Translate

niedziela, 22 lipca 2018

Letnie urlopowe lenistwo



         Lato w pełni, a z mojego urlopu została dokładnie połowa. W tym roku z pewnych powodów  nie mogę sobie pozwolić na wyjazd  nad ciepłe morze. Może dlatego tak bardzo sobie cenimy nasze krótkie wypady na działkę, która w tym roku nas cieszy swoimi barwami i zapachami. Szkoda, że niektóre kwiaty tak krótko kwitną i tylko dzięki zdjęciom będziemy mogli długo te urocze widoki wspominać.
        Zapraszam na chwilę do kolorowych  zakątków naszego ogrodu.
      
 


 W tym roku widocznie tak pogoda sprzyja liliom, że mogą zdobyć nominację - "królowa" kwiatów.
        
 Kwiaty   niebieskiego i białego rozwaru ładnie się uwalniają z pękających   pąków przypominających balony.  


























       Jedna z najbardziej niewymagających bylin "Zawilec japoński" z winogronem w tle.
      Winorośl posadzona z dziesięć lat temu, na przypadkowe miejsce, bez dokarmiania i bez  szczególnej pielęgnacji w tym roku przegrała walkę z niedbałymi gospodarzami, poddała się  i po raz pierwszy zaowocowała.Będzie nas raczyć urodzajem, bo grona już  napełniają się sokiem.



    Na zapuszczonym skrawku ziemi przy wejściu do piwnicy, jeszcze przed rokiem  panoszyła się paproć, która nie dodawała uroku temu miejscu. Trochę kamieni, stłuczona gliniana doniczka, odmalowana stara drabinka- i mamy skromny skalniaczek. 













Dwuletnie krzaczki borówki amerykańskiej.











      Lipiec  jest najbardziej kolorowym miesiącem roku, a w naszym ogrodzie dominującymi kolorami są  żółty i fioletowy.




























   W świecie robótkowym całkowity zastój, albo raczej urlopuję od robótek. Zgadzam się z hasłem: "Niczego na siłę". Na początku miesiąca zrobiłam kuzynce niebieską letnią torbę ze sznurka. Już przestałam liczyć, która to z rzędu torba sznurkowa. Fotosesja  odbyła się na działce z powodu dwóch przyczyn, po pierwsze odpowiednie oświetlenie, i po drugie  ciekawsze kolorowe tło.




   No i tradycyjnie o książkach, które po przeczytaniu zostały ze mną na dłużej. Pierwsza to książka Catheriny Banner "Dom na skraju nocy". Uwielbiam takie sagi rodzinne, które zanurzają czytelnika całkowicie w świat otaczający bohaterów. Młody  Amadeo rozpoczyna swoją karierę lekarską na malutkiej, przez wszystkich zapomnianej włoskiej wysepce, gdzie znajdzie swoje miejsce i potrafi swoim przyszłym pokoleniom przekazać miłość do miejscowych ludzi i tradycji. Autorka bardzo barwnie przedstawia nam różne postacie występujące w tej wiarygodnej opowieści. Książkę polecam bardzo.

  Zygmunt Miłoszewski " Jak zawsze". Lubię tego autora i sporo jego książek mam przeczytanych. Zachwycałam się jego "Domofonem", jak też kryminałami. Dlatego też po pierwszych przeczytanych stronicach nie zniechęciłam się mimo opisywanego "nieciekawego" życia dwóch staruszków z 50-letnim małżeńskim stażem. Kiedy zaś bohaterowie zostają przeniesieni z powrotem do zimnej i szarej Warszawy w 1963 rok, akcja nabiera rozmachu. Dylemat, czy ludzie, którzy są świadomi, co ich czeka w przyszłości i jaka jest rzeczywistość w 2013 roku podejmą się, aby zmienić swoje losy, wybrać innych partnerów, zdradzić swoje ideały... Czytać i rozmyślać warto.

    I trzecia , która niestety  mnie rozczarowała, to książka  Heather Morris "Tatuażysta z Auschwitz". Główny bohater, młody Żyd Lale, postanawia za wszelką cenę wytrwać, nie poddać się i wyjść z obozu razem z dziewczyną, do której od pierwszego wejrzenia zapałał miłością. Jednak czytając łapałam się na myśli, że opisywane perypetia Lalego wyglądają  na mało wiarygodne, zaś zbieg szczęśliwych okoliczności często wzbudza podejrzenia, i dlatego widocznie główny bohater nie wywołuje  należytej mu sympatii. Przeczytane, i nic więcej.

   Wszystkim, kto dotarł do tego miejsca życzę oszczędnego słońca, łagodnego wiatru, krótkotrwałego deszczu i ładnych przydrożnych kwiatów.


     



     


9 komentarzy:

  1. Pieknie kwitnie Twoj ogrodek, lilie cudowne. Dom na skraju nocy tez czytalam z wielka przyjemnoscia, pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby tak jeszcze któraś z Twoich hortensji tak u nas zaistniała. A książkę akurat zaczęłam czytać po przeczytaniu Twojej opinii. pozdrawiam.

      Usuń
  2. Pięknie jest u ciebie w ogrodzie, oj pięknie. Kolorowo, kwitnąco. Moim ogrodem zajmuje się siostra, ciekawe jak wyglada. Sprawdzę, już za 3 tygodnie.
    Książek nie czytałam, choć Miłoszewskiego znam i lubię i pewnie po niego sięgnę. No i pierwsza opisywana przez ciebie książka wygląda bardzo zachęcająco.
    Odpoczywaj, leń się, ładuj akumulatory. To twój czas:))) Pozdrawiam ciepło i słonecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No i korzystam z tego lenistwa. Weszłam już w taki wiek, że praca w ogrodzie, i szczególnie jej rezultaty, sprawiają mi dużo radości. Książka jest mi potrzebna na co dzień jak tlen, więc jak można sobie odmówić w oddychaniu. Mam w planach kilka robótek, ale nie wiem , czy dojdzie do realizacji. A na razie wakacje. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny, kolorowy ogród. Pozazdrościć takich widoków. Ja niestety nie mam ręki do roślin...u mnie to nawet kaktus ma ciężko. ;)
    Życzę miłej pogody. Słońca :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Agatko, jak byłam w Twoim wieku, to dosłownie nienawidziłam pracy na działce, a każdą roślinę doniczkową potrafiłam zaprzepaścić. A z wiekiem zaczęły zachodzić zmiany... Pozdrawiam i dziękuję,że odwiedzasz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne miejsce do letniego wypoczynku :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wypoczywamy na działce dźwigając konewki, z motyką, łopatą, grabelkami. Ale nie muszę płacić za abonament do fitnes klubu...ten sprzęt jest nasz własny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń