Marzyło mi się wdzianko leciutkie, cieniutkie, co to uratuje w
zimniejsze letnie wieczory, no i przykryje co nieco przed wścibskim
okiem. Miało powstać takie niby swetro-ponczo, albo swetro-narzutka, jak
kto woli. Na dziewiarskich blogach jest tego niemało, więc i ja
postanowiłam przyłożyć się do dziergania zwykłego prostokąta, którego
potem tylko dwa boki się zszywa zostawiając otworki na ręce. Po
ukończeniu prostokąta i zszyciu bardzo szybko wszystko sprułam, żeby
nikt nie zobaczył co stworzyłam. Po kilku miesiącach dojrzałam do drugiego podejścia do prostokata, mając na oku taki oto model narzutki.
Moja włóczka to cieniutka wełenka, więc dziergałam w dwie
niteczki i spodziewałam się, że może końcowy efekt być bardzo odległy
od pierwowzoru. Byłam już nastawiona na ponowne prucie.
Znowu podstawą był zwykły prostokąt, tylko w tym modelu należało w końcu doszyć ażurową plisę.
Muszę
przyznać, że pierwszy raz miałam do czynienia z przyszywaną plisą i
przed tym niejakie obawy były. Ale jakoś poszło. Plisa na miejscu, może w
przyszłości trochę zmienię formę dorabianego rękawka, ale to tylko
"może". Już wypróbowałam narzutkę w noszeniu i jest naprawdę ciepła,
lekka, i chyba taka jaką sobie wyobrażałam. Prucia nie będzie.
A
teraz o książkach, ponieważ dzisiaj "środa u Maknety". http://www.makneta.com/ Ostatnia moja
wyprawa do biblioteki była niezbyt udaną, bo aż trzy książki mnie po
prostu rozczarowały.
Po pierwsze kryminał Mijuki Mijabe
"Płonący rydwan". Bardzo szczegółowe opisy każdego kroku,
każdego podmuchu wiatru, ciągłe czekanie na rozwinięcie się jakiejś
akcji, a tu tylko grzeczne ukłony i nic więcej. Ja rozumiem, że to
Japonia, że życie tam toczy się innym tempem, inaczej wyglądają relacje
międzyludzkie, ale kiedy kilkadziesiąt stronic poświęca się na
opisywanie systemu kredytowego banków japońskich, to już przeprosiłam w
myśli autorkę i książkę odłożyłam.
Książkę Nicholasa Sparksa
"Od pierwszego wejrzenia"przeczytałam i prawie po kilku minutach o niej
zapomniałam. Więc chyba niewarto było. No i trzecie
rozczarowanie to Harlean Coben "Zostań obok mnie". Widocznie niektórych
autorów trzeba poznawać tylko poprzez czytanie ich pierwszych utworów,
bo są raczej zawsze najlepszymi w ich dorobku.
I takiego
mając pecha co do wybranych książek- nareszcie zadośćuczynienie.
Nareszcie książka, którą "połknęłam" w dwa dni i nie mogę od niej
uwolnić się i nie mogę zapomnieć o jej bohaterach.
Dla mnie jest
to najważniejszym sprawdzianem, że to była moja "literatura". Mówię o
książce Zośki Papużanki "Szopka". Od pierwszych chwil czytania
zauroczyłam się stylem i językiem autorki. A jeszcze ten opisywany świat
rodziny polskiej. Na początku czytania byłam zdania, że jest to
literatura dla kobiet, potem doszłam do wniosku, że i dla dzieci z
"takich" rodzin, a po przeczytaniu książki wiem, że i młodzieńcy
planujący zakładanie rodziny muszą "Szopkę" zaliczyć. Z niecierpliwością
czekam, aż będę miała w ręku nastepną książkę Zośki Papużanki "On".
Serdecznie pozdrawiam nowo poznane koleżanki od czytania i dziękuję za miłe i ciekawe komentarze.
Honorata
o kurcze ale fajnie wyszło - kiedyś miałam do tego podejście jak do jeża, ale widząc twoją narzutkę tez taką chcę :)Wiem że dobór oczek to sprawa indywidualna zależna od grubości wełny i drutów ale czy mogłabyś orientacyjnie chociaż podać, jaki nr druta ,ile oczek na ten prostokąt? Abo w centymetrach chociaż, plissssss :) wyszła "superaśna" ;) jest takie słowo? :)
OdpowiedzUsuńAnno, dziękuję za uznanie. Krótki liścik o robótce wrzuciłam Ci na maila. A sama myślę, że jeszcze coś takiego trzeba dla córki powtórzyć.
OdpowiedzUsuńogromnie dziękuję - już biegnę sprawdzić :)
Usuńi bardzo dobrze, że prucia nie będzie, bo wyszło fantastycznie. Bardzo mi się podoba :) kolor cudny
OdpowiedzUsuńmiłego dnia :)
Takie kolory lubię od młodych lat.
OdpowiedzUsuńNarzutka ( taka okryjbida :) ) super:) Lubię tego typu rzeczy:) A i kolorek uniwersalny. Książek nie czytałam... ale wiem o czym piszesz, też się często na tym przyłapuję, że pierwsze mi się podobają, a później jest już niekoniecznie dobrze:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Bardzo mi podoba się jeszcze jedna wersja nazwy mojego 'produktu'- okryjbida. fajnie...
OdpowiedzUsuńOkrycie wyszło fantastycznie, to mój ulubiony fason, niezobowiązująco, luźno:)
OdpowiedzUsuńTwoje słowa jak miód na duszę
OdpowiedzUsuńA córka oczywiście domaga się swojej wersji narzutki :) tylko w jakimś żywszym kolorze poproszę
OdpowiedzUsuńA kolor będzie o wiele "żywszy"
UsuńCytuję: "jest naprawdę ciepła, lekka,", a do tego szara, czyli idealna dla mnie - piękna jest.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podoba
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za komentarz u mnie.
Usuń