Nie, lata jeszcze nie mamy, pogoda w Wilnie przybliżona raczej do
średnio statystycznego marca. Chodzi o to, że ja dokładnie dwa tygodnie
po sylwestrze żyłam wspomnieniami lata, czyli zanurzyłam się w projekt
od Renaty Witkowskiej "MEMORY OF SUMMER". Mimo iż bardzo chętnie
zgłaszam się do analizowania nowych projektów Renaty, w owym czasie,
kiedy ten sweter był przez koleżanki blogowe testowany, nie mogłam brać w
tym ciekawym i pożytecznym zajęciu udziału. Powiedzieć, że byłam
zachwycona wszystkimi pracami, które potem oglądałam na stronie Renaty,
to za mało. Musiałam to mieć w swojej szafie. Szybciutko nabyłam opis i
wiedziałam, że wybije ta godzina, kiedy do tego swetra się zabiorę.
Długo nie mogłam zdecydować się jaką włóczkę wybrać, w końcu wypatrzyłam
u Dropsa mieszankę bawełny z merino.
Jak się należy zrobiłam na początku próbkę, i
aby nadać trochę szyku między ażurowy wzór wplotłam kilka rzędów
drobnych cekinów. Po upraniu próbki byłam całkowicie zadowolona włóczką,
która bardzo ładnie się prezentowała , a i cekiny były jakby na miejscu.
Kto zetknął się z projektami od Renaty to wie, że według jej opisów
dzierga się "jak po maśle". Wszystkie potrzebne wskazówki są na swoim
miejscu, nigdzie nie musiałam nad czymś głowić się, bo autorka projektu
tu dosłownie prowadzi nas "za rękę ". Zużyłam 10 motków tej włóczki. Tylko pozwoliłam sobie na mały odstęp od oryginalnego opisu i zrobiłam luźniejszy mankiet u rękawa. I byłam za tą swawolność ukarana, bo po przymiarce zrozumiałam , że wykończenie rękawa muszę zwęzić. Bez kolejnego prucia jeszcze żadnego swetra nie zrobiłam. Nawet na zdjęciach zobaczycie dwa warianty wykończenia rękawa.
Po mojej ubiegłorocznej przygodzie ze skarpetkami postanowiłam w tym roku więcej czasu poświęcić swetrom, bo włóczki na te pomysły zgromadziłam co niemiara. Więc już mam na drutach znowu sweter, który dla odmiany będzie wybitnie zimowy, bo powstaje z połączonych trzech niteczek , które osobno nie dałoby się wykorzystać.
Wiadomo, że nałogu nie sposób pozbyć się raptownie, więc po trochu, "po kryjomu"(prawie)
powstała nowa para skarpet. Muszę przyznać, że jest to bardzo
odpowiednia robótka do podróży, czy na film, z nią łatwo się
przemieszcza z fotela na kanapę , a i końcowy efekt zawsze kusi do dziergania.
Wniosek taki, że skarpety na moim warsztacie się zadomowiły na długo. Ta pierwsza para tegoroczna powstała z Fabel od Dropsa.
O książkach zacznę od przeczytanych w styczniu. Postanowiłam, że w
tym roku podzielę się z czytelnikami blogu moją oceną każdej
przeczytanej książki. System ten już kilka lat stosuję w swoich
notatkach i jest on pięciogwiazdkowy.
Elif Shafak "Bękart ze Stambułu"
****. Po pierwszej przeczytanej książce tej autorki "10 minut i 38
sekund na tym dziwnym świecie" byłam zachwycona, jak w powieści o
ciężkim kobiecym losie w Turcj, jednocześnie tak dokładnie i
dostępnie opisany jest Stambuł, oraz polityczna sytuacja w kraju.
Kunszt pisarski Elif tak mnie zauroczył, że śmiało sięgnęłam po jej
następną książkę "Bękart ze Stambułu". Muszę zaznaczyć, że ta książka
nie jest łatwa, bo zabiera czytelnika w przeszłość, o której Ormianie
nie mogą zapomnieć, a Turcy woleliby nie wspominać. Polecam bardzo.
Mieczysław Gorzka " Martwy sad" ****
Zaliczam do tych "udanych kryminałow", bo ciekawa fabuła i rozwijające
się akcje śledztwa mocno trzymają czytelnika i wywołują w nim różne
emocje w toku czytania. Polecam miłośnikom kryminałow.
