Translate

sobota, 19 lipca 2025

Lato na drutach mimo wszystko...









    Pogoda w kratkę, deszczu wyraźnie za dużo, na zmianę słonecznym przychodzą ciemne , ponure, niby jesienne dni.  Takie to już jest tegoroczne lato. Ale w lipcu chce się wierzyć i marzyć, że jeszcze nadejdą te prawdziwe letnie upały, kiedy się będzie chodzić nie w kurtkach, tylko w lekkich letnich kolorowych sukienkach i topach. Na blogach dziewiarskich też dominuje temat letnich wyrobów ręcznych z letnich włóczek. Podekscytowana tymi ciągle trafiającymi się obrazkami postanowiłam ucieszyć córkę właśnie takim lekkim topem z bawełny. Akurat natrafiłam na blogu, u sprawdzonej już przeze mnie projektantki, na  dokładną instrukcję dziergania letniego topu. Udałam się po bawełnę, i na miejscu musiałam pogodzić się z tym, że dostanę trochę cieńszą , aniżeli sugeruje opis, no i w kolorach wielkiego wyboru nie było. Ale jak już napaliłam się do tego projektu, to nic mnie nie mogło powstrzymać. Robiłam z dołu do góry na okrągło, cieniutkimi niteczkami, więc przybywało wyrobu  bardzo po woli. Obawiałam się, czy trafiłam z ilością oczek do potrzebnego rozmiaru. Ale w trakcie roboty stwierdziłam, że chyba wszystko dobrze obliczyłam. Po wypraniu i blokowaniu wzór ażurowy ładnie zaistniał. No i oczywiście całkowicie się uspokoiłam, gdy doszło do przymiarki. Właścicielka topu była zadowolona, a wykonawca robótki też. Na przyszłość robiąc coś z bawełny będę zmniejszać ilość oczek przy ściągaczu, bo bawełna nie jest sprężysta i trochę u dołu faluje.

      Szybciutko musiałam zrobi maluśkie skarpeteczki i przytulankę- pajacyka dla krakowianki Faustynki, co ma się urodzić w sierpniu. 








     Krótki reportaż z działki. Oj ubogo, ubogo tego lata. Już wiosną były zapowiedzi marnych urodzajów. Nawet bzy kwitły marnie. Teraz, mimo iż noce stają się coraz cieplejsze, warzywa na grządkach ledwie zipią. Ogórki w gruncie chyba nie dojrzeją tego lata, bo krzaczki małe, słabe. Cukinie pojadły ślimaki. Ziemniaki też drobne,  ale za to bardzo smaczne.  W szklarni pomidory leniwie kwitną... Cóż, przyroda przesyła jakieś znaki, może trzeba mniej wyzyskiwać ziemię, tylko cieszyć się kwiatami na łąkach...




 

    Zapraszam do czytania, bo czas urlopów i wakacji sprzyja temu. 

Valerie Perri "Colette". Czytam wszystko, co wyszło z pod pióra tej autorki. Nie powiem, że byłam rozczarowana tą powieścią, ale trochę męczył mnie w trakcie czytania ogrom  wątków, oraz wielka ilość uczestników. Po przeczytaniu zostało  wrażenie, że z tych opisanych perypetii życiowych głównych bohaterów mogły powstać dwie osobne książki. Ale i tak mogę śmiało polecać książkę tym, kto przeczytał "Cudowne lata ", czy "Życie Violetty".

Remigiusz Mróz " Kasprowy". Nie jestem fanką tego autora, ale pochlebne opinie o tej książce zmusiły mnie po nią sięgnąć. Początek bardzo mocno przywiązuje czytelnika do tragedii rozgrywającej się w zagarniętym przez terrorystę wagoniku kolei górskiej. Ciekawie tez są przekazane życiowe perypetie  głównych bohaterów. I wielkie moje  rozczarowanie przy rozwiązywaniu powstałej ekstremalnej sytuacji. Rozumiem autora, bo już zapowiedział, że powstanie tom o dalszych losach tych że bohaterów, więc musieli przeżyć...

Wojciech Chmielarz " Rytuał" Lubię czytać tego autora. Historia opisana wydaje się niby nierealna, ale z prasy i filmów dokumentalnych przekonujemy się, że takie podobne wydarzenia się odbywają. Polecam dla odważnych, są brutalne sceny.

Alison Espach  "  Goście weselni"" Tytuł niby przemawia za lekką urlopową literaturą. Jednak niektórym ta książka może służyć zamiast  wizyty u psychologa. Bardzo lekko, czasami z niemałą ironią autorka opisuje sytuacje kilku kobiet, które są na rozdrożu przy podejmowaniu poważnych życiowych decyzji.  Czyta się lekko, ale książka wywołuje głębokie refleksje. Polecam przede wszystkim kobietom. 


   Wszystkim tu zaglądającym życzę udanych urlopów, ciekawych wakacji, nowych odkryć czytelniczych.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz