
Doczekaliśmy się prawdziwej jesieni z gwałtownym ochłodzeniem w
nocy, z żółkniejącymi i stopniowo opadającymi lisćmi w parkach i lasach. Przyroda
przywraca swoje zasady, i szybko się zapomni, że prawie cztery miesiące
mieliśmy lato. W lasach zadziwia urodzaj grzybów, ogrody jeszcze wystrojone w
kwitnące kwiaty. Ładną mamy jesień, jak na razie u nas jeszcze bezparasolową. Dopiero dzisiaj w naszym bloku włączono ogrzewanie centralne i spanie w wełnianych skarpetach mam już zaliczone. Oczywiście po takim wstępie przejdę do relacji o moim tegorocznym projekcie skarpetkowym. Dzisiaj pokażę kolejne pary, które powstały za ostatnie dwa miesiące. Jak już pisałam wcześniej, byłam trochę do tyłu z moimi planami rękodzielnymi , bo nie udało mi się utzrzymać stałego rytmu: " jedna para na tydzień" z powodu różnych wydarzeń i wyjazdów. Więc dzisiaj opisuję pary nr 27-40, które zrobiłam za okres 15 sierpnia-13 październik.
W sierpniu odpoczywaliśmy w Turcji w mieście Kemer. W internecie przeczytałam, że mają tam niemały sklep z włóczkami. Oczywiście nie mogłam nie skorzystać z okazji i nie odwiedzić tej placówki. Na miejscu byłam rozczarowana tym, ze włóczka nie była wyeksponowana na półkach tylko mieściła się w workach w dwóch małych pokoikach, ani obejrzeć, ani poradzić się nie mogłam , bo sprzedawca , starszy pan orientował się tylko w cenie konkretnych motków. Nie byłam na to przygotowana i zaskoczyła mnie ta nieprzewidywana sytuacja. Więc spytałam o włóczkę skarpetkową i z tej była tylko Naco Boho. Poszperałam wśród szerokiej palety barw i wybrałam tylko trzy motki, aby nie wyjść ze sklepu bez niczego. Prawda cena jest znacząco mniejsza od tej z naszych sklepów, bo motek kosztował 2,5 eura. A teraz przechodze do moich skarpet. Trochę będzie informacji o włóczce, niektóre pary już wyfrunęły , niektóre niebawem będą podarowane.
Para nr 27 z Opalu. Z pozostałej resztki, na roczne dziecko. Korzysta Paweł z Ukrainy.
Para nr 28 z Naco Boho, kupionej w Turcji.
Para nr 29, z Opalu, na kilkumiesięczne nóżki. Dostała w prezencie mała rzeszowianka.
Para nr 30 z Opalu. Duże męskie, wysłane do bardzo sympatycznej osoby do Krakowa, zaginęły z całą paczką i nie trafiły do adresata, tak też bywa.


Para nr 31 z Naco Boho, też kupionej w Turcji. Gdzieś wraz z właścicielką chodzą po Warszawie.

Para nr 32 z Alize superwasch i Lana Grossa. Akurat w tym czasie urodził się mały Hugo, dobrze się chowa, więc niebawem do nich dorośnie.

Para nr 33. I znowu Opal, cudowna włóczka. Przeznaczona dla pięknej nastolatki.

Para nr 34 z Pro Lana " Golden Glitter". Na zdjęciu nie widać, że niteczka z połyskiem.

Para nr 35 Opal. Powtórka z tej włóczki, bo nastolatki do obdarowania są dwie.
Para nr 36 Alize Artisan z dodatkiem cieniutkiej wełenki Haapsalu.



Para nr 37 Alize Comfort. Prezent bardzo drogiej mnie osobie.
Para nr 38, włóczka Fabel. Dla bardzo dzielnej dwuletniej dziewczynki.
Para nr 39 Alize Superwasch . Duże męskie, mają już swoje przeznaczenie.
Para nr 40, z zielonych resztek Opal. Na czyjeś małe nóżki
Moim zdaniem teraz układam się w czasie, bo 41 para blokuje się, a 42 już wskoczyła na druty. Damy radę.
Przeznaczone dla małego Pawła z Ukrainy skarpety były przekazane razem z przytulanką-zajączkiem.


Małe dwie rzeszowianki siostrzyczki też lubia przytulanki, więc musiałam trochę szydełkiem pomachać. Na szczęście ta przesyłka dotarła z Wilna do Rzeszowa za cztery dni.



No i skatalogowałam swoje wyroby, na dzisiaj kończę pisanie.
Wszystkim tu zaglądającym życzę dobrej i ciepłej jesieni, nie dajcie się zaskoczyć kapryśnej pogodzie, noście ciepłe wełniane skarpety. Absolutnie nie reklamuję skarpet, bo jak dotąd żadnej pary nie sprzedałam.
Honorato, ile pięknych skarpet powstało! Miałaś owocne dwa miesiące. U nas w Rzymie też jesień. Temperatura spadła do 24 stopni, w domach przez , że nie są ocieplone i okna jednoszybowe, szybko robi się chłodno. Już myślę o skarpach do spania. Laleczki śliczne zrobiłaś, słodziutkie. Pozdrawiam ciepło i trochę pochmurnie dzisiaj:))
OdpowiedzUsuńA nas dzisiaj dopiero 9 stopni, ale przy tym słonecznie i bezwietrznie, nie narzekamy, jesień mamy ładną. Bardzo tęskno mi do twoich postów, ciekawi zawartość Twojego warsztatu dziewiarskiego, czytane książki. Marzę, że doczekam się relacji z Rzymu. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej kocham jesień, a Ty tak pięknie o niej piszesz, odsłaniając kolejno jej walory. Urzekło mnie określenie "jesień jeszcze bezparasolowa". A kolekcja skarpetkowa imponująca, wszystkie są piękne, zachwyciły mnie te, którymi obdarowany zostanie Hugo oraz te we wrzosowej kolorystyce. Wierzę, że paczka w końcu się znajdzie, u mnie kiedyś przesyłka znalazła się na poczcie po pół roku! Urocze są Twoje maskotki, laleczka cudna, te oczy, te włosy! Pozdrawiam ciepło, już jesiennie:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, zawsze to podbudowuje i motywuje do dalszych "wyczynów". Skarpety mnie nie odpuszczają, no bo rzekło się słowo, więc muszę wytrwać w tym postanowieniu. Czekają mnie sweterki, i już chciałoby się trochę zmienić" kierunek" drutów. Jesień w tym roku potrafi zaskoczyć, już dwie klejne noce były z przymrozkami, a dzień nastaje piękny i słoneczny, nie mówię już o tych kolorowych koronach drzew. Życzę Ci ładnych jesiennych przygód, oczywiście utrwalaj wszystko w swoich niesamowitych zdjęciach. Uściski.
UsuńAleż ty jestes pracowita, tyle skarpet zrobilas. Będą służyły nowym właścicielom , szczególnie ze nadciąga zima. Ja w sklepiku w Rzymie tez byłam rozczarowana sklepem. Większość wloczek była w pudłach poupychani. Wystawione tylko jakies pojedyncze egzemplarze. Zeby cos kupic to promo trzeba wiedziec co mąka ma stanie 🤔 No i znac Wloski. 🙈 trzech panów ogarniało temat, ale ja jako turystka nie mialam tam szans sie odnaleźć. Udało mi sie cos kupic z tego co było wystawione .
OdpowiedzUsuńWłaśnie mnie prawidłowo zrozumiałaś, kiedy sama przed taka ilością poupychanej i niewystawionej włóczki się znalazłaś. Dzisiaj rozmyślam, czemu nie kupiłam to i owo, ale chyba tak trzeba, najpierw muszę wyrobić swoje zapasy. Niedawno zebrałam różne motki i kłębuszki, z których niczego już nie planowałam robić, uzbierało się dwie ogromne reklamówki i na FB w specjalnej grupie, gdzie oddaje się niepotrzebne rzeczy wystawiłam. Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy niedaleko mieszkająca kobietka przyszła wszystko zabrać. Trochę zwolniłam miejsca i porządniej wszystko ułożyłam. Życzę Ci fajnych jesiennych dni.
UsuńOjej ile literówek, przepraszam ale słownik mi płata figle
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj, czasami z tym też mam wielkie problemy, a ostatnio coraz częściej nie chce mi drukować literki "ć"... Ale i tak jedna drugą zrozumiemy.
UsuńOch, jak bardzo lubię oglądać wydziergane skarpety! A jakie piękne komplety stworzyłaś dla małych dziewczynek! Coś pięknego! Taki prezent od serca. Oj, nastrajam się i ja na ciepłe ubrania, w tym i skarpety. Dobrego dnia!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością oglądałam Twoje sweterki na blogu. Tak, pogoda dyktuje ,że trza myśleć o ucieplaniu się, z tego powodu wczoraj zamówiłam włóczkę na czapkę, bo akurat z tą częścią garderoby najtrudniej mi trafić, co nie zrobię , to mi nie podoba się. Życzę pogodnej jesieni i ładnych nowych prac z drutów zdjętych.
OdpowiedzUsuńSkarpety piękne i pewnie dają dużo radości i ciepła osobom, do których trafiły. Pluszaczki urocze. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńZ informacji zwrotnej wnioskuję, że posiadacze skarpet się cieszą. W ogóle daruję tylko tym, których lubię. Pozdrawiam i życzę ciekawych jesiennych wydarzeń w Twoim życiu.
OdpowiedzUsuńWitaj Honoratko! Podglądam Twego bloga od jakiegoś czasu, jest ciekawy i inspirujący, podziwiam piękne skarpetki, zapisuję książki do przeczytania. Pozdrawiam serdecznie. Ewa
OdpowiedzUsuńMiło mi, Ewo, że zaglądasz tu i odnajdujesz coś pożytecznego dla siebie. Bardzo lubię czytać i bardzo cenię ludzi czytających.Pozdrawiam serdecznie z jesiennego już, ale ciągle pięknego Wilna.
Usuńwonderful
OdpowiedzUsuń