A jednak mamy za oknem prawdziwą zimę. Luty nie zawiódł - skuł lodem rzeki i stawy, w nocy straszy mroźnym powietrzem, bo już dzisiaj nad ranem mieliśmy -13C. Trzeba ubierać się ciepło. Akurat w połowie stycznia zaczęłam planować uszczuplanie swoich zapasów włóczkowych i na pierwszy ogień wybrałam pięć motków włochatego moheru, w dosyć ponurym rdzawozielonym kolorze. Rozumiałam, że z takiej ilości włóczki nie dam rady zrobić kardigan, bo taki fason swetra siedział mi w głowie, więc muszę zastosować miksowanie z innymi włóczkami. Miałam w zapasach jeszcze cieniutką niteczkę wełenki Haapsalu, oraz do ożywienia kolorów potrzebowałam czegoś jaśniejszego i tu dzielnie spisała się włoska alpaka, której dosyć pokaźne resztki zostały po swetrach wcześniej dzierganych. Po złożeniu wszystkich składników i po zrobieniu próbki byłam zachwycona nową gamą kolorów.
Robiło się szybko, bo drutami nr 5-4,5 , z góry, "zerowym" reglanem. Uwielbiam ten sposób roboty, bo można tak powstający sweter przymierzać oraz racjonalnie planować długość rękawa, jak też samego swetra. Lamówka powstała bez udziału moheru, i podczas jej wykonania przyszłam do wniosku, że będzie to kardigan bez guzików, bo podczas przymiarki widziałam iż dobrze się układa i trzyma fason bez zapięcia. Ale, będąc latem w Talinie kupiłam dwa guziki z jałowca. W Estonii jałowiec jest symbolem drzewa narodowego i jego owoce są dodawane do jedzenia (nalewki, masło) , a drewno jako surowiec używane jest do wyrobu pamiątek. Kiedy w sklepie wzięło się do ręki te cudownie wyszlifowane guziki, które jeszcze niosą ze sobą aromat tego drzewka, to nie można było ich nie kupić. I tak miałam dwa guziki o różnych kształtach, które schowane w pudełku nikomu nie sprawiały radości swoimi walorami, oraz kardigan bez dziurek na guziki. Spróbowałam umieścić te moje pamiątki z podróży na swetrze, jako broszki, i tu wszystko się zeszło.

Patrząc na moje zasoby włóczki skarpetkowej nasuwa się wniosek, że skarpetki też nie są wykreślone z moich planów, bo pogoda każe być przyszykowanym na wszystko. Kupiłam trafiony pokrowiec na przechowanie włóczki, który pomieścił prawie cały surowiec na skarpetki, zajmuje niedużo miejsca w garderobie, jest przezroczysty i ma wygodne zapięcia w postaci zamków błyskawicznych, dające wygodne dojście do każdego z czterech przedziałów. Oczywiście jeszcze mam mnóstwo malutkich kłębuszków, które mieszczą się w pudle pod nazwą "resztkoteka".
Druga para w tym roku, to męskie skarpety z "Opalu".I najprzyjemniejszy temat , czyli o książkach.
Lena Khalid " Córki chmur" O losach kobiet z Sachary Zachodniej nieustannie walczących o niepodległość swojego kraju, o ciężkim życiu w obozach uchodźców, o torturach w więzieniach marokańskich. Trudna literatura, ale też przybliża czytelnikowi obyczaje i tradycje tego narodu.
Loreth Anne White " Sekret pacjentki", i " Nasze idealne małżeństwo" Po przeczytaniu "Pamiętnika pokojówki" poszukiwałam książek tej autorki. Obie pozycje są warte plecenia.
Lucinda Riley " Dziewczyna z wrzosowisk" Można czytać, kiedy chce się lekkiej literatury. do której nie będzie się myślami powracało. Dla mnie za słodko, ale doczytałam.
Wszystkim tu zaglądającym życzę w te zimowe mroźne dni ciepłych relacji międzyludzkich, smacznej herbaty i dobrej książki.
Tyle dobrych rzeczy u Ciebie, nie tylko dziewiarskich i to wszystko w jednym poście. Jest mroźny luty i wizja wyjazdu tam gdzie ciepło i słonecznie, jest tworzenie, planowanie, organizowanie przestrzeni i czytelnicze rozrywki. Łączenie różnych włóczek daje niesamowity efekt i jeszcze większą przyjemność dla dziewiarki. Kardigan świetnie wyszedł i bardzo dobrze leży, a te guziki to już wisienka na torcie. Zaintrygowałaś mnie tym jodłowcem, nie znałam takiego drzewa, kojarzy mi się z naszym jałowcem, jego owoce też wykorzystuje się do nalewek, maści rozgrzewających i jako przyprawę kuchenną, ja dodaję do bigosu. Będę szukać takich drewnianych guzików:-) Bardzo spodobało mi się określenie "uszczuplanie zapasów" - kojarzy się dużo lepiej niż np. utylizacja czy pozbywanie się. Pięknego czasu Honorato, i blisko i daleko:-)
OdpowiedzUsuńOch, Mario, oczywiście musiało być "jałowiec", (już nawet poprawiłam) ale u nas mówiło się jodłowiec, i tak automatycznie zapisałam w pierwszej wersji. Trafnie podkreślasz, że my dziewiarki potrafimy cieszyć się z każdej drobnostki przy robótce. Jestem bardzo zadowolona, że mam takie hobby, oraz książki, to bardzo często pomaga mi w trudnych życiowych sytuacjach uspokoić się, wyciszyć, przeczekać. Pozdrawiam serdecznie, ciepłe uściski z zaśnieżonego Wilna.
UsuńSweter bardzo twarzowy i te estońskie guziki to taka wisienka na torcie. I albo wyszczuplałaś albo te spodnie mają idealny krój - całość świetnie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńMiłego urlopu, też mi się marzą "ciepłe kraje", choć u nas w Warszawie dziś "aż" koło zera (w dzień, rano -9)
Agata
Witaj, Agato, u nas nadal zima trzyma, dzisiaj nadmuchała nam trochę śniegu. Takich widoków trochę nam brakowało, więc nikt na pogodę nie narzeka. Kusi nas ten wyjazd do ciepłego kraju, nigdy w zimie nie wyjeżdżaliśmy, zobaczymy , jakie będą realia. Nie schudłam , absolutnie, nie udają się mi te różne próby walki z moimi kilogramami, czasami odpuszczam sobie. Dziękuję za komplementy, serdecznie pozdrawiam.
Usuńgood post
OdpowiedzUsuńPodziwiam za umiejetność łączenia kolorów , ja kupuje wloczki wielokolorowe albo zostaje przy jednym kolorze. Pisze ten post juz trzeci raz wiec bede sie streszczała 😅 Pasujecie do Siebie ze sweterkiem i nie dziwie sie ze go nosisz, jest praktyczny ciepły i w pięknej tonacji. Udanego wypoczynku zycze i czekam na relacje z wyjazdu . Pozdrawiam 😀😊
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i życzenia. Właśnie pakujemy walizki ( tej czynności nie znoszę ) i rozmyślamy, co się przyda, a czego zimą nie musimy nad morze zabierać. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMiks włoczek bardzo udany - sweter jest piękny. Udanego wypoczynku. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa , wypoczynek si,ę udał. Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńŁadny sweter, twarzowy, i ładnie w nim wyglądasz.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy u Was już wiosna się pojawiła? U nas nieśmiało zagląda.
I mam jeszcze pytanie, czy wie ktoś, dlaczego Czajka się nie odzywa już tak długo?
Mamy też już przebłyski wczesnej wiosny, ale bardzo mocne wiatry dokuczają.Bardzo dawno już zastanawiam się nad milczeniem Czajki, brakuje mi jej...
OdpowiedzUsuń