Translate

poniedziałek, 29 września 2025

Gdzie ta złota jesień?




   Już się wrzesień żegna. Dziwny to był miesiąc. Z początku niby zwiastował przedłużenie lata. Nawet wstrzymały się deszcze, ale za to końcówka miesiąca  nadeszła z przytupem, czyli  z przymrozkami. Stanowczo za wcześnie. Fenomenem tegorocznej jesieni jest jaskrawa zieleń dookoła. Liście na drzewach ani myślą o spadaniu, bo jeszcze nie żółkną, trawa buja soczyście zielona. Żadnej złotej jesieni na dworze. Dzisiaj,"na Michała" - kiedy prawdziwe babie lato musiałoby rozpieszczać nas słoneczną pogodą, jest na termometrach tylko 8C. Władze Wilna postanowiły od jutra rozpocząć sezon grzewczy w mieszkaniach Jedyne co nas może w taką pogodę poratować, to ciepłe ubrania. Na szczęście tego w szafie nie brakuje. Trochę zebrało się w tym roku swetrów, bo po ubiegłorocznym maratonie skarpetkowym ( kto nie pamięta, to napomnę, że projekt nazywał się " 52 pary za rok" i był zrealizowany)) postanowiłam , że w tym roku moim wyzwaniem będzie " sweter co miesiąc". Bardzo  cieszy mnie fakt, że ostatnio  do łask powrócił moher.  Na stronach czasopism i w filmikach  moc różnorodnych leciutkich piórkowych pajęczynek z tej włóczki. W końcu sierpnia , przy okazyjnej promocji u Dropsa przykupiłam sobie trochę motków Kid Silk, bo lubię dziergać z tej włóczki. Powodów by ją polubić jest tysiąc. Przede wszystkim kusi bogata paleta kolorów,  szybko się tworzy "dzieło", bo używane są grube druty, sweterki powstają leciutkie i cieniutkie, a jednocześnie ciepłe. No i niemałą rolę odgrywa przystępna cena. 

    W sierpniu był zrobiony "miodowy". Aż 95g włóczki poszło. Prezent wyfrunął do Warszawy.
.

                  

                                                                                                                                                             

 

   Kiedyś bardzo chciało się kupować różne włóczki skarpetkowe, ponieważ  kusiła ciekawa ich kolorystyka. Tak uzbierało się niemało motków, które trzeba po trochu realizować. O 52 parach mowy nie ma, ale 18-tą w tym roku mam teraz na drutach. Lubię mieć rozpoczętą skarpetkę, bo można taką robótką zająć się podczas podróży, przed telewizorem, lub w czasie relaksu między jakąś wykonywaną pracą. No i posługuję się nimi czasami jako walutą. Bardzo często w niektórych sytuacjach  musimy komuś odwdzięczyć się za jakiś uczynek, pomoc, i wiemy, że pieniądze nie będą przyjęte. I wówczas  zaproponowane przeze mnie skarpety są bardzo mile widziane. Dlatego staram się mieć w zapasie pary o różnych rozmiarach, kolorach, jak też męskie, damskie i dziecięce. Pokażę ostatnio zrobione trzy pary. 

                                                   

                  


 Oczywiście, że jesień jak najbardziej sprzyja czytaniu. Książka, koc, herbata.

  Jak i planowałam przeczytałam następne dwa tomy  trylogii Karin Smirnoff. Przypomnę, że w ubiegłym poście pisałam  o pierwszym tomie  "Pojechałam z bratem na południe". Drugi tom -"Jedziemy z matką na północ", trzeci- " Wracam do domu". Po przeczytaniu wszystkich części trylogii kilka dni nie mogłam dojść do siebie. Tyle patologicznych rodzin, tyle przemocy fizycznej i moralnej, tyle nieodpowiedzialnych ludzi zajmujących odpowiedzialne stanowiska i rujnujących osobowości ludzkie. Milczące i ze wszystkim godzące się otoczenie sprzyja  bezkarnemu panoszeniu się tyranów. Przez kilka pokoleń żyje się z psychologicznymi  traumami,z  brakiem zaufania do najbliższych. Polecam wszystkim, warto przeczytać, chociaż nie jest to relaksująca literatura. 

      Teraz czytam "Nemezis" Macieja Siembiedy.  Jest to druga książka z jego trylogii z greckim wątkiem. Bardzo polecam, czyta się zachłannie. Już się cieszę, że przede mną jeszcze trzecia część.  

     Wszystkim tu zaglądającym życzę dużo ciepła. Niech będzie jak najwięcej słonecznych dni, ciepłych towarzyskich spotkań, smacznej herbaty.

                                                      

 

 


 




 

 

 










    
 

 





12 komentarzy:

  1. Jak zawsze ciekawie się czyta Twoje relacje z frontu robótkowego, jak też korzystne są opinie o książkach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, staram się , bo lubię robótki , jak też czytanie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście dziwna jest ta jesień i coraz mniej przewidywalna pogoda. Wierzę, że październik ucieszy nas jeszcze słońcem, kolorami, jesiennym ciepłem. Złoty moherowy sweterek wyszedł piękny, a ta gramatura zachęca do kolejnych:-) Gdy patrzę na Twoje skarpetki dziwię się, że nie mam żadnych na drutach, a tak bardzo lubię tę formę. Niebawem wrzucę na druty skarpetki. Tymczasem patrzę na Twoje i uśmiecham się do kolorów. Te granatowe takie proste, a takie piękne, z założenia pewnie męskie, ale sama bym chętnie takie nosiła. Pozdrawiam ciepło i życzę Ci pięknego jesiennego czasu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy podobną jesień, tylko, że chyba u nas nareszcie trochę mniej pada. Jest zimno, rękawice, szaliki wracają do łask. Akurat tylko teraz stwierdziłam, że nie mam ciepłej czapki, która mnie całkowicie podobałaby się. Trzeba coś wymyślać, ach gdyby można było na głowę naciągnąć skarpetę, to bym miała niemały wybór. Pozdrawiam serdecznie, życzę zdrówka i ciepła.

      Usuń
  4. Mnie akurat kidsilk dropsa podgryza, mam z niego chuste zrobiona które grzeje szufladę niestety. Dla Twoich robotę skarpetkowych jestem pełna podziwu, ja przy drugiej parze już mam dość, jakoś nie wciągają mnie tak jak sweterki 🤔 a szkoda o to dobry pomysł na prezenty. Może się jakoś zmobilizuje 😅. Na złota jesień jeszcze po cichu liczę, bo ta akurat co jest przyniosła tylko podlego wirusa. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja widocznie jestem bardzo gruboskórna, bo znoszę wszelkie tarcia ze strony różnych włóczek. Twoje powstające sweterki z prędkością światła są bardziej pracochłonne, niż skarpetki, ostatni kardiganik wspaniały. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Też mam problem z kid silkiem, a szkoda, bo drops ma takie piękne kolory i do tego przystępną cenę.

      Usuń
  5. Ja nie mogę nic z Kid Silkiem, raz spróbowałam połączyć z Nord Dropsem i zmarnowałam obie włóczki. Swetra nie mogłam nosić, bo mnie niemiłosiernie mnie drapał, a po spruciu nie umiałam rozdzielić nitek.
    Twój piórkowy ładnie się prezentuje w swojej prostej formie i kolor jest też bardzo ładny.
    U mnie ostatnio skarpetkowy zastój, skupiłam się na swetrach, których kilka wydziergałam i czekają na moje fotograficzne i grafomańske natchnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam skórę odporną na moher, więc staram się korzystać, i ostatnio sobie zrobiłam sweter łącząc Kid Silk z Fabel. Jak masz wenę do swetrów, to skarpety mogą poczekać. Życzę dobrej atmosfery w nowym miejscu pracy.

      Usuń
    2. Oczywiście odpowiedz pisałam ja, a nie "anonim".

      Usuń
  6. Piękna jest ta miodowa mgiełka w kształcie sweterka, idealny kolor na jesień, już sam jego widok ogrzewa. Skarpetki też ładnie się prezentują. Chyba się pośpieszyłam pisząc poprzednio, że książka Karin Smirnoff zaintrygowała mnie - na razie nie czuję się na siłach czytać o trudnych sprawach. Pozdrawiam serdecznie z pochmurnego Koszalina :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że jesteś z Koszalina, tam mieszkają rodzice mojej synowej, więc chyba kiedyś odwiedzę te miasto. U nas dzisiaj w nocy był przymrozek, ale we dnie bardzo słonecznie. Jesień już drzewa pozłociła. Pozdrawiam.

      Usuń