Translate

wtorek, 29 października 2019

Michelle i chusty

       Bardzo  długo starałam się zdobyć książkę  Michelli Obama "Becoming. Moja historia". W bibliotece nie  było szans  na nią , bo kolejka ustawiła się ogromna, i wraz z oczekiwaniem na zdobycie książki automatycznie wyolbrzymiały się moje nadzieje co do jej treści i wartości. Przy rozmowie z krewną, którą widuję raczej dosyć rzadko, doszłyśmy do wniosku, że obie mamy kręćka na punkcie książek i okazało się iż ma  w swojej domowej bibliotece tą pozycję  i mi wypożyczy.        Podchodziłam do jej czytania z nadziejami na coś głębszego, na coś, co będzie mnie trzymało  trochę dłużej, że będę "wierzyć" autorce. Niestety w moim wypadku, tak się nie stało. Albo moje wygórowane oczekiwania zawiodły, albo po prostu porównuję do innych dobrze napisanych książek biograficznych  i ta w tej sytuacji  z nimi przegrywa. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stronic o dzieciństwie Michelli, o jej  idealnej rodzinie, o poprawnych  w niej stosunkach, o najbardziej prawidłowych  relacjach między bliskimi i znajomymi,  pomyślałam, że widocznie Michelle planuje swoją karierę polityczną i ta książka  powstała  z myślą o przyszłych wyborach. Jednak w końcu książki autorka uprzedza nas, że nigdy nie będzie próbować swoich sił na arenie politycznej. Zabrakło mi szczerości , zabrakło niektórych bardzo ważnych wydarzeń za kadencji Baraca, czekałam chociaż na wzmiankę o nagrodzie Nobla. Ale za to wiem, ile łazienek miała rodzina do swojej dyspozycji... Może zbyt surowo oceniam książkę, ale zawsze podkreślam, że jest to tylko moja opinia, która nie musi zaważyć na decyzji sięgających po tą książkę.


     Pisałam już, że po ośmiomiesięcznej odwykówce od kupowania nowych włóczek złożyłam  zamówienia na takie, których dotąd nie znałam. Jedną z nich była Drops Lace. Czytałam o niej, że pasuje na lekkie cieniutkie chusty i kiedy już  do dziergania takiej dojrzałam, to wybór padł na wzór "Krople rosy " od  Bex Hopkins. Kiedyś taką dziergałam z grubszej włóczki razem z "Intensywnie kreatywną", wówczas ten wzór mnie bardzo zauroczył. Chciałam obdarować koleżankę, która jest blondynką i dlatego wybrałam turkusowy kolor nr 6410. Zużyłam prawie dwa pełne motki po 50g, chusta wyszła duża, zwiewna i ...ładna. Koleżanka była mile zaskoczona .












       Co do tej włóczki, to chciałoby się na przyszłość wypróbować ją w połączeniu na przykład z moherem Kid Silk, bo jest bardzo wydajna i stosunkowo niedroga.



      Jeszcze latem powstała chusta w "gorących " wręcz kolorach. Włóczkę kupowałam W Alanii w Turcji. Jest to mieszanka akrylu z wełną. Chusta musiała być bardzo kolorową, aby jesienią sprawiać radość właścicielce i wnosić trochę barw na te pochmurne dni. Mam nadzieję, że spełni oczekiwania Agaty.









 





    Na listopad i grudzień mam bardzo obszerne plany robótkowe, bo i zapasy włóczek do tego zachęcają. Marzę o ciepłym swetrze z Drops Airu (włóczka zakupiona),  o szalu z Kid Silku.  Skarpety też są w planach, bo się rozchodzą jak te "ciepłe bułeczki".  Aby się udało zrealizować...





