O moim stosunku do internetu pisałam już i post był poświęcony temu, jak korzystam z różnych porad, inspiracji i wskazówek w swoich pracach. Nikogo już do tego nie trzeba przekonywać, jak wygodnie jest nie wychodząc z domu załatwiać najprzeróżniejsze sprawy. Dzisiaj będzie o relacjach międzyludzkich. Poprzez internet poznałam i polubiłam mnóstwo ludzi. Bo okazało się, że bardzo dużo jest podobniemyślących, prowadzących podobny tryb życia, i najważniejsze - odkryłam sobie na nowo świat czytających. A teraz konkretniej o jednej nowopoznanej przyjaciółce z Białegostoku.
Na początku wiosny skarżyłam się czytelnikom bloga, że nie mam dobrej ręki do roślin, i wysiane nasiona na sadzonki znowu tą zasadę potwierdziły. klik Jak na to reaguje współczująca mi działkowiczka z Białegostoku? Otóż zabiera sadzonki bazylii, tymianku, rozmarynu, ładny pęk suszonej lawendy, i razem z koleżanką w maju wyrusza do Wilna. Nie przesadzam, tak się stało. Tylko, że ... Przyjzd Marii poprzedził list. Okazało się, że urodzona w Wilnie, małą dziewczynką będąc, razem z rodzicami wyjechała do Polski. Mieszkała niedaleko mnie i może kiedyś nawet mijałyśmy się na ulicach naszego miasta. Ponieważ jest również robótkomaniaczką, więc natknęła się na mój post, i jak mówi"- nie mogła do mnie nie napisać". Dotychczas czas nie potrafił w tej kobiecie zatarć przywiązania do Wilna, i w jej listach czuję tą nostalgię. W maju Maria zaplanowała wypad do Wilna z koleżanką. Niestety tak się ułożyło, że spotkanie nasze trwało tylko godzinę, ale moim zdaniem, że się polubiłyśmy. Jest taka fajna... A sadzonki oczywiście posadziłam. Bazylia Marysi buja ( moja zaś poległa). Rośnie i już kwitnie tymianek i krzak rozmarynu czuje się dobrze. O taka wydarzyła się mi historia pewnej znajomości, i mam nadzieję,że i przyjażni.
A będąc przy temacie ogrodowym, to w tym roku nie mamy tak rażącej różnicy między wyglądem naszej działki i sąsiedzkich (tych bardziej zadbanych). Z powodu tak mocno spóźnionej wiosny u wszystkich grządki wyglądają dosyć skromnie, warzywa bardzo długo nie kiełkują. Jak zawsze, tak i w tym roku sezon działkowy zaczęliśmy dosyć późno, i prawie mamy podobną sytuację, jak i u wszystkich - też licho rosną wysiane warzywa, niektóre tylko zaczynają obchodzić.
Jakoś w tym roku ciągnie nas częściej na działkę, chyba połknęliśmy tego bakcyla działkowego.
Kilka migawek z naszej skromnej i trochę zaniedbanej działki
Bazylia od Marysi
Otóż muszę chrześniaczce męża udziergać piórkowy z zakupionej
wcześniej bladoróżowej włóczki dropsowej. Do niej dokupiłam jeden
motek cieniutkiej fińskiej wełenki Haapsalo. Mieszanka z bawełny i
akrylu "Aliza"jest przeznaczona na zabawki szydełkowe ( a jednak będą powstawać, bo mam w głowie szalony pomysł), no i różowy sznurek na torbę dla szwagierki. A jasnoszary wpadł do koszyka tylko dlatego, że to
taki ładny kolor...
Za to na spotkanie u Maknety nie mogę pochwalić się przeczytaną książką, bo mi się nie spodobała. Przeczytałam "Frost i Boże Narodzenie" R.D. Wingfielda. Kryminał mnie nie zaciekawił, jak również nie poczułam sympatii do głównego bohatera Forsta. Przebrnęłam do końca, ale w porównaniu z innymi mistrzami detektywu autor wyraźnie rozprasza się i nie trzyma czytelnika w napięciu. Takie jest moje zdanie.
Życzę wszystkim nam dobrej letniej pogody, odpowiedniego nastroju na czytanie i robótkowanie, a także na leniuchowanie, no bo lato ...
O książkach, które się nie podobały też trzeba pisać, bo recenzja to nie tylko pochwalne peany, a i nam nie wszystko musi się podobać. Za to mi podoba się kot Bazyli w pięknym kolorze. Podziwiam wszystkich działkowiczów - fajnie jest mieć taką swoją małą oazę zieleni, tylko mi pracować na niej by się nie chciało. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńDotychczas też praca na działce mnie jakoś nie pociągała. W tym roku dopiero zaczęłam czuć satysfakcję. Pozdrawiam i dzięki za to, że tu zaglądasz.
OdpowiedzUsuńGdy mieszkałam z rodzicami to najgorszą karą było pomaganie mamie w ogródku. Teraz mieszkam na swoim i przydomowym ogródku w dużych skrzyniach posadziłam najróżniejsze warzywa. Tak na próbę aby zobaczyć. Pogoda w tym roku raczej nas nie rozpieszcza więc zobaczymy co uda mi się wychodować w ogródku. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia oraz wytrwałości w pracach ogorodowych.
OdpowiedzUsuńWzajemnie, życzę nam udanych plonów.
OdpowiedzUsuń