Po co taka ilość swetrów? Ma się rozumieć, że gotowe wyroby trafiają nie tylko do moich szaf. Więc czasami udaje mi się kogoś uszczęśliwić ( staram się nie na siłę). No i chyba najważniejsza przyczyna, która trzyma mnie przy tych robótkach, to jest to, że lubię uczyć się czegoś nowego, pokonywać trudności powstające w trakcie robót. Staram się eksperymentować w dokładnym tego słowa znaczeniu. Jako była nauczycielka fizyki bardzo często kojarzę moje powstające wyroby jako produkt wychodzący z laboratorium dziewiarskiego. No bo wszystko zaczyna się od studiowania teorii, potem w głowie powstaje hipoteza- jak wezmę "tą" włóczkę i zastosuje "ten" wzór, to oczekiwany wynik musi być "taki". Potem następuje dobieranie materiału roboczego ( włóczka), narzędzi pracy (druty, markery i inne...). Planuję wykonanie pracy w "takim" terminie. I następuje dzień, kiedy po wykonaniu kilku próbnych podejść ( małe próbki), zapuszczam eksperyment. Jak w każdym laboratorium bywają nieoczekiwane wyniki, często trzeba powtarzać eksperyment od nowa ( prucie). W toku pracy często zwracam się do literatury pomocniczej, lub do porad ekspertów. No i wreszcie koniec pracy często bywa uwieńczony sukcesem. Czemu swoje wyroby nazwałam eksperymentami, bo w moim laboratorium zazwyczaj każdy wyrób jest "inny", zmieniam włóczkę, wzory, staram się oswajać nieznane dotąd mi techniki przy pracy z drutami. Dlatego nigdy się nie nudzę, no i myślę, że tych nowych "innowacyjnych" pomysłów wystarczy mi na długo. Po różnych próbach, dojrzewam, aby sięgać po bardziej ambitne włóczki, takie co są nie tylko droższe, ale i bardziej kapryśne w trakcie dziergania. Wczoraj po raz pierwszy dziergałam próbkę z mieszanki bawełny z lnem. Jak dotychczas z lnem nie pracowałam. Więc teraz zapraszam wszystkich do zdjęć, bo dwa swetry, jako najnowsze produkty z mojego laboratorium pragnę zaprezentować.
Początkowo ten sweter musiał być z resztek. Kiedyś z wielką radością stworzyłam sweter "Open to warm" według projektu Reni Witkowskiej z Brushed Alpaca Silk nr 26. Ponieważ ta włóczka jest bardzo wydajna więc kilka motków nietkniętych zostało. Sweterek był tak lubiany i często noszony, że rękawy przetarły się dosłownie do dziur. Postanowiłam dokupić po kilka motków innych kolorów tejże włóczki, aby zrobić sobie ciepły pasiak. Kiedy weszłam na stronę sklepu, to trafiłam na superową przecenę i nakupiłam sobie trochę ponad plan. W marcu doszłam do wniosku, że już nadszedł czas na ten akurat eksperyment, chciało mi się pasy układać ukośnie, jak w czarnym bawełnianym sweterku dla córki.
Ciepluchny, mięciuchny, przytulny. Zużyłam tylko cztery motki, 200g. Myślę, że będzie lubiany i często używany. Ten eksperyment zaliczam do udanych.
Nie sposób nie zauważyć, że na przestworzach internetu bardzo często są pokazywane cieniuchne swetry - pajęczynki z moherku. Taki nowy eksperyment zagnieździł się w mojej głowie, i po uzgodnieniu z córką co do koloru włóczki, zakupiłam odpowiednią ilość Kid Silk od Dropsa nr 27 i przystąpiłam do realizacji planu. Robiłam drutami nr 4, więc wyrób nie jest zbyt dziurawy. Reglan od góry, samymi prawymi oczkami. Akcent padł na długie bufiaste rękawy, które skupiają na sobie uwagę.
