Dzisiaj, w niedzielę Miłosierdzia Bożego, udaliśmy się na mszę świetą do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wilnie. Wydarzeniem tym nikogo nie zadziwię, bo kopie obrazu Jezusa Miłosiernego, znanego w narodzie pod nazwą "Jezu, ufam Tobie", są teraz prawie w każdym kościele katolickim. Jednak my mamy w naszym Sanktuarium ten pierwszy, prawdziwy obraz, oryginał namalowany ze słów Siostry Faustyny.
A więc trochę historii powstania tego obrazu, i jego wędrówki po świątyniach.
85 lat temu, w Płocku, siostra Faustyna będąc w celi ujrzała Pana
Jezusa w białej szacie. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa
promienie - czerwony i biały. Do siostry dociera polecenie, aby
wymalować obraz, który widzi, z podpisem "Jezu, ufam Tobie". Siostra nie ma zdolności malarskich, po rozmowie ze swoim spowiednikiem przekonuje się jednak, że będzie dżwigać na swych barkach odpowiedziałność za realizację polecenia.
W 1933 roku, po złożeniu ślubów wieczystych, siostra Faustyna trafia do domu zakonnego w Wilnie. Tutaj
spotyka spowiednika i kierownika
duchowego księdza Michała Sopoćkę, który pomaga siostrze w realizacji polecenia
Pana Jezusa. Ksiądz M. Sopoćko zwraca się z prośbą o namalowanie obrazu do
artysty malarza prof. Eugeniusza Kazimirowskiego .
Siostra Faustyna przychodziła
do pracowni
malarskiej, co najmniej raz w tygodniu przez pół roku, aby wskazywać
malarzowi na konieczne korekty obrazu. Znany i ceniony malarz wyrzekł
się własnej koncepcji obrazu, i sumiennie odtwarzał na płótnie to, co
dyktowała mu zakonnica. Modelem pozującym do portretu
był ksiądz Michał Sopoćko, ubrany w białą albę i przepasany sznurem.
Po wielu korektach i przemalowaniach obraz został w końcu umieszczony
i pokazany wiernym w Ostrej Bramie w 1935 roku. Na stałe obraz został umieszczony w kościele p.w. Św. Michała.
W sierpniu 1947 roku ksiądz Sopoćko został wezwany do Białegostoku, aby reorganizować seminarium duchowne.
W Wilnie w tym czasie, za władzy "sowietów," kościoły stopniowo są zamykane i przekształcane w muzea, magazyny, czy obiekty
wojskowe. Taki sam los spotkał kościół pod wezwaniem świętego Michała, w
którym znajdowało się dzieło pędzla Kazimirowskiego. Przed zniszczeniem
i profanacją obraz uratowały dwie kobiety -Janina Rodziewicz i Bronisława Miniotaite, wykupując go u robotników budowlanych. Jedna z nich, Janina, została zesłana przez służby bezpieczeństawa na Sybir. Przez okres nieobecności pani Rodziewicz obraz był przechowywany
między belkami stropowymi. Złe warunki mocno naruszyły płótno. Renowację
przeprowadziła, na przełomie 1955 i 1956 roku konserwatorka
sztuki Helena Szmigielska. W czasie prac artystka wykonała kopię obrazu. Przekazany kościołowi p.w.
Świętego Ducha był zawieszony na ścianie plebanii. W czasie jednej z wizyt zauważył
go ksiądz Józef Grasiewicz, który szukał jakiegoś obrazu do kościoła w
Nowej Rudzie (Białoruś). Grasiewicz znał osobiście Sopoćkę i
historię obrazu. W Nowej Rudzie zawieszono obraz wysoko na ścianie. Przy nim zaczęto
odmawiać znaną na tych terenach koronkę i nowennę do Miłosierdzia
Bożego. Na początku lat 70–tych kościół w Nowej Rudzie zostaje przeznaczony na magazyn. Całe wyposażenie kościoła musiało być wywiezione. Jednak obraz był zawieszony tak wysoko, że żadnemu robotnikowi nie chciało się po niego fatygować . Ksiądz Grasiewicz poprosił malarkę z Grodna, Marię
Gawrosz, o zrobienie kopii. W nocy, jesienią 1985 roku powieszono kopię, a pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego potajemnie przewieziono do Wilna, do kościoła pod wezwaniem Świętego Ducha. W kościele tym odbywaja się nabożeństwa tylko w języku polskim. W 1993 przed obrazem klęka Jan Paweł II.
Litewskie władze kościelne chcąc zrobić obraz bardziej dostepny większej ilości wiernych, postanawiają przenieść go do odrestaurowanej kaplicy tuż obok kościoła p.w. Świętego Ducha, tak tworząc Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wilnie. Co tu się zaczęło dziać. Oczywiście, od razu część wiernych zaczęła protestować, bo to obraz "Nasz!" , "Litwini chcą go nam odebrać", "Nie damy!". Były organizowane dyżury przy obrazie. Jak zawsze, część polityków wtrąciła swoje "trzy grosze". Stopniowo konflikt wygasł. W 2005 roku obraz przeniesiono do Sanktuarium. W bardzo przytulnej kameralnej atmosferze odbywają się tu nabożeństwa przed obrazem, adoracje. Wszystkim wystarcza miejsca, nikt nikomu nie zabrania wstępu, nikt nie sprawdza narodowości. Codziennie jest msza w języku polskim. Mnówstwo turystów (a przede wszystkim z Polski) zagląda tu, aby schylić czoło przed wizerunkiem Syna Bożego.W tym roku, roku Miłosierdzia Bożego, Sanktuarium szczególnie przyciąga wiernych i niekiedy jest otwarte całą dobę.
Z dzienniczka Faustyny :blady promień oznacza Wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony oznacza Krew, która jest życiem dusz (...)
Tyle na dzisiaj zWilna.
.
byłam - widziałam i pochyliłam głowę osobiście, może się jeszcze kiedyś uda wrócić :)
OdpowiedzUsuńw ten po lewej z napisem wpatrywałam się w tą niedzielę, a tą drugą wersję widzę po raz pierwszy
Cześć ,Aniu,
OdpowiedzUsuńTen obraz Ślendzińskiego podobnie jest w Kaliszu w zakonie Jezuitów. A był tym zany, że właśnie przyznano go za zwycięzcę konkursu ogłoszonego w latach 50-tych w Polsce. Pozdrawiam Cię serdecznie.