Tymi szczególnymi dla Wilna dniami była ubiegła sobota i niedziela, czyli 22 i 23 września, Do Litwy z wizytą przybył papież Franciszek. Z samego rana niebo wylało na miasto ogrom wody, aby potem już ani na chwilę nie zakłócić pogody podczas tak ważnych dla ludzi spotkań z papieżem. Oczywiście uwagę przykuwały jeden po drugim nastepujące wydarzenia, spotkania, wygłaszane mowy. W telewizji oglądałam reportaż z lotniska, i byłam zaskoczona, iż ujrzałam po wylądowaniu samolotu, Franciszka tak zmęczonego, smutnego, z przygaszonym spojrzeniem. Podczas słuchania hymnów obu państw stał zgarbiony z opuszczonym wzrokiem. Przemknęła mi myśl, że widocznie żle się czuje, bo trochę nawet utykał, i że już chyba tego jego ciepłego uśmiechu możemy nie zobaczyć. Ale wszystko się odmieniło, kiedy po wyjściu z lotniska ujrzał tłumy czekające na niego. Papież wsiadł do samochodu przy otwartym oknie i podczas jazdy szczerze do wszystkich się uśmiechał.
Pierwszego dnia wizyty jednym z punktów, gdzie miał się zjawić papież na krótkie spotkanie z wiernymi i modlitwę, była oczywiście słynna Ostra Brama. Chętnych wpuszczano po dokładnej kontroli przed kaplicę, ale trzeba było stawić się dwie godziny przed spotkaniem. A w sobotę pogoda sobie zastrajkowała i po upalnym piątku, temperatura powietrza spadła do 13 stopni. Postanowiłyśmy z koleżanką Ligią, że pójdziemy na krótko przed przewidywaną wizytą i gdzieś tam chociaż z daleka , może przy pomocy ekranów zobaczymy przebieg spotkania. Tak też i było, bo wojsko ludzi idących w stronę kaplicy zatrzymało daleko od miejsca wydarzenia, skąd mogliśmy tylko z widzieć skrawek ekranu, bo przeszkadzały latarnie i ustawione budki do kontroli przechodzących. I tak sobie stałyśmy pogodzone z losem, że chociaż nie zobaczymy, to jednak usłyszymy. Punktualnie o wyznaczonym czasie papież przyjechał znowu "Fiatem" pod kościół Sw. Teresy i udał się do kaplicy witany przez zebranych. I właśnie wtedy, tylko i wyłącznie bramkę, przy której gromadziliśmy się, kazano otworzyć. Bardzo szybko przeszłyśmy kontrolę, i co tchu puściłyśmy się biegiem pod kaplicę. Stało się, i aż nie wierzyło, że jesteśmy tak blisko. Niesamowite wrażenie, niezapomniane słowa papieża, które nawołują, aby nie odgradzać się murami. Jednym z głównych tematów wizyty, była tolerancja.
Pogoda już się nie odmieni w najblizszym czasie. Dzisiaj jest okropny wiatr i jak najbardziej na czasie są ciepłe chusty. Właśnie taką wyczarowała i opisała Renata. Chusta jest ciepła, przytulna , no i bardzo ładna. Miałam okazję, trafiłam do grona testerek, i już się nawet zimy nie boję.
Tak się zaczynała moja przygoda z "Juliettą". Dziergałam z półwełny, w 100g było 250 m wlóczki. Drutami nr 5. Zużyłam około 250 g włóczki. Wzór rozpisany idealnie. Kto chce mieć coś ciepłego na jesień i zimę, może obejrzeć inne chusty według tego wzoru na blogu u Renaty tu. Zaangażować się warto. Praca daje satysfakcję.
O książkach będzie następnym razem, i mam nadzieję, że napiszę już niedługo, bo i nową maskotkę mam do pokazania, i chcę wtrącić swoich "pięć groszy" do dyskusji , która rozgorzała wśród blogowiczek o komentarzach, albo raczej o ich braku.
Życzę wszystkim ciepła na nadchodzące jesienne dni.
Honorato, miałaś weekend pełen wrażeń :)
OdpowiedzUsuńChusta wyszła Ci pięknie. Dobrze, że zrobiłaś więcej zdjęć. Najbardziej podoba mi się to ostatnie. Pozdrawiam :)
Wszystko przez Ciebie, droga moja.Już dzisiaj narzuciłam oczka na druty na drugą. Nie wiem kiedy zrobię, ależ bardzo chce się.Dzięki za odwiedziny.
OdpowiedzUsuńPapież Franciszek jest niesamowitym człowiekiem, pełnym skromności i pokory. Chciałabym, aby wielu księży wzorowało się na takim ojcu wszystkich katolików.
OdpowiedzUsuńChustę wydziergałaś przepiękną, bardzo delikatną w kolorystyce. Bardzo mi się podoba. Ciekawa jestem kolejnego wyboru kolorów.
Ta technika jest ciągle przede mną. Na pewno jej spróbuję po powrocie.
Pozdrawiam:))
Tak, Danusiu, masz rację, to jest papież dla ludzi. Przy nim każdy chce być trochę lepszym, rozsiewa taką dobra energię.
UsuńCo do chusty, to jest bardzo wciągujący projekt. Teraz mimo, że mam pełno zeszytów do sprawdzania, to jednak z pokoju do pokoju wędruję z rozpoczętą nowa robótką. Prawdziwy wirus nas opanował. Słyszałam, że macie już porę deszczową, ale widocznie tak zimno, jak u nas teraz na pewno nie macie. Jakby tego upalnego lata nie było. Dzisiaj w nocy miejscami były przymrozki, dobrze, że w poniedziałek zebraliśmy z grządek dynie. Pozdrawiam gorąco, chociaż z zimnego Wilna.
widziałam właśnie w wiadomościach wizytę papieża u Maryi Ostrobramskiej, nawet się zastanawiałam czy gdzieś tam w tłumie jesteś :) a co do chusty powiem tylko ze człowiek chyba nieświadomie wybiera kolory bo teraz dopiero u ciebie na zdjęciach widzę że to moja wypisz wymaluj druga chusta, aż się boję ją teraz wrzucić na bloga żeby mnie o plagiat nie posądzono :D :D, na fb wrzucę Ci fotkę
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mnie wspominałaś podczas oglądania reportażu. Co do chusty, to właściwie, jakbyśmy bliźniaczkami były, co to jednakowo myślą i jednakowo świat odbierają. Mnie to sprawia tylko przyjemność, i jestem dumna, że mam taka bratnia duszę. Wystawiaj chustę, po to dziergałaś, abyśmy podziwiali. Na FB juz obejrzałam, i roześmiałam się. Chyba na odległość przesyłamy sobie jakieś fale. Pozdrawiam gorąco, bo u nas brrr, jak zimno.
OdpowiedzUsuńmam w planach sesję w sobotę, może się uda ;) :) fajnie jest mieć kogoś daleko a jednocześnie blisko, cieplutko pozdrawiam i nieśmiało pytam czy na te misie które robisz to masz jakiś schemat? może bym popróbowała bo tyle resztek w pudle :)no i pomysł mi przyszedł w związku z tym do głowy,
UsuńAniu, na blogu "Miśkowa chata" jest kursik,jak robić misia. A potem następuje improwizacja. No i chyba filmików się znajdzie na "yuo tube'. Powodzenia w nowym kierunku.
UsuńHonorato, wspaniale i niezaponiane wrazenia pozostawia taka wizyta Ojca Sw.
OdpowiedzUsuńChusta przepieknie ci wyszla, bedzie idealna na jesienne chlodne wieczory :) Pozdrawiam cieputko:)
Masz rację , Kamillo,wszyscy czuliśmy się, jakby do nas każdego osobiście papież przyjechał. A chusta naprawdę dobrze spisuje sie, bo już od kilku dni "odpracowuje" swoje. Pozdrawiam. Rzuć nam trochę jeszcze słonecznych i ciepłych dni, o ile macie sami.
OdpowiedzUsuńW roku 1991 Jan Paweł II odwiedził moje miasto. Mszę odprawił w najmłodszym wtedy kościele, wokół którego rozciągał się porośnięty trawą plac od tamtej pory zwany papieskim. I podobnie jak w Kownie - spadł deszcz, a plac zamienił się w błoto, ale nie było to przeszkodą dla tych, którzy tam się gromadzili. Wieczorem papież przyjechał do katedry obok której mieszkam i odprawił różaniec - widziałam go, gdy przejeżdżał.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję Ci za wizytę i zapraszam ponownie :-)
Annettko, tez byłam na Mszy, która celebrował Jan Paweł II w Wilnie w 1993 roku, akurat 25 lat temu. A będąc w Rzymie byłam na spotkaniu Benedykta XVI z wiernymi. A w tym roku ujrzałam Franciszka. Dziękuję za to, że wpadasz, i za to, co tworzysz.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie to wszystko opisałaś, aż mi się przypomniało jak ja machałam chustką Janowi Pawłowi II, kiedy przyjechał do Łodzi. Do dzisiaj mam tę chustkę. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny wpis. I maskotkę oczywiście. Pozdrawiam z chłodnej ale słonecznej Polski centralnej!
Dziękuję, już niebawem pokażę maskotkę, a i o książkach chce się na głos porozmyslać. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję odwiedzić Wilno tej jesieni, ale raczej nic z tego. Ponoć Wilno najpiękniejsze wiosną...no to może wiosną się uda. Mam nadzieję wtedy poznać Panią, Pani Honorato.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam trochę ciepła, bo u nas na Śląsku prawie 20stopni i czekam na kolejną notkę. Buziaki!
Wilno zawsze na gości czeka.Zapraszamy,i na pewno sie poznamy. Oczywiście, jeżeli z dzieckiem, to najlepiej latem. Pozdrawiam. za ciepło dziękuję.
OdpowiedzUsuń