I oto bulwersująca statystyka, o tych, co to w Polsce ani jednej książki w ciągu roku do ręki nie wzięli. Z początku myślałam, że to błąd drukarski i tak być nie może. Zaczęłam dyskutować z dziećmi,( bo teraz mieszkają w Polsce) i szukałam u nich tych ratowniczych słów pocieszenia. Mówiłam, że tak być nie może, bo przecież dzieci w szkolnym wieku muszą czytać i taki wynik jest nierealny. Ale usłyszałam następujące słowa:" Mamo, a czemu nie bierzesz pod uwagę, iż niektórzy ludzie nieczytający skłamali, że czytają, bo wstyd im było wyznać prawdę?" Straszna prawda, to boli.
Ponieważ jestem "przysłowiową sową", to czytam zazwyczaj w godzinach nocnych. Staram się raczej przed 1.30 zgasić światło, bo z rana trzeba wstawać do pracy. Mam blisko domu bibliotekę, a i w pracy często sobie książki podrzucamy, polecamy. Ale ponieważ mój zegar "odlicza" czas coraz szybciej, więc staram się czytać to, co mnie ciekawi, to, co mi pomaga, no i chce się od autora tej "ogłady " pióra.
Długo czekałam na obiecaną trylogię Ałbeny Grabowskiej " Stulecie Winnych". No i okazało się, że to książka zupełnie nie moja. Tak jak i mówiono mi, czyta się bardzo lekko i szybko. Przeczytałam wszystkie trzy tomy, bo autorka pokazuje przekrój historycznych wydarzeń Polski od 1914 do 2014 roku. Taka pow tórka z historii na podstawie losów rodziny Winnych z podwarszawskiej miejscowości. Więc niby wszystko jest poprawnie ujęte, to dlaczego takie rozczarowanie książką? No bo tak raczej czytało się jak scenariusz do serialu. Jeszcze mnie trochę rozczarowały takie fakty, jak to o rodzinę Winnych otarli się tacy słynni ludzie jak J. Iwaszkiewicz, Cz. Miłosz, W. Szpilmann, L. Wałęsa. Moim zdaniem lekka przesada. Albo dziadek Antoni potrafił zabić czterech uzbrojonych ruskich żołnierzy, spalić ich w piecu i nie zostawić po tym zdarzeniu żadnego śladu. Nie wierzę takim opisywanym wypadkom, ponieważ już 32 lata mam możność codziennie konsultować się z profesorem od kryminalistyki ( mój mąż). Również niektóre dialogi i monologi bohaterów wyglądaja dosyć dziwnie. Oczekiwałam bardziej wyrafinowanego warsztatu pisarskiego.
Nie chcę nikogo urazić i szanuję opinię wszystkich, których saga zachwyciła. Książka ukazuje czasy, w których się żyło, problemy z jakimi się borykało, to co starsze pokolenie zna z autopsji. Moim zdaniem każde dzieło, czy to obraz, czy to sztuka , czy też serial muszą wzbudzać u ludzi różne emocje, myśli, refleksje. Nie możemy i nie musimy wszyscy odbierać książkę jednakowo. Mnie na ten raz nie "zaczepiło".
Co do robótek, to teraz nie mam wolnego czasu, ale przy Świętach powstał kotek na telefon. Oczywiście z wyrabianych zasobów ( och, jak pomału się kurczą).
Tu ostatnie smutne spojrzenie na rodzime podwórko, bo zapadła decyzja, że kotek pojedzie z właścicielką do Krakowa.
Honorata
Honorata! mam dokładnie takie samo wrażenie po lekturze! tyle, że ja przeczytałam tylko I tom, jakoś nie mogłam się zachęcić do następnych ...
OdpowiedzUsuńTo jest pierwsza nie - entuzjastyczna recenzja, jaką spotkałam! dziękuję Ci, bo już podejrzewałam, że to ze mną coś nie tak ... ;)
Ufff,razem rażniej. Też myślałam, że może to ja sobie tylko wymyśliłam , ale widzę , że mam poparcie. Dzięki za podstawione ramię.
OdpowiedzUsuńwolę książki, które pobudzają moją wyobraźnie do działania, uwielbiam w książkach podróżować po świecie, może to i mało ambitnie ale raczej po tego typu książkę i tak bym pewnie nie sięgnęła - natomiast prawdę jest że coraz mniej osób czyta - dzieci również. Mój syn jest w 4 klasie szkoły podstawowej i czyta mnóstwo książek z czego się cieszę, ale czasami rozmawiam z matkami jego kolegów i ze zgrozą słucham jak mówią, że same im czytają lektury, żeby dzieciak miał orientacje w temacie - straszne.........
OdpowiedzUsuńGratuluję takiego syna. Moja córka jak była w początkówce, to pani od litewskiego kazała w domu policzyć ile mamy książek w jezyku polskim, litewskim i rosyjskim. Ot taka praca domowa. Ponieważ książek było około 2000, to my dziecko od takiej pracy zwolniliśmy,mówiąc ,że nie da rady za wieczór. Nazajutrz dziecko było przez panią oskarżone o lenistwo i kłamstwo. Bo tylu książek, według nauczycielki, mieć w domu nie mogliśmy. No cóż, nam było żal tej nauczycielki...
OdpowiedzUsuń