Poszło 115g. Po naradzie i debatach kolejny mój eksperyment został uznany za udany, a laboratorium dziewiarskie jest zachęcane do przedłużenia serii kolejnych prac .
Obiecałam, że w tym poście będą nareszcie relacje o przeczytanych książkach. Kolejno opiszę swoje emocje po przeczytaniu. Niektórych autorów z tych już czytałam i czekam na ich nowe pozycje.
Freida McFaden "Dobra przyjaciółka", "Pomoc domowa . Z ukrycia". Obie powieści są godne polecenia. Autorka potrafi czytelnikiem zawładnąć aż do ostatniej strony utworu.
Remigiusz Mróz "Bezkarny" Mam mieszane wrażenia po przeczytaniu kilku książek tego autora. Tu byłam mile zaskoczona, dlatego ""też polecam gorąco, szczególnie kobietom przed podjęciem decyzji zamążpójścia.
Izabela Janiszewska "Amok" Wielkie rozczarowanie, bo było oczekiwanie na dobry kryminał. Przecież inne jej książki były na poziomie. Niestety, tej nie polecam.
Magdalena Oliwia Sobczak "Kolory zła" W tej serii " Czerwień"," Czerń", " Biel", "Żółć". Ciekawe, trzymające czytelnika w napięciu, ostre ze zbyt brutalnymi scenami. Polecam, ale nie wszystkim.
Shelley Read " Popłynę przed siebie jak rzeka" Cudowna powieść, w której obok bohaterów zamieszkujących farmę w Kolorado bohaterem również jest o dziwo- brzoskwiniowy sad. Książka, która nie zostawi nikogo obojętnym na opisywane wydarzenia. Bardzo polecam.
Wszystkim tu zaglądającym chcę życzyć udanych eksperymentów życiowych.
Sweterek bardzo szykowny.Kolorystyka,rozmiar,pomysł.Podziwiam by nie powiedzieć zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Każda pochwała motywuje do doskonalenia się. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisałaś pracę nad dzianiną jako eksperyment w laboratorium. Czytając to rozpoznawałam swoją pracę z dzianinami, a przecież nie mam tego typu doświadczeń zawodowych:-) To jest mi tak bliskie, ta chęć eksperymentowania, sprawdzania, a nawet dodawania sobie zadań dziewiarskich. Podziwiam obydwa sweterki, pod względem estetycznym oczywiście, ale informacja o zużyciu w każdym przypadku spowodowała, że w mojej głowie zapaliło się jakieś światełko, a nawet zaczęło wydawać dźwięk, przecież tyle to na pewno znajdę i może powstać sweterek. A na koniec jeszcze naszła mnie taka filozoficzna refleksja - o ile bardziej bylibyśmy szczęśliwi gdybyśmy traktowali życie jak eksperyment, nie przywiązywali się do błędów, porażek i nie zakładali że coś musi przebiegać tak a nie inaczej, bo przecież w życiu zawsze są niespodziewane rzeczy, zmiany itp. Pozdrawiam ciepło i czekam na kolejne prezentacje prac Twojego laboratorium:-)
OdpowiedzUsuńWiem, że rozumiesz mnie , jak nikt, bo mamy bardzo podobne podejście do swojego hobby. Dzięki za moralne wsparcie, którego nigdy nie bywa za dużo. Ostatnio staram się odpuścić i różne wydarzenia, czy też nawet ludzi nie oceniać według swojej skali wartości. Świat jest bardzo różnorodny i musimy to przyjąć, a sama sobie mam też prawo do eksperymentów, do błędów i porażek. Oczywiście chce się , aby te oczekiwane wyniki nas cieszyły częściej. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAle zazdroszczę Ci tempa, mi niestety problemy zdrowotne nie pozwalają dłużej jak godzinkę siedzieć przy drutach i to też nie codziennie 😭 brakuje mi tego bardzo. Oba sweterki bardzo udane, a kidsilk dropsa nie podgryza? Ja nawet chusty z niego niestety nie mogłam nosić. Ale bardzo mi się marzy tego typu sweterek z bufiastym rękawem 🥰 pozdrawiam i czekam na kolejne fotki
OdpowiedzUsuńNiech tylko każdy dzień przybliża te twoje całkowite wyzdrowienie. Co do podgryzania kid silku, to chyba przekazuję swoim dzieciom geny "gruboskórności", bo jak dotychczas nie sprawia nam żadna włóczka problemów przy dotyku z naszymi ciałami. Tacy już jesteśmy. Pozdrawiam serdecznie .