   Wszystkim tu zaglądającym życzę, mimo jesiennych widoków za oknem, ciepłych i miłych chwil przy dobrej książce, gorącej herbacie i ciekawej robótce.
















wtorek, 15 października 2019

Przerwane milczenie


    Nie musiała być aż tak długą przerwa w pisaniu, a jednak stało się. Zawsze można siebie usprawiedliwić, że jest mnóstwo spraw do załatwienia, ale skoro nie planuję jeszcze rezygnować z blogowania, to muszę o swoich kolejnych perypetiach słów kilka napisać.
   Za ten czas i lato nas pożegnało,i jesień postraszyła krótkotrwałymi przymrozkami, i znowu od poniedziałku mamy ładne, słoneczne dni. Niby "babie lato", chociaż kalendarzowo bardzo spóźnione. Jak nauczycielom przystaje, od września już pracujemy na całego.  Cieszę się, że nie mam w tym roku nowych klas, więc nie muszę zagłębiać się w tajniki "charakterów" uczni, a raczej wiem z kim mam do czynienia i jakie są możliwości w realizacji  naszych wspólnych planów.
  Chociaż sprawdzanie kartkówek pochłania moc czasu, to jednak na robótki i czytanie muszę go sobie zarezerwować. Mam kilka prac nie pokazywanych od lata, więc kolejno zacznę się nimi chwalić.
   Na pierwszy ogień pójdzie prezent dla małej Helenki z Krakowa. Niedawno dostałam zdjęcie świadczące, że sweterek jest już noszony.Nie wiem czy pasuje tu słowo "noszony" skoro dziecku kilka miesięcy i ona jest raczej z nim  noszona










                               





































 


Mam nadzieję, że z misiaczką dziewczynka też za
 kilka miesięcy się polubi














      W połowie września , zanim rozpoczął się w naszych domach sezon grzewczy, zaczęliśmy się rozglądać za  ciepłymi  skarpetami. Bardzo chce się, aby skarpety nie tylko grzały, ale i cieszyły oko. Tak powstało kilka par nowych, na które zawsze znajdą sę jakieś chętne nóżki.

     Mam nadzieje, że tak długiej "ciszy" na blogu więcej nie będzie, bo jeszcze kilka nowych chust mam do pokazania. Plany na przyszłość wygórowane. Mam na sumieniu "wielkie wykroczenie" , bo znowu niedawno zamówiłam włóczkę na sweter i chustę, oraz nowe druty.  Bardzo dobrze mi się dzierga drutami Knit Pro Zing ( i są takie ładne, kolorowe).



 










 

     




   Przeczytało się za ten czas niemało i teraz podzielę się swoimi wrażeniami o książkach. Zacznę od   książki, która z ostatnio przeczytanych głęboko  mnie poruszyła, którą  bardzo polecam wszystkim.
 Fredrik Backman w książce "Pozdrawiam i przepraszam" opisuje normalnych ludzi i tych "dziwnych", wywołuje u czytelnika śmiech i łzy, a czasami nawet zmusza trochę się  wstydzić  za swoje myśli i poglądy. Naprawdę dobra literatura. 
     Według mojego rankingu następna pozycja będzie Roy Jacobsen "Niewidzialni". Chętnie czytam  norweska prozę i tym razem też nie zawiodłam się. Jedna mała wyspa, jedna na niej mieszkająca rodzina, kochająca swój skalisty kawałeczek świata i surowe warunki, które nie potrafią złamać tych twardych, wiernych swoim ideałom ludzi.
    Stefania Zweig "Nigdzie w Afryce". O tych, którym udało się , tak jak rodzinie adwokata z Wrocławia w przededniu wojny emigrować do Kenii.  Powieść jest biograficzną, bo Stefanie Zweig, niemiecka pisarka żydowskiego pochodzenia też emigrowała razem z rodzicami do Afryki. Zabrakło mi w tej powieści kolorytu Afryki, opisów krajobrazów. Może więcej oczekiwałam od książki, ponieważ czytałam ją znając treść z filmu.

     Katarzyna Puzyńska „ Trzydziesta pierwsza“ kolejna książka kryminał o mieszkańcach Lipowa. Sympatyczni (prawie wszyscy) miejscowi  policjanci są znowu na tropie kolejnego przestępcy...Kto lubi sięgnąć po kryminał -polecam.

         Tyle na dzisiaj. Wszystkich pozdrawiam i  życzę kolorowej jesieni i słonecznych dni.