Translate

środa, 29 maja 2024

Czytanie zawsze i wszędzie...





       " Kto czyta książki, żyje podwójnie..." /Umberto Eco/


     W ostatnim poście nie pisałam o  książkach i ku mojemu zdziwieniu kilka osób w komentarzach przyznało się, że czekają  na moje relacje o przeczytanym. Byłam tym mile zaskoczona, bo  mam ogromny sentyment do ludzi czytających.  Wiadomość o tym , że ktoś z obcujących ze mną jest gorliwym czytelnikiem, sprawia, że zaczynam czuć do tej osoby szczególną sympatię i  darzyć wielkim zaufaniem. Czasami to się nie sprawdza na praktyce, ale nadal uważam, że książki każdego z nas doskonalą. 

      Moja przygoda z książkami zaczęła się  od szóstego roku życia.  Prawie do siedmiu lat rosłam u babci na wsi, gdzie byłam oczkiem w głowie u otaczających mnie dorosłych. Dwie młodsze siostry mojej mamy były wówczas uczennicami w przedmaturalnych klasach.  Nigdy  nie nazywałam ich ciociami, skoro jeszcze chodziły do szkoły.  Moje uniwersytety zaczęły się od ich podręczników, które pozwalano mi przeglądać. W ówczesnych podręcznikach ilustracji nie było zbyt dużo, i dlatego bardzo ciekawiła mnie treść tekstów. Początkowo dziewczyny czytały mi, ale chyba potem wywnioskowały, że bardziej się opłaca zapoznać mnie z abecadłem. Pewnego razu postanowiłam zademonstrować babci swoje postępy w czytaniu i mój wybór padł na wiersz Marii Konopnickiej "Dzwony". Babcię wiersz poruszył do łez, a ja postanowiłam wówczas, że sprawię  jej wielką radość, jeżeli nauczę się go na pamięć. I te z tragicznym tekstem dzwony dźwięczały w domu od rana do wieczora, recytowałam go wszystkim, kto był chętnym do słuchania. Wówczas na Litwie językiem państwowym był  rosyjski i nauczyłam się posługiwać tym językiem  kiedy będąc w mieście bawiłam się na podwórku z innymi dziećmi, które pochodziły z rodzin litewskich, polskich, rosyjskich i żydowskich. Wszyscy między sobą  rozmawialiśmy po rosyjsku, po przyjściu do domu mówiło się w swoim języku.  Zaczęły się mi trafiać ciekawe dziecięce książeczki rosyjskie i jakoś bez problemu poznałam rosyjski alfabet. No i zaczęło się czytanie wszystkiego, co trafiało do moich rąk, a były to naścienne kalendarze, książeczki do nabożeństwa, nawet skrawki starych gazet, no i oczywiście w kiosku od pani, z którą zawarłam znajomość dostawałam z pod lady tygodnik "Miś".  Do szkoły poszłam umiejąc czytać, ale nie umiejąc pisać, bo to mnie nie ciekawiło.Tak już przeszło pół wieku nie rozstaję się z książką, w szkole starałam się przeczytać wszystkie utwory programowe, o ile można było je zdobyć. Były czasy, kiedy od rana staliśmy w kolejce przed naszą księgarnią"Przyjaźń", aby podczas"Dni polskiej książki" zdobyć ówczesne "perełki" -utwory Siesickiej, Snopkiewicz, Chmielewskiej... W tamtych czasach niezmiernie  cieszyliśmy się otrzymując prezent w postaci książek. Takie były czasy...

    Nie rozstawałam się z książkami nigdy, kiedy były trudno dostępne, to zbieraliśmy makulaturę, aby otrzymać talony na zakup dzieł znanych klasyków. Teraz cieszę się, że mogę przebierać i wybierać, bo dzięki  elektronowym czytnikom większość pozycji stały się dostępne. Często pytają  mnie, czy czytanie książek z czytnika nie pomniejsza ich wartości. Absolutnie nie mam wrażenia, że zostałam pozbawiona jakichś wartościowych doznań tylko z tego powodu, że czytam książki w wersji elektronowej. Odwiedzam bibliotekę i nie stronię od książek tradycyjnych, ale bardzo cenię wygodę czytania z czytnika w czasie podróży, oraz to, że dzięki temu, iż od córki dostałam w prezencie czytnik przywiązany do Legimi, to mam w zasięgu ręki i oka niemało literackich skarbów. Jak wybieram? Bardzo cenię sobie opinie czytelników z "Lubimy czytać", dzieci mi też podpowiadają po jaką pozycję warto sięgnąć, na szczęście mam czytające potomstwo. No i mam niemało blogerek, których literackie gusta są podobne do moich i u nich  też podpatruję czym mam popełnić swoją listę do przeczytania. Nigdy nie czytam kilku książek naraz, tylko przy robótkach słucham audiobooku. 