Charles Bukowski "Listonosz" *** Autor,
o którym się często słyszało, ale nigdy niczego nie czytałam z pod jego
pióra. Wybór mój padł na "Listonosza". Książka łatwa w czytaniu, pełna
dobrego humoru, kiedy chodzi o wyśmiewanie biurokratycznego aparatu
rządowego, ale... niestety przesycona wulgaryzmem, co mnie na razie zniechęciło
do szukania jego innych utworów. Może z ciekawości sięgnę kiedyś po jego
poezję, kto wie ...
Izabela Janiszewska "Apartament" ***** Thriller psychologiczny, który porywa czytelnika od pierwszych stron. Niby banalny problem małżeński, ale dziwne zachowanie głównego bohatera otwiera przed nami straszną historię skaleczonego psychologicznie dziecka, historię, która nie pozwała mu w dorosłym wieku funkcjonować w roli małżonka i ojca. Bardzo dziwne uczucie, ale po skończeniu książki byłam pełna wyrozumiałości i współczucia głównemu bohaterowi. Polecam bardzo.
Wszystkim tu zaglądającym życzę dobrego spędzania wolnego czasu...
Wspaniale zaprezentowałaś swój nowy sweterek, widać że fotograf postarał się i przywołał uśmiech. Cudnie wyglądacie Ty i sweterek :). No i proszę kolejny już się dzieje. Jaka pracowita dziewczyna z Ciebie. Niecierpliwie w takim razie czekam na kolejny wpis z kolejnym sweterkiem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiesz, Aniu, tak prosiłam fotografa, aby ujął mi kilka kilogramów, ale moje prośby na nic. Zebrało się niemało włóczki sweterkowej, więc chcę przewietrzyć szafę. A czasami też łapię siebie, że na jakąś okazję nie mam odpowiedniego sweterka. Dzięki za miłe słowa, uściski.
OdpowiedzUsuńgood
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz w tym sweterku! Wybrałaś rewelacyjną włóczkę, jest miękka, naturalna i bardzo miła. Wyobrażam sobie jaka wygodna jest ta dzianina, zresztą Twój uśmiech dużo mówi:-) Cudne te cekiny, podziwiam efekt i tę umiejętność, sama nigdy jeszcze nie łączyłam cekinów z włóczką. Pisząc o lecie przywołałaś też moje wspomnienia związane z tym projektem Reni, z testem i z wakacjami. Życzę Ci pięknego końca stycznia:-)
OdpowiedzUsuńTak, na razie włóczka wygląda obiecująco, nie wiem jaka będzie w noszeniu. Mam nadzieję, że nie uzależnię się w robieniu swetrów, tak, jak było ze skarpetkami. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak ładnie ci w tym fasonie i w tym kolorze! Co widać na twojej radosnej twarzy. Jeśli chodzi o p. Gorzkę, to jest to seria książek, która bardzo mi się podoba. Nie wim dlaczego, ale mam kilka książek Elia Shafak i jeszcze żadnej nie zaczęłam. Wiele razy słyszałam, że dobrze pisze, ale jeszcze nie wskoczyła w moje ręce.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że odezwałaś, brakuje nam Twoich relacji na blogu. Co do książek, to widzę, że mamy podobne oczekiwania od autorów. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJaki piękny uśmiech masz na zdjęciach. Do twarzy Ci w tym sweterku. Następny też zapowiada się intrygująco. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie. Ale właśnie , Renato, przyczyniłaś się do tej mojej radości bezpośrednio, bo bez Ciebie nie byłoby takiego sweterka i mojego zadowolenia z jego posiadania. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSweter pierwsza klasa, no i w mojej ulubionej szarości - z niecierpliwością czekam na kolejny. Robione po kryjomu skarpetki wyglądają bardzo ładnie. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, zawsze potrafisz docenić roboty ręczne. Skarpet będzie w tym roku krocie mniej, ale jednak wczoraj znowu nie wytrwałam w postanowieniu i zamówiłam włóczkę skarpetkową, to już nałóg. Pozdrawiam z zaśnieżonego dziś Wilna.
OdpowiedzUsuń