powrót do domu, aby ratować, brata zmusza główną bohaterkę zanurzyć się w bolesne wspomnienia, uczestniczyć w tragicznych wydarzeniach pesymistycznej wspólnoty pełnej beznadziei. Na początku książka zaskakuje czytelnika brakiem interpunkcji, oraz tym, że imiona i nazwy są pisane małą literą. Ale w trakcie czytania okazuję się, że to jest chwyt, aby pogłębić tragizm powieści. Oczywiście, że dwie następne pozycje z tej trylogii też będę czytać. BARDZO POLECAM.
Wszystkim tu zaglądającym, a szczególnie tym, kto ma jeszcze przed sobą wakacje i urlopy, życzę odnaleźć te najładniejsze zakątki ziemi, które niekoniecznie bywają tylko w dalekich krainach.
,