    A teraz przechodzę do porad i poleceń w zakresie czytania na lato. 

   Bardzo polecam miłośnikom kryminałów kolejną książkę debiutantki Weroniki Mathia "Szept" . O jej pierwszej książce "Żar",  która  zdobyła tytuł książki 2023 roku w nominacji na najlepszy debiut już pisałam i też gorąco polecałam. Druga pozycja nie ustępuje pierwszej. 

   Kto chce łagodnej historii , z bardzo ciekawymi bohaterami i w niecodziennych okolicznościach polecam sięgnąć po "Kameliowy sklep papierniczy" Ito Ogawy.  Warto przyjrzeć się, jak Japończycy potrafią  delektować się najmniejszym wydarzeniem, świętować kwitnienie drzewka, oraz , jak rytuał pisania i wysyłania listów (tych papierowych) może całkowicie odmienić życie jak nadawcy, tak też odbiorcy  listów. Byłam zauroczona tą powieścią i oczywiście polecam ją jako literaturę kobiecą.

     Stephan King " Holly" - trochę mi wstyd, że tak długo obchodziłam stroną jego książki. Mistrz, nic dodać, nic ująć. 

       Rebecca K. Fuang w " Yellowface" - ukazuje nietypową przestrzeń, świat wydawnictw, pisarzy i recenzentów. Książka, która jednych zagarnia całkowicie, innych rozczarowuje. Byłam w pierwszej grupie czytelników. Od pierwszych stronic główna bohaterka poprzez przypadek trafia w przykrą sytuację, i zostaje wciągnięta w codzienne zmaganie z otaczającym światem, z powodu raz popełnionego przestępstwa.  

     Katarzyna Zyskowska " Sprawa Hofmanowej" .Lata 30-te, przedwojenne Zakopane ze swoją niepowtarzalną atmosferą. Fikcyjna historia opiera się na faktach tatrzańskich tragedii z lat 20-tych. Wartka akcja, barwne postacie trzymają czytelnika do końca powieści. Raczej z tych, co niebawem się zapomni. Ale swego czytelnika książka  znajdzie.

    Dzisiaj będzie mało o robótkach, bo brałam udział  w testowaniu skarpet, o których nie mogę jeszcze teraz pisać. W szafie zalegała zakupiona u Kokonków cienka bawełna, która postanowiłam przerobić na letni sweterek. Jakoś opornie mi to idzie, bo druty cieniutkie i nie wiem , czy będzie mi się gotowy wyrób podobać, bo wzór wymyślam w trakcie dziergania.

 

 

      Na działce przeminął już okres kwitnących drzew. Cudownie, jak pod kożuszkiem bitej śmietany, prezentowały się jabłonie, niepowtarzalne również w maju były bzy. Na grządkach przy tak ciepłej pogodzie panoszą się chwasty, kwietniki potrzebują rekonstrukcji po przekwitniętych roślinach wczesnowiosennych. Jednym słowem pracy przewidzi się moc, a sił już brak na wszystko, więc w niektórych miejscach  ogrodu samowolnie powstają "naturalne ekologiczne zakątki"

 

 


No i tyle na dzisiaj. Chcę wszystkim tu zaglądającym życzyć pięknego powitania lata, doboru odpowiednich rozrywek i ciekawej literatury. A tym, kto się zastanawia, czy warto przyjechać do Wilna przesyłam kilka obrazków z naszych wileńskich uliczek. 









15 komentarzy:

  1. Chętnie skorzystam z Twoich podpowiedzi co przeczytać. Ostatnio czytam wyzwania sw Augustyna i utknęłam troche. 🙈 Ale jeszcze chwila i wrzucę cos lżejszego do poczytania 😁Wilno piekne, byłam raz , może jeszcze uda sie wrócić 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, trzeba bardzo chcieć, a wówczas się uda jeszcze powrócić do Wilna i zwiedzać jego ciekawe miejsca i obiekty. Po testowaniu serduszek tez rzuciłam się do czytania. Życzę Ci wspaniałego lata.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie opisałaś początki Twojej wielkiej przyjaźni i miłości do czytania. Ze wzruszeniem przypomniałