Translate

niedziela, 27 września 2020

O smutnym Wilnie słów kilka

     Długo się nie pisało, dlatego post nie będzie krótkim, bo trochę się uzbierało myśli, rozważań, wrażeń i zdjęć. Również dawno nie było nic o Wilnie, więc zacznę od swojej wędrówki ulicami naszego miasta.
   2 września, korzystając  z ładnej słonecznej pogody i z tego, iż we środy mam wolne, wyruszyłam spacerkiem na miasto. Mając w pamięci obrazki, kiedy uczniowie w drugim dniu nauki tłumnie udają się na lody  czy  pizzę, nowo upieczeni studenci spacerują po starówce, zastaję dziwny widok w samym sercu miasta. Wyludnione ulice, puste stoliki w kawiarenkach i kelnerki zapatrzone w swoje telefony.
     

  

  Na wyludnione miasto smutno ze ściany spogląda były mieszkaniec wileńskiego getta:




        Najbardziej stęsknieni za turystami, którzy w takim czasie zazwyczaj oblegali Wilno, są właściciele restauracji, hoteli i sklepów. Puste sklepy smutno spogladają swoimi wystawowymi oknami na ulice pozbawione przechodni.


      I widok na słynną Ostrą Bramę nie potrzebuje komentarzy. Smutne czasy, smutne miasto...



   I tylko przed ambasadą polską widzę parę na ławeczce  i mam nadzieję, że mimo wszystko są zakochani  i daleko im do smutku.


  A teraz  trochę pogodniejszych informacji, bo chcę się pochwalić swoimi urodzajami jesiennymi. Zacznę od najłatwiej zdobytego, bo z internetowego sklepu. Wiadomo, że coś z tego kiedyś będzie.

        Następnie pochwalę się urodzajem leśnym. Tu trzeba było trochę cierpliwości i uwagi.  Mimo iż w tym roku prawdziwki zaatakowały lasy i rosły dosłownie na leśnych dróżkach, to bardzo dużo małych okazów chowało się przed grzybiarzami w gęstym  mchu.  Spore zapasy poczyniliśmy w postaci suszonych, marynowanych, jak też mrożonych grzybków.



       Urodzaje działkowe też jako takie są:


 


 
 
 
 
          

         W tym roku założyłam niewielkie wrzosowisko:

 

       W końcu lata razem z maszyną do szycia uzupełniłam swoją szafę kilkoma projektami, do których musiały powstać również identyczne maseczki.

 

t.


     A tak ubrana udałam się do pracy i bardzo rozbawiłam uczni swoim wyglądem. Dobrych emocji nigdy nie bywa za dużo. Koleżanki też były pod wrażeniem, tylko pytały, jak mi się udało dobrać identyczny materiał na maseczkę. Bardzo się dziwiły, kiedy mówiłam, że wszystko szyłam sama. Czasami jest przyjemnie kogoś zaskoczyć. O pracy w naszej szkole napiszę w osobnym poście.

 

Teraz o książkach, których w tym miesiącu nie zabrakło, i z którymi może komuś będzie po drodze.

Wiesław Myśliwski " Ucho igielne". Nie umieszczę tej pozycji przed "Traktatem o łuskaniu fasoli", ani przed "Widnokręgami", ale czytałam z przyjemnością. Filozoficzna powieść zmuszająca do refleksji nad teraźniejszością i przeszłością, jest raczej dla ludzi w wieku poważnym. Jeszcze raz upewniłam się, że autor jest prawdziwym mistrzem narracji.

Zygmunt Miłoszewski " Bezcenny". Chyba jestem rozpieszczona jego dobrymi kryminałami, bo czytając tą książkę myślałam, że nie mógł on tak napisać. Jakby scenariusz na lekki przygodowy film o Bondzie. Nierealne wydarzenia, naiwnie nieprawdziwe ich skutki nie przekonały mnie. Znałam innego Miłoszewskiego i  stąd takie moje rozczarowanie.

Phyllis Smith " Jestem Liwia". Nie wiem czy jest w języku polskim, czytałam w przekładzie na litewski. Biograficzna książka o życiu Liwii Druzylly, trzeciej żony Oktawiana Augusta. Bardzo ciekawe chronologicznie ujęte dzieje z czasów panowania Oktawiana i jego walki o władzę z  Antoniuszem. Czytałam z przyjemnością, jeżeli ktoś napotka wersję angielską, to śmiało polecam. 

Wojciech Chmielarz "Wyrwa". Nie pamiętam, gdzie napotkałam opinię o tej książce, ale byłam zachwycona. Psychologiczna powieść z wątkiem kryminalnym. Jednak autor koncentruje się nie na rozwikływaniu zagadki związanej z tragedią, tylko bardzo dużo uwagi poświęca charakterom bohaterów,  co bardzo mocno trzyma czytelnika. Tak mi było z tą książką po drodze, że teraz jestem w trakcie czytania "Żmijowiska" tegoż autora.

       Życzę wszystkim ładnej złotej jesieni, i nadziei na weselsze czasy.

 

14 komentarzy:

  1. Nie dziwię się, że uczniowie i koleżanki w pracy zwrócili uwagę na maseczki w deseniu garderoby - super to wygląda😃
    "Wymarłe" turystyczne miasto na pewno zasmuca i budzi zaniepokojenie. Miejmy nadzieję, że ludzie żyjący z turystyki przetrwają jakoś ten trudny czas. Łatwo na pewno nie jest i nie będzie. Pracuję w zespole szkół kształcących uczniów w dziedzinie hotelarstwa i gastronomii. Widzę jak trudno jest zapewnić w tej chwili uczniom zajęcia praktyczne i praktyki zawodowe. Hotele i restauracje pracują na pół gwizdka i nie potrzebują praktykantów😟
    Efekty grzybobrania są imponujące - młodziutkie prawdziwki, jak z obrazka😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam trochę ludzi z branży hotelarskiej i naprawdę nie widzą na razie żadnej perspektywy.
    Mam jeszcze kilka materiałów do uszycia, ale na razie nie chce mi się do maszyny zabierać, już dziegam skarpety na prezent. Grzybobranie miło wspominamy, bo kilka dni dosłownie całe mieszkanie pachniało suszącymi sie grzybami. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro jest patrzeć na miasta, które do tej pory tętniły zyciem, nyły pełne ludzi, żyły z turystyki. To samo jest tutaj. Trzeba to przetrwać.
    Grzybów bardzo wam zazdroszczę! Uwilbiam zbierać grzyby! Tu mogę zbierać tylko z półek sklepowych.
    Masz piękny ogród, tyle w nim dobra. Mam tylko jedno pytanie, dlaczego zrywasz takie jasne orzechy laskowe. My zbieralismy kiedy spadały na trawę bez szypułek. Może ja jednak czegoś nie wiem, może lepiej to robić wcześniej?
    Świetne rzeczy uszyłaś!
    Myśliwskiego uwielbiam, dawno nic jego nie czytałam. Za tą pozycją Miłoszewskiego również nie przepadam, co oznacza, że mamy podobny gust:) Chmielarza bardzo lubię czytać, pozwala mi się oderwać od rzeczywistści.a Phyllis nie znam, warto poszukać w wirtualnych księgarniach. Pozdrawiam gorąco :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Z orzechami było w tym roku tak, że właśnie zaczęły same spadać z drzewa jeszcze niedojrzałe. nawet z jabłkami też tak było. Więc zebraliśmy i połozżliśmy do suszenia, a teraz już łatwo jest z szypułek wyłuskać. Też uwielbiam samo grzybobranie, ale potem do nocy mamy roboty w kuchni, ale warto. Już dawno wiem, że mamy podobne gusta książkowe i cieszy mnie to bardzo. Pozdrawiam serdecznie.Pisz, co czytasz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje miasto też puste. Puste ogródki kawiarniane, pasaże i deptaki...
    Ciekawe co powstanie z nowych moteczków (?) Ja bym brała te czerwone;)
    Twoje aranżacje modowe na miarę czasów. Widać, że podążasz za najnowszą modą. Brawo!
    Bezcenny-o ile pamięta zaczyna się katastrofą kolejki liniowej na Kasprowy? Wagonik wisi nad przepaścią na jednej linie? Ja też znam innego Miłoszewskiego. Ciekawe, wydał niedawno nową książkę.
    Myśliwski-tyko Traktat o łuskaniu fasoli. Przez inne jakoś nie dałam rady przebrnąć.
    Wyrwa- nie czytałam ale polecam Ramę. Akcja dzieje się w Twoim środowisku zawodowym. Ciekawa jestem Twojej opinii.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z Delightu powstanie chusta entrelakowa, a z moheru będą szerokie długie szale bez żadnych ażurów czy wzorków. Takie szalo-poncza do owijania się. Akurat czerwony zostanie u mnie, albo najwyżej córka lub przyszła synowa wyrażą chęć, a ten bławatkowy kolor, to dla koleżanki na urodziny poleci do Niemiec. Już czyham na "Ranę", bo z tym autorem się rozumiemy. Dzięki za odwiedziny, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam post już wcześniej, ale w tym całym zaganianiu jakie ostatnio miałam, zapomniałam wtrącić tu słów kilka 😉. Teraz się poprawiam. Zacznę od użytków, które mi się podobają, szczególnie ciekawa jestem jak uszylas bluzkę. Czy na górze masz wszyta gumkę? Ja opanowałam póki co jeden krój na kimonowa bluzkę i już szyję trzecia bluzkę na co dzień. Pewnie niedługo wrzucę jakąś fotkę. Z książkami jestem do tyłu i to bardzo, co mnie smuci bo czytać zawsze lubiłam i nadal to dla mnie chwilą relaksu, niestety czas jakoś mi się podejrzanie skurczył i jak już wieczorem usiądę to wybieram robótkę zamiast książki. Muszę się zmobilizować. Puste Wilno musi naprawdę wyglądać smutno, pamiętam tam tłumy, mam nadzieję że ten czas szybko minie i wrócimy do normalności. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem, że miałaś bardzo radosne wydarzenie rodzinne i moje gratulacje rodzicom i młodej parze. Bluzką ma na górze zakładki, a formuje się wszystkie wykroje mając dobrą "bazę" czyli podstawowy wykrój na swój rozmiar. Potem metodą przekrajania wykroju w różnych miejscach i przesuwania go otrzymujemy różne modyfikacje. Cała nauka, ale jest dużo pomocnych filmików. Na pewno odbijesz sobie i z czytaniem, bo zaraz przy długich jesiennych wieczorach częsćiej sięgamy po książki. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Smutne czasy nastały niestety, ale to od nas samych zależy, czy i jak bardzo poddamy się temu smutkowi. Od jutra moje miasto będzie w strefie czerwonej, czyli tej z największymi rygorami, jednak myślę, że przeżyjemy, byle tylko nas choróbsko nie dopadło. Pozdrawiam ciepło :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zgadzam się, że sami musimy zadbać o siebie i o bliskich, ale niestety jest mnóstwo ludzi ignorujacych wszystko... Życzę Ci zdrowia.

