Pogoda w kratkę, deszczu wyraźnie za dużo, na zmianę słonecznym przychodzą ciemne , ponure, niby jesienne dni. Takie to już jest tegoroczne lato. Ale w lipcu chce się wierzyć i marzyć, że jeszcze nadejdą te prawdziwe letnie upały, kiedy się będzie chodzić nie w kurtkach, tylko w lekkich letnich kolorowych sukienkach i topach. Na blogach dziewiarskich też dominuje temat letnich wyrobów ręcznych z letnich włóczek. Podekscytowana tymi ciągle trafiającymi się obrazkami postanowiłam ucieszyć córkę właśnie takim lekkim topem z bawełny. Akurat natrafiłam na blogu, u sprawdzonej już przeze mnie projektantki, na dokładną instrukcję dziergania letniego topu. Udałam się po bawełnę, i na miejscu musiałam pogodzić się z tym, że dostanę trochę cieńszą , aniżeli sugeruje opis, no i w kolorach wielkiego wyboru nie było. Ale jak już napaliłam się do tego projektu, to nic mnie nie mogło powstrzymać. Robiłam z dołu do góry na okrągło, cieniutkimi niteczkami, więc przybywało wyrobu bardzo po woli. Obawiałam się, czy trafiłam z ilością oczek do potrzebnego rozmiaru. Ale w trakcie roboty stwierdziłam, że chyba wszystko dobrze obliczyłam. Po wypraniu i blokowaniu wzór ażurowy ładnie zaistniał. No i oczywiście całkowicie się uspokoiłam, gdy doszło do przymiarki. Właścicielka topu była zadowolona, a wykonawca robótki też. Na przyszłość robiąc coś z bawełny będę zmniejszać ilość oczek przy ściągaczu, bo bawełna nie jest sprężysta i trochę u dołu faluje. Szybciutko musiałam zrobi maluśkie skarpeteczki i przytulankę- pajacyka dla krakowianki Faustynki, co ma się urodzić w sierpniu.


Zapraszam do czytania, bo czas urlopów i wakacji sprzyja temu.
Valerie Perri "Colette". Czytam wszystko, co wyszło z pod pióra tej autorki. Nie powiem, że byłam rozczarowana tą powieścią, ale trochę męczył mnie w trakcie czytania ogrom wątków, oraz wielka ilość uczestników. Po przeczytaniu zostało wrażenie, że z tych opisanych perypetii życiowych głównych bohaterów mogły powstać dwie osobne książki. Ale i tak mogę śmiało polecać książkę tym, kto przeczytał "Cudowne lata ", czy "Życie Violetty".
Remigiusz Mróz " Kasprowy". Nie jestem fanką tego autora, ale pochlebne opinie o tej książce zmusiły mnie po nią sięgnąć. Początek bardzo mocno przywiązuje czytelnika do tragedii rozgrywającej się w zagarniętym przez terrorystę wagoniku kolei górskiej. Ciekawie tez są przekazane życiowe perypetie głównych bohaterów. I wielkie moje rozczarowanie przy rozwiązywaniu powstałej ekstremalnej sytuacji. Rozumiem autora, bo już zapowiedział, że powstanie tom o dalszych losach tych że bohaterów, więc musieli przeżyć...
Wojciech Chmielarz " Rytuał" Lubię czytać tego autora. Historia opisana wydaje się niby nierealna, ale z prasy i filmów dokumentalnych przekonujemy się, że takie podobne wydarzenia się odbywają. Polecam dla odważnych, są brutalne sceny.
Alison Espach " Goście weselni"" Tytuł niby przemawia za lekką urlopową literaturą. Jednak niektórym ta książka może służyć zamiast wizyty u psychologa. Bardzo lekko, czasami z niemałą ironią autorka opisuje sytuacje kilku kobiet, które są na rozdrożu przy podejmowaniu poważnych życiowych decyzji. Czyta się lekko, ale książka wywołuje głębokie refleksje. Polecam przede wszystkim kobietom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz