Latem bardzo przyjemnie się dzierga na przyrodzie - w ogródku, w parku... A co robić, jeżeli mieszka się w bloku? Oczywiście dziergamy na balkonie, gdzie jest bardzo przytulnie nawet przy deszczowej pogodzie. Ale trzeba mieć balkon do swojej dyspozycji. Do dnia dzisiejszego moim roboczym miejscem był fotel w salonie przed telewizorem. Nie narzekałam, bo i fotel wygodny, i oświetlenie dostosowane, i jednocześnie mogłam śledzić tok wydarzeń na ekranie. Ale przecież już lato w pełni, chce się tego kontaktu z naturą i już. Nie mamy balkonu? Mamy nawet dwa, chociaż nieduże.
Więc w czym problem? Otóż mnie potrafią zrozumieć te, które mają męża naukowca. We wszystkich trzech pokojach (dosłownie) mamy książki. W szafach, na półkach, w szufładach... Część książek
na biurku, a czasami i obok. Oczywiście wszystko jest potrzebne, niczego pozbyć się nie da, i przekładać nie można. Po każdym wyjezdzie ilośc książek tylko wzrasta. A co z balkonami? Otóż na balkonach przechowywane są pudła z różnymi konspektami, dokumentami ... "Ale dlaczego na obu balkonach ?" -takie sobie dzisiaj zadałam pytanie z samego rana po przebudzeniu. I tu przychodzi momentalne postanowienie, że na jednym z balkonów urządzam miejsce dla dziewiarki. Bardzo mi się dobrze pracowało, Zawartość pudeł przeniosłam i ładnie ulokowałam w piwnicy. A co na to właściciel? Nie było sprzeciwu, bo jest na konferencji we Wrocławiu. Dlatego tak dzisiaj szybko uwinełam się i po reorganizacji mogłam poczestować sie kawką.
Ale przy kawie poczułam jakiś niedosyt -" czegoś mi tu brakuje". Oczywiście chodzi o serwetkę pod filiżankę. I rozumiem, że musi powstać jeszcze dzisiaj ( czy wam tak nie bywa?) Więc dobieram włoczkę i z szydełkiem spędzam trochę czasu przed telewizorem. Dłubię bez żadnego schematu, jak mi intuicja podpowiada. No i mam upragnioną serwetkę.
Spodobało mi się dzisiaj takie szydełkowanie improwizacyjne, że zaczęłam jeszcze jedną serwetkę
Pierwsza, to książka Michela Bussi "Jedyna w samolocie". Dobry dramat psychologiczny z wątkiem detektywistycznym. Autor w bardzo ciekawy sposób przekazuje treść powieści i zaskakuje czytelnika nieoczekiwanym rozstrzygnięciem problemu. Kiedy czytając kryminał od połowy książki potrafię ustalić "przestępcę" , to taki utwór uważam za nieudany. Tutaj zaś podstawowa intryga jest bardzo fachowo wplatana w rózne sytuacje i książka całen czas trzyma czytelnika w napięciu. Rozczarowania nie było i śmiało książkę polecam ( co nie znaczy, że musi spodobać się wszystkim).
Następnie sięgnęłam po książkę Moniki Szwaji " Klub mało używanyh dziewic". Szwaję poznałam czytając " Matkę wszystkich lalek".Owszem spodobał mi sie styl i język autorki, ale zaliczyłam tą książkę do literatury "lżejszej". Oczywiście sama nazwa książki- "Klub mało używanych dziewic"
nie była obiecująca i nawet myslałam, że może po kilku stronach zaniecham czytania. Jak mile zaskoczona byłam, kiedy zrozumiałam, że nie mogę oderwać się od powieści. Przyznaję, że to literatura kobieca, ale tyle aktualnych spraw i sytuacji w niej rozpatruje się, tyle cennych podpowiedzi i rad...Jestem tą książką mile zaskoczona. Koleżanki , kto nie zaliczył jeszcze tej powiesci- to w sam raz literatura na lato.
Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich odwiedzających bloga. Bardzo cieszą mnie wasze miłe komantarze.
Honorata
Honoratko... Monika Szwaja to jedna z moich ulubionych autorek. Posiadam jej wszystkie książki, w niektórych mam autografy:) Miałam możliwość poznania autorki osobiście, jeszcze w czasach kiedy była dziennikarką w TVP Szczecin, a i później wielokrotnie się spotykałyśmy. Przeczytaj pozostałe dwie części Klubu, bo warto...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dzięki za informację.Nie wiedziałam, że jest przedłużenie Klubu. Będę szukać, i akurat na wyjazd urlopowy będę miała lekturę.
UsuńŚwietny kącik do dziergania, a i miejsce na kawkę jest :) i piękna improwizacja pod filiżankę:)
OdpowiedzUsuńTeż jestem zadowolona ze swojego kącika. Dzisiaj jeszcze mam w planach dokupienie kilku kwiatków. pozdrawiam,
UsuńTo ty masz taki balkon i go nie używałaś? ! Masz szczęście, ze się w porę opamietałaś ;) :P Toć to grzech, żeby taki piękny balkon nie była wykorzystany - teraz to co innego :D Okno jeszcze tylko trzeba tam otworzyć :) pozdrawiam ze słonecznego tarasu :)
OdpowiedzUsuńZ balkonu korzystaliśmy, ale nie tak jak sobie teraz wykombinowałam. Mieszkamy na parterze i balkon jest na północną stronę. oczywiście, że dziergam przy otwartym oknie. Pozdrawiam.
UsuńPiękne miejsce do dziergania sobie stworzyłaś :)
OdpowiedzUsuńPodkładki bardzo fajne.
Pierwsza książka wygląda w sam raz dla mnie (zapisuję :) ) a już druga to nie moje klimaty.
Pozdrawiam serdecznie.
Jestem ciekawa jak mąż zareaguje na Twoje małe przemeblowanie :)
Dzięki za miłe słowa. Wczoraj dzwonił i napomknęłam mu, aby nie czytał mojego posta, więc może już wie o zmianach. Zareaguje normalnie, bo u nas zawsze jest sprzeciw,kiedy proponuję jakieś zmiany, ale po przeróbkach to zgadza się, że jest teraz lepiej. Ach ta męska przekora...
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten kącik do dziergania!
OdpowiedzUsuńDzięki za uznanie
UsuńDobrze jest mieć swoje spokojne miejsce do dziergania. Bardzo ładnie urządziłaś swój balkonowy kącik.
OdpowiedzUsuńTaka rezydencja letnia
OdpowiedzUsuńBardzo ładny i przytulny kącik dziewiarski sobie urządziłaś, naprawdę szkoda takie miejsce zagracać kartonami, chyba że kartonami z włóczką ;-) Ciekawa jestem reakcji naukowca na to przemeblowanie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJuż w niedzielę wieczorem dowiem się jaka będzie reakcja.
OdpowiedzUsuń