OdpowiedzUsuńHonorato, trochę jestem zaskoczona tym, że nie dziergałaś nic z lnu. Uwielbiam litewski len ! Kiedyś były na topie swetry ,,ogoniaste" i właśnie taki był mój pierwszy lniany wyrób. Zrobiłam też kilka letnich bluzeczek i jeden sweterek w serek ( uwielbim go). Wasz len po praniu jest taki miękki, delikatny. W najbliższą sobotę wyruszam do Kowna i w planach znowu mam kolejne zakupy. Pozdrawiam jeszcze z Olsztyna, Basia.
OdpowiedzUsuńKiedy tylko zaczynałam w młodości swoją przygodę z drutami, to na Litwie mieliśmy len tylko taki szorstki, niewyrobiony i nadawał się tylko na serwetki szydełkowe. Nawet jedną niemałą serwetę na okrągły stół miałam udzierganą. Więc jakoś długo nie ciekawiła mnie ta włóczka, aż zobaczyłam, że mamy importowane bardzo ładne lniane włóczki, i tak przed latem się odważyłam. Robię i pruję, znowu robię, ale jak to na początek wyzwania całkiem podoba mi się ten projekt.Życzę udanego wyjazdu do Kowna, miasto warte zwiedzania.Pozdrawiam serdecznie.
UsuńKto by pomyślał, że w dzierganiu może być tyle fizyki! Piękne sweterki
OdpowiedzUsuńWiesz, że potrafię w każdej sytuacji, w każdym przedmiocie czy wydarzeniu, w każdej cząsteczce materii widzieć fizykę. Z tym już jestem i będę na zawsze. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńWiesz, że potrafię w każdej sytuacji, w każdym przedmiocie czy wydarzeniu, w każdej cząsteczce materii widzieć fizykę. Z tym już jestem i będę na zawsze. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo sobie cenię Twoje lekturowe polecajki, a dziewiarskie wyroby podziwiam od wielu lat, z pozdrowieniami, Irena z Krakowa.
OdpowiedzUsuńIreno, serdeczne dzięki. Cieszy mnie fakt, że komuś moje pisanie jest pożyteczne. Pozdrawiam z zimnego mimo wiosny Wilna.
UsuńKażda chyba dziewiarka w pewnym momencie się zastanawia, po co jej tyle swetrów. Tym bardziej, że niektóre można spruć i zrobić inaczej - taki teraz mam właśnie plan na sweter z mieszanki lnu i bawełny. Polecam ten skład.
OdpowiedzUsuńTwoje swetry prześliczne, pozdrawiam serdecznie!
Czajko, jak się cieszę, widząc twój wpis. Radość mnie wypełnia, a słów brakuje. Czekam na twoje swetry, literackie odkrycia ... Pozdrawiam serdecznie.
UsuńCzajko, jak się cieszę, widząc twój wpis. Radość mnie wypełnia, a słów brakuje. Czekam na twoje swetry, literackie odkrycia ... Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOba eksperymenty dziewiarskie bardzo udane, zgarnęłabym obydwa ;-) a poza tym, macie z Córką piękny kolor włosów - ja muszę używać farby, żeby taki mieć. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za ciepłe słowa. Cóż muszę przyznać, że sama jestem zadowolona z obu swetrów, bo mam nadzieję, że będą często noszone, wiosna jest tego roku szczególnie zimna. Pozdrawiam cieplutko.
Usuń