8 stycznia ranek powitał nas piękną wiadomością - wypadł śnieg. Tak oczekiwane "zjawisko atmosferyczne " podniosło nastrój, do mieszkania wdzierały się przez okna bardzo długo wyczekiwane widoki.
Ponieważ wczoraj ,w sobotę, mnóstwo ludzi wypełniło parki i górki pasujące do zjeżdżania sankami, nasze władze pośpieszyły z komumikatem, że zalecane jest pozostanie w domach.
Należymy raczej do grupy posłusznych obywateli, więc nie miałam okazji obfotografować naszą starówkę przykrytą białą kołderką ze śniegu. Ale wieczorem w internecie natrafiłam na przecudne zdjęcia wilnianina, zawodowego fotografa Sauliusa Żiury, robione z dronu. Nie mogę nie pokazać tych zdjęć, bo tam są najładniejsze nasze wileńskie zakątki, które chyba każdy Polak będący w Wilnie miał możność podziwiać. Na pewno wielu z was widziało naszą wileńską "perełkę"architektury, koścół Św. Anny, i zazwyczaj było to wtedy, kiedy kościół tonie w otaczającej go zieleni. Teraz chcę pokazać wszystkim, jak czarujący jest widok na zdjęciu zrobionym kilka dni temu.
A jeżeli ktoś podążał pieszo od Ostrej Bramy ku Katedrze, to szedł ulicą Wielką, która na zdjęciu z drona wyglada , jak rzeka płynąca między białymi domami.
Skoro dzisiaj termometry wskazywały - 5 C, to najwyższy czas pochwalić się, jak będę się zabezpieczać przed mrozem nosząc czapkę w "serca" . Oczywiście był to kolejny test u Renaty Witkowskiej. Wszystkim, kto ma zamiar poznać technikę mozaikową szczerze polecam współpracę z Renatą Witkowską, bo po pierwszej próbie zakochacie się w mozaice. Projekt pod nazwą " Mirror Heatrs " , zresztą jak i każdy, który wychodzi z pod pióra i drutów Renaty, jest bardzo dostępnie opracowany. Trzeba tylko umieć liczyć, czytać, nabierac oczka i przerabiać je jako lewe i prawe. Bardzo się z czapką polubiliśmy, jest lekka, ciepła i na głowie "siedzi "tak, jak sobie wymarzyłam.
Dawno temu "rzuciłam " oko na komin opisany w tym projekcie tu ale realizacja pozostawała w planach. Szukałam takiego wariantu, aby mieć dobrze otuloną szyję i jednocześnie komin musiał być niemały i ładnie układać się na palcie lub kurtce. Po zrobieniu czapki zostało mi jeszcze włóczki i wtedy przypomniałam sobie o tym kominie, który bardzo szybko powstał w wieczory grudniowe. Jestem bardzo zadowolana, że pochłonął mi niemało pojedyńczych kłębuszków włóczki, (nowych nie kupuję od 30 września), kolorystycznie jest kuzynem czapki, bardzo dobrze się układa. I najważniejsze , że się w nim bradzo dobrze czuję na spacerze.
W tym, nowym już roku, przeczytałam dwie książki, o których chcę napisać, do których przeczytania chce zachęcać, bo wywarły na mnie ogromne wrażenie.
Jennifer Niven "Wszystkie jasne miejsca", moim zdaniem tą książkę muszą przeczytać wszyscy psycholodzy pracujący z nastolatkami, jak też rodzice takowych, szczególnie w rodzinach po rozwodzie. Książkę nie da się czytać nie przeżywając razem z dwójką bohaterów ich losów. Do zbunowanego Fincha zwanego w szkole "wariatem" czuje się tak wielką sympatię, że w pewnym momencie wydaje się on najbardziej normalnym przy tak dziwnej swojej "inności". Po przeczytaniu bardzo długo się zostaje z bohaterami, z ich problemami, z ich rozmyśleniami nad kruchością życia.
No i następna książka, którą dosłownie "połknęłam", to "Prowadż swój pług przez kości umarłych" Olgi Tokarczuk. Po "Biegunach " spodziewałam się czegoś bardzo złożonego, trudnego do przyjęcia, a tu historia, która zafascynowałą mnie od pierwszego zdania. Piekny język, cudownie opisane pejzaże i klimaty Kotliny Kłodzkiej, no i jeszcze wątek kryminalistyczny z nieoczekiwanym rozwiązaniem. Bardzo sympatyczna nieszeregowa bohaterka wywołuje często w trakcie czytania
rozbawienie i śmiech. Bardziej pogodna, po zrównaniu z pierwszą książką , ale również zmuszająca do głębokich refleksji nad stosunkami między ludżmi i przyrodą.
Wszystkim tu zaglądającym życzę jak najwięcej miłych niespodzianek i jak najmniej rozczarowań w tym roku.