      Usuń
  10. Smutne to Wilno bez ludzi. Kiedy oglądam filmy z normalnych czasów, to chłonę tłumy na ulicach i myślę sobie, jakie to się wydawało naturalne. Trzeba mieć nadzieję, że po tym wzmożonym ataku, wirus w końcu odpuści. (U nas od jutra znowu w maseczkach).
    Czekam na robótki, śliczne sukienki sobie uszyłaś :)
    Pozdrawiam serdecznie!
    PS I znowu mi przypomniałaś o Myśliwskim :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, nadzieję trzeba zawsze mieć. Robótki po trochu się czynią, teraz testuję mozaikowy szal od Reni. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Honoratko, faktycznie wilno wyglada bardzo smutno, ale tak teraz wyglada wiekszosc miast, ktore w normalnej sytuacji tetnia zyciem. Twoje poczynania na maszynie sa rewelacyjne, pieknie wygladasz w swoich kreacjach. Ja ostatnio slabo z czytaniem, bo na drutach przysiadlam, ale juz tesknie za ksiazkami i musze cos dobrac sobie na te jesienne wieczory. Zazdroszcze takich cudnych zbiorow, szczegolnie te grzybki i orzechy cudnie wygladaja:) Pozdrawiam serdecznie i posylam moc usciskow:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję, że nie omijasz moja stronę. Zapasy w tym roku poczyniliśmy na zimę niemałe, a grzyby mają to w sobie, ze nie tylko są smaczne, ale i sprawiaja wielka radośc przy grzybobraniu. Czekam na fotoreportaże z Towjego ofrodu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń