Dorastałam w ciągłym przekonaniu, że Wschód jest ciągle zacofany w stosunku do Zachodu. Nam, uczniom polskich szkół, przykładem postępu, dobrobytu, kultury była oczywiście Polska, bo mieliśmy tam krewnych, kontakty i dzięki temu na prywatkach tańczyliśmy pod "Czerwone Gitary", nosiliśmy dżinsy z bazaru w Rembertowie, i wzdychaliśmy do tego "wszystkiego lepszego"... Z czasem, wyprzedziliście nas w kolejce do kapitalizmu i tak ciągle gonimy was i drepczemy z tyłu.
Wczoraj przekonałam się, że znowu ten Zachód nas sporo wyprzedza, bo już napatrzyłam się na waszych blogach na ogrody pełne kwiatów, sady swoją bielą otulające całą Polskę. Wszystko buja i kwitnie, prawie przez monitor poczułam ten zapach wiosny. A u nas... Pojechaliśmy wczoraj na swoją działkę, i znowu widzę, że mamy takie widoki, jakby u nas był dopiero początek kwietnia. Tulipany słabiutkie, marniutkie na krótkich łodyżkach, dopiero zaczynają pojedynczo kwitnąć.
Nawet forsycja, chociaż była przycinana, zbuntowała się i nie kwitnie prawie.
Czas niemiłosiernie ucieka, rok szkolny milowymi krokami zbliża się ku końcowi, a ja jeszcze nie mam pełnego kompletu maskotek. Więc po trochu dłubię szydełkiem, i mogę pokazać dwie "koleżanki misiaczki, które akurat przypadną również dwóm przyjaciółkom.
Ponieważ zaplanowana dla mnie chusta uciekła do Krakowa, to postanowiłam, że muszę mieć coś na szyję w gamie błękitów. Chciałam spróbować dziergania tak zwanego "trójkąta skandynawskiego", czyli od szerokiego boku, poprzez odejmowanie i dodawanie oczek z obu stron. Bardzo wiele projektów takich chust oglądałam, ale ponieważ chciałam tylko poznać metodę kształtowania formy takiej chusty, więc wystarczyło mi informacji zamieszczonej w filmiku klik. Autorka bardzo zachęcała do improwizacji, aby na podstawie opisu dziergać różnymi, przez siebie wybranymi pasami. Tak i zaczęłam improwizować. Nie wiem, jaki będzie wynik, ale dzierga się bardzo przyjemnie, szczególnie teraz, kiedy zbliżam się do wąskiego rogu. Dziergam z dropsowej "Flory" w trzech kolorach.
A teraz o przeczytanej książce, która wywoływała w trakcie czytania bardzo różne emocje. Chodzi o książkę laureata nagrody Nobla z 2017 roku, Kazuo Ishiguro "Nie opuszczaj mnie". Teraz, po przeczytaniu książki, zrozumiałam oświadczenie wydane w związku z nagrodą:
"W powieściach o wielkim emocjonalnym ładunku odkrywał głębię kryjącą się w naszym iluzorycznym poczuciu łączności ze światem".
Spodobał mi się styl Ishiguro. Z jednej strony niby dosyć monotonna narracja, a jednak z każdą stronicą czytelnik wkracza w bardzo tajemniczy świat bohaterów, który istnieje gdzieś "obok". Krótko o niezwykłej fabule. W zamkniętym pensjonacie, pod okiem doświadczonych pedagogów uczy się i dorasta pokolenie "klonów", które ma służyć ludziom jako dawcy organów. Powieść dołująca, ale czytać warto.
No i tyle na dzisiaj. Życzę wszystkim, i sobie też, dobrego nastroju i optymizmu mimo wszystko...
Trochę mnie ubawiłaś tą ciągłą pogonią za zachodem. Ja, w Polsce mieszkam nad morzem i my tam ciągle gonimy resztę Polski. Nieustannie jesteśmy w niedoczasie, jeśli chodzi o przyrodę, wszystko u nas jest później.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem ile zostało ci jeszcze do wyszydełkowania. Na pewno nie dużo. Patrzę na chustę i piękne kolory dobrałaś. Ciekawa jestem efektu, choć już teraz widać,że będzie ładnie.
Jeśli chodzi o książkę, to bardzo mi się podobała, zwłaszcza ta powolna narracja, która wciąga z każdą przeczytaną stroną. Pozdrawiam ciepło ze słonecznego dzisiaj Kuala Lumpur:)))
Witam, i dziękuję za miłe komentarze. Znowu przekonałam się, że mamy podobne upodobania literackie i cieszę się spotykając takie osoby. Muszę jeszcze udziergać aż cztery maskotki, ale na razie chcę ukończyć chustę. Pozdrawiam serdecznie i życzę
Usuńwszelkich udanych poczynań.
Honorato, i do Was przyjdzie wiosna - innej opcji nie ma :-)
OdpowiedzUsuńWypatrujemy i czekamy. Jak zawita, to napiszę. Pozdrawiam
Usuńmoja droga ja dokładnie myślę tak samo, że jesteśmy zacofanym wschodem :) :) :) szczególnie jak porozmawiam ze swoimi siostrami z których jedna mieszka za Wrocławiem czyli rzut beretem od niemieckiej granicy a druga pod Berlinem ;) A jeśli chodzi o deszcze to muszę Ci powiedzieć ze mnie one jakoś tez omijają i codziennie biegam i podlewam swoje roślinki, pewnie dlatego tak mnie tu mało, zaraz tez pędzę do sadu i już sobie solennie obiecałam ze wezmę tym razem aparat i specjalnie dla Ciebie zrobię kilka fotek drzewek leszczynowych :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJuż przeczytałam, obejrzałam i bardzo ci dziękuję. Dzisiaj trochę popadało i od razu się oziębiło. Pozdrawiam
UsuńPodobne wrażenie klimatyczne miałam dokładanie rok temu. Pojechałam w maju do córki; do Gdańska. U mnie na południu kraju kwitł już bez czarny, a na północy ledwo pąki pokazał. Nie raz zachodzę w głowę:- gdzie to moje dziecko się wyprowadziło(?)
OdpowiedzUsuńŚwietna chusta, bardzo dobry wybór włóczki. Sama mam z Flory chustę i bardzo dobrze się nosi.
Bardzo dobrze,że włóczka dobrze się spisuje w twojej chuście.Jak na razie nie rozczarowałam się włóczkami z Dropsa.A na ciepło nadal wyczekujemy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle za to macie wschód słońca wcześniej.:) "Nie opuszczaj mnie" przeczytałam i sprzedałam, bo że względu na dołujący temat, wiem że nie wrócę do niej. Polecam film "Okruchy dnia" - przepiękny. Misiaczki bardzo prześliczne. Chusta też. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAle już od dzisiaj mamy polepszającą sie pogodę. Ktoś nam z zachodu ciepła podrzucił. A u ciebie chyba znowu po drodze do pracy kwitnące już bzy? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHonorato, przeurocze te przyjacioleczki, piekna chusta powstaje, mam nadzieje, ze juz i do wilna zawitala wiosna, u nas tez wiosna kaprysna w tym roku, obawiam sie, ze bedzie z zimna do lata i nie bedzie nam dane nacieszyc sie piekna wiosna. Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńMamy już upały, i tak będzie kilka dni. Wszystko w moment się zazieleniło.Smakujemy prawdziwą wiosnę.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń