Kwiaty na pierwszym planie, ponieważ dzisiaj jest szczególny dzień, bo pięciolecie mojego bloga. Z tej okazji będzie trochę filozoficznych refleksji i wspomnień.
Jak się zaczęło? Przypadkowo. Przeglądałam blogi dziewiarskie i starałam się z niektórych zaczerpnąć pomysły na dzierganie. Czasami nawiązywałam kontakt z autorkami blogów pisząc prywatnie na maila, kiedy potrzebowałam jakichś fachowych porad. Podobnie było, kiedy postanowiłam zrekrutować się do testowania chusty u Dagmary ( blog Yellov Mleczyk). Po kilku wymienionych listach Dagmara rzuca pomysł: "a czy nie chciałabyś założyś bloga?" Nie planowałam, bo byłam przekonana, że moich nawyków przy obsłudze komputera napewno nie wystarczy, nie dam rady. O propozycji Dagmary opowiedziałam swoim dzieciom. Córka i syn wmówili mi , że skoro mam niemało wyrobów, które mogą być wystawiane na blogu, więc trzeba spróbować. Syn zaoferował swoją pomoc przy zakładaniu strony, mąż aktywnie uczestniczył w debatach przy poszukiwaniu trafnej nazwy. No i tak się zaczęło i trwa dotychczas.
Najcenniejsze, co mi dał blog, to nowe znajomości, które prawie przerosły w wirtualne przyjaźnie. Poznałam najsympatyczniejsze koleżanki, które bardzo wzbogaciły mój świat. Mimo, że dzielą nas setki kilometrów, a z niektórymi tysiące, znalazłam tyle bratnich dusz, tyle podobnie myślących, lubiących podobne książki, z podobnym poczuciem humoru. Czasami wydaje mi się, że Czajka, to moja siostra bliźniaczka, tyle podobnych momentów w życiu doznałyśmy. Z Anną myślami odbywam spacer po jej leszczynowej plantacji . U Ewy podpatruję, co tam ma na kołowrotku i jakie książki pod ręka, bo mamy podobne gusta czytelnicze. Danka swoimi reportażami pokazała mi kawałeczek Malezji i nawet Australii. Kamilla zaprasza do najładniejszych zakątków swojego ogrodu czarodziejskiego. Renia pokazała mi piękno dziewiarskiej mozaiki, a Anette zawsze podnosi nastrój swoimi haftowanymi karteczkami. Zaś z Bokasią możemy sobie ponarzekać na oświatę, aby przyść do wniosku, że jednak szkołę lubimy. Z Marysią z Białegostoku nawet spotkałyśmy się w Wilnie. I pomysleć, że tego wszystkiego byłabym pozbawiona, gdyby nie blog.
Podglądam wasze prace, które bardzo często motywują mnie do działalności. Szczególnie uważnie śledzę, co macie na książkowych półkach, i bardzo często za wami podążam.
Dziękuję, że czytacie, że piszecie, że jesteście ze mną.
A pożegnam wszystkich razem z lalką, którą dosłownie dzisiaj skończyłam dziergać. Projekt nie jest mój, bardzo chciałam zrobić maskotkę na drucianym "kręgosłupie". Udało się. Lalka może siedzieć, stać, może rozkładać ręce z bezradności...
Życzę wszystkim miłego blogowania.