Translate

poniedziałek, 2 lipca 2018

Przeczytane, udziergane...


     W toku różnych spraw organizacyjnych zaniedbałam bloga , ale  mogłam swoje milczenie jakoś usprawiedliwiać ogromem prac. A skoro już jestem na urlopie, więc wypada odezwać się i trochę swoich myśli i wrażeń przekazać klawiaturze.
     Pogodę na Litwie mamy bardzo podobną do wschodniej części Polski, cały maj i czerwiec było "upalne " lato. Często bywaliśmy na działce, i jedną z podstawowych czynności  w tym roku było podlewanie, dzięki czemu plony zbieramy  z wyprzedzeniem kalendarza o dobry miesiąc.

 


 






























      Ale od dwóch dni mamy "kalendarzowy" październik. Zimno, deszczowo i wietrznie. Przydała się wełniana nowoudziergana chusta. 
      Ciepły koc, kubek herbaty i książka- najlepszy sposób na złą pogodę. Ponieważ w upalne dni też czytałam niemało, więc trochę tych pozycji do omówienia uzbierało się.
    Przeczytane :   Zoe Ferraris "Miasto chust"   Cheryl Styraed "  Dzika droga. Jak odnalazłam siebie",  Anna Karpińska "Odnajdę ciebie",  Anna Karpińska "Zostań ze mną",  Hannah Kent "Skazana"
     Po przeczytaniu tych książek były bardzo mieszane uczucia, bo byłam i zafascynowana niektórymi, i  miałam też do siebie żal za stracony czas przy czytaniu innych.  Zawsze staram się odnaleźć  w książkach coś nowego, coś pożytecznego dla siebie jako czytelnika. Może to być ciekawa narracja, niepowtarzalny styl i język autora, obyczaje kulturowe,lub pożyteczna informacja. Dlatego też oceniam każdą z przeczytanych pozycji według tej skali.
        A teraz  trochę moich wrażeń z ostatniej mojej półki książkowej. 

     Zoe Ferraris "Miasto chust" - kryminał o pracy kobiety śledczej w Arabii Saudyjskiej. Jako kryminał książka nieudana , ale za to przybliża nam te dziwne, niezrozumiane tradycje i obyczaje surowego kraju szczególnie odnośnie losu kobiet.
      Cheryl Styraed "  Dzika droga. jak odnalazłam siebie", Kiedy zaczęłam czytać, to skojarzyłam,że oglądałam film, i byłam nim zauroczona. Młoda kobieta załamana życiowymi porażkami, po eksperymentach z narkotykami  i po śmierci matki postanawia wyruszyć samotnie z plecakiem na pokonanie 4285 km wzdłuż szlaku nad oceanem Spokojnym. Nie jest ta książka perełką literacką, ale autorka potrafiła przekazać prawdziwe emocje człowieka takie, jak ból, głód czy  strach. Książka warta polecenia.
      Anna Karpinska "Odnajde ciebie" i "Zostań ze mną". O ile w pierwszej części starałam się uwierzyć autorce i pilnie śledziłam losy bohaterów, to już przy czytaniu drugiej  części pogniewałam się na siebie za stracony czas.  Po pierwsze nie lubię, kiedy autor sztucznie powiększa książkę objętościowo po kilka razy przekazując tok wydarzeń ustami różnych uczestników . Rozumiem, że chyba umowa zawarta z wydawcą wymaga określonej ilości stron, ale czytelnik też człowiek... Po drugie bardzo znajoma fabuła. Kobieta po rozwodzie zaczyna nowy interes, więc nowe trudności, nowe związki...Gdzieś to już było. A w "Czekoladzie" Joanne Harris, czy też u Małgorzaty Kalecińskiej w  " Domu nad rozlewiskiem" i w wielu, wielu innych książkach.
       Hannah Kent "Skazana" . Książka , którą polecam przeczytać, bo dotychczas powracam do niej myślami. Dużo miejsca i uwagi poświęca autorka aby przybliżyć  czytelnikowi krajobrazy Islandii, i panujące tam obyczaje  w pierwszej połowie XIX wieku.     Opisany autentyczny wypadek, kiedy młoda kobieta  zostaje skazana na karę śmierci.W rzeczywistości był to ostatni taki wyrok w Islandii. Poznajemy kilka rodzin na podstawie których  autorka pokazała przedstawicieli różnych warstw społeczeństwa, różne ich środowiska, różne panujące zasady. Znowu zaliczam tą książkę do literatury kobiecej.

        Akurat dzisiaj na jednym z portali natrafiłam na ciekawy artykuł, gdzie litewscy tłumacze i literaturoznawcy omawiają książki autorów zagranicznych, które zyskały największą popularność wśród czytelników na Litwie. Podekscytowana  zaczęłam wyszukiwać tytuły tych książek, aby wciągnąć je na swoją listę. I co ja widzę - z pięciu wymienionych TOP tytułów, trzy książki mam przeczytane. To "Traktat o łuskaniu fasoli" Wiesława Myśliwskego, Juliana Barnes  "Zgiełk czasu" i Richarda Falangana "Scieżki Þółnocy". Aż trochę urosłam w swoich oczach.

   A robótkowo? Oczywiście muszę trochę odpocząć od maskotek, i dlatego jakiś czas nowych nie powstanie. Ale moja krawcowa nakreśliła mi schemat torby ze sznurka, i takowa musiała powstać. Więc trochę inaczej się dziergało, bo musiałam przestrzegać wskazówek zamawiającej, i nawet dużo  (bardzo) razy prułam.
    Kolory dobrała właścicielka torby, i z efektu końcowego jest zadowolona.

 







        Wszystkim życzę prawdziwego lata, udanych urlopów, ciekawych wycieczek, miłego towarzystwa























































12 komentarzy:

  1. Wydawało mi się, że dużo czytam. Chyba mi się tylko wydawało, bo żadnej książki z pierwszej połowy posta nie czytałam. Trochę się uspokoiłam, kiedy doszłam do "Traktatu o łuskaniu fasoli:, która bardzo mi się podobała i "Ścieżek północy". Uff, nie jest ze mną tak źle.
    Torebka wyszła super. Nie widać częstego prucia, a efekt jest naprawdę fajny. Ja, dopiero przymierzam się do zrobienia własnymi rękami torby, więc tym bardzie zachwycam się twoją pracą.
    Chyba przestanę do ciebie pisać, bo znowu pada deszcz. Na szczęście zaraz przejdzie i znowu będzie jak wcześniej, upalnie i ciężko od wilgoci.
    Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Danusiu, o te książki z pierwszej połowy nie martw się, bo nie dużo straciłaś. A ponieważ mamy podobne gusta literackie, to polecam "Zgiełk czasu" -biograficzną książkę o kompozytorze Szostakowiczu.
    Jak tylko napisałaś komentarz, to u nas pogoda też się naprawiła, wyjrzało słonko. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Porzeczka kusi swoją soczystością. U nas już zebrana. Zamknięta w słoikach i w nalewce.
    Muszę wsiąść przykład i też szukać plusów w każdej książce, a nie odkładać z wielkim fochem.
    Skazana to książka, którą czytałam.
    Fakt, u nas było parę dni sprzyjających kocykowi, herbacie no i oczywiście dobrej książce:D
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nasze krzaki porzeczkowe dopiero mają 1,5 roku, więc nalewki nie będzie, zjemy z krzaka. Dobrze, ze ksiązki się czyta przy kazdej pogodzie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i widzisz - tak się martwiłaś, że wiosna nie chce do Was przyjść, a teraz kalendarz o miesiąc wyprzedzony, plony zebrane, a za oknami październik. Miłego wypoczynku :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz rację, bo wszystko, "co się odwlecze, to nie uciecze". Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sporo się dzieje jak na wakacje :) ja miałam totalne dwa tygodnie lenistwa, bez książek bez robótek tylko spacery po plaży :)
    no i widzę ze miłość do sznurka nadal trwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę Ci wakacji, takich pasywnych do naładowania baterii na przyszłość. U mnie w tym roku będzie bez wyjazdów na urlop. A co do sznurka, to zawsze mnie wyręcza, kiedy muszę komuś się odwdzięczyć, a takie prezenty wszyscy chętnie przygarniaja. Pozdrawiam,

      Usuń
  8. Piękna torebka. :)
    W robótkach jest świetna ich różnorodność - jak się znudzi ażur można gładko, jak się znudzi jednokolorowy można kolorowo, jak nie sweter to chusta. Zawsze coś nowego. :)
    Odpoczywaj, odpoczywaj, ale pisz coś też. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oczywiście, Moniko, staram się trochę te prace uróżnorodniać, ale czasami jakieś nieplanowane projekty nasuwaja się nieoczekiwanie. Ale mam jeszcze dużo nowych technik do opanowania, i chyba dlatego przy dzierganiu się nie nudzę. A jeszcze zawsze dziergam bardzo sympatycznym ludziom w prezencie, to tym bardziej umila pracę. Dziękuję, że nie zapominasz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z zachwytem patrze na twoj warzywniak. U mnie mimo ladnej pogody to jeszcze plony niskie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Moniko, to tylko w tym roku tak się na grządkach warzywa rozpychają. Dotychczas też bywało różnie. Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń