.
Kiedyś bardzo chciało się kupować różne włóczki skarpetkowe, ponieważ kusiła ciekawa ich kolorystyka. Tak uzbierało się niemało motków, które trzeba po trochu realizować. O 52 parach mowy nie ma, ale 18-tą w tym roku mam teraz na drutach. Lubię mieć rozpoczętą skarpetkę, bo można taką robótką zająć się podczas podróży, przed telewizorem, lub w czasie relaksu między jakąś wykonywaną pracą. No i posługuję się nimi czasami jako walutą. Bardzo często w niektórych sytuacjach musimy komuś odwdzięczyć się za jakiś uczynek, pomoc, i wiemy, że pieniądze nie będą przyjęte. I wówczas zaproponowane przeze mnie skarpety są bardzo mile widziane. Dlatego staram się mieć w zapasie pary o różnych rozmiarach, kolorach, jak też męskie, damskie i dziecięce. Pokażę ostatnio zrobione trzy pary.
Oczywiście, że jesień jak najbardziej sprzyja czytaniu. Książka, koc, herbata.
Jak i planowałam przeczytałam następne dwa tomy trylogii Karin Smirnoff. Przypomnę, że w ubiegłym poście pisałam o pierwszym tomie "Pojechałam z bratem na południe". Drugi tom -"Jedziemy z matką na północ", trzeci- " Wracam do domu". Po przeczytaniu wszystkich części trylogii kilka dni nie mogłam dojść do siebie. Tyle patologicznych rodzin, tyle przemocy fizycznej i moralnej, tyle nieodpowiedzialnych ludzi zajmujących odpowiedzialne stanowiska i rujnujących osobowości ludzkie. Milczące i ze wszystkim godzące się otoczenie sprzyja bezkarnemu panoszeniu się tyranów. Przez kilka pokoleń żyje się z psychologicznymi traumami,z brakiem zaufania do najbliższych. Polecam wszystkim, warto przeczytać, chociaż nie jest to relaksująca literatura.
Teraz czytam "Nemezis" Macieja Siembiedy. Jest to druga książka z jego trylogii z greckim wątkiem. Bardzo polecam, czyta się zachłannie. Już się cieszę, że przede mną jeszcze trzecia część.
Wszystkim tu zaglądającym życzę dużo ciepła. Niech będzie jak najwięcej słonecznych dni, ciepłych towarzyskich spotkań, smacznej herbaty.
Jak zawsze ciekawie się czyta Twoje relacje z frontu robótkowego, jak też korzystne są opinie o książkach.
OdpowiedzUsuńDziękuję, staram się , bo lubię robótki , jak też czytanie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście dziwna jest ta jesień i coraz mniej przewidywalna pogoda. Wierzę, że październik ucieszy nas jeszcze słońcem, kolorami, jesiennym ciepłem. Złoty moherowy sweterek wyszedł piękny, a ta gramatura zachęca do kolejnych:-) Gdy patrzę na Twoje skarpetki dziwię się, że nie mam żadnych na drutach, a tak bardzo lubię tę formę. Niebawem wrzucę na druty skarpetki. Tymczasem patrzę na Twoje i uśmiecham się do kolorów. Te granatowe takie proste, a takie piękne, z założenia pewnie męskie, ale sama bym chętnie takie nosiła. Pozdrawiam ciepło i życzę Ci pięknego jesiennego czasu:-)
OdpowiedzUsuńMamy podobną jesień, tylko, że chyba u nas nareszcie trochę mniej pada. Jest zimno, rękawice, szaliki wracają do łask. Akurat tylko teraz stwierdziłam, że nie mam ciepłej czapki, która mnie całkowicie podobałaby się. Trzeba coś wymyślać, ach gdyby można było na głowę naciągnąć skarpetę, to bym miała niemały wybór. Pozdrawiam serdecznie, życzę zdrówka i ciepła.
UsuńMnie akurat kidsilk dropsa podgryza, mam z niego chuste zrobiona które grzeje szufladę niestety. Dla Twoich robotę skarpetkowych jestem pełna podziwu, ja przy drugiej parze już mam dość, jakoś nie wciągają mnie tak jak sweterki 🤔 a szkoda o to dobry pomysł na prezenty. Może się jakoś zmobilizuje 😅. Na złota jesień jeszcze po cichu liczę, bo ta akurat co jest przyniosła tylko podlego wirusa. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa widocznie jestem bardzo gruboskórna, bo znoszę wszelkie tarcia ze strony różnych włóczek. Twoje powstające sweterki z prędkością światła są bardziej pracochłonne, niż skarpetki, ostatni kardiganik wspaniały. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńTeż mam problem z kid silkiem, a szkoda, bo drops ma takie piękne kolory i do tego przystępną cenę.
UsuńJa nie mogę nic z Kid Silkiem, raz spróbowałam połączyć z Nord Dropsem i zmarnowałam obie włóczki. Swetra nie mogłam nosić, bo mnie niemiłosiernie mnie drapał, a po spruciu nie umiałam rozdzielić nitek.
OdpowiedzUsuńTwój piórkowy ładnie się prezentuje w swojej prostej formie i kolor jest też bardzo ładny.
U mnie ostatnio skarpetkowy zastój, skupiłam się na swetrach, których kilka wydziergałam i czekają na moje fotograficzne i grafomańske natchnienie.
Ja mam skórę odporną na moher, więc staram się korzystać, i ostatnio sobie zrobiłam sweter łącząc Kid Silk z Fabel. Jak masz wenę do swetrów, to skarpety mogą poczekać. Życzę dobrej atmosfery w nowym miejscu pracy.
UsuńOczywiście odpowiedz pisałam ja, a nie "anonim".
UsuńPiękna jest ta miodowa mgiełka w kształcie sweterka, idealny kolor na jesień, już sam jego widok ogrzewa. Skarpetki też ładnie się prezentują. Chyba się pośpieszyłam pisząc poprzednio, że książka Karin Smirnoff zaintrygowała mnie - na razie nie czuję się na siłach czytać o trudnych sprawach. Pozdrawiam serdecznie z pochmurnego Koszalina :-)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że jesteś z Koszalina, tam mieszkają rodzice mojej synowej, więc chyba kiedyś odwiedzę te miasto. U nas dzisiaj w nocy był przymrozek, ale we dnie bardzo słonecznie. Jesień już drzewa pozłociła. Pozdrawiam.
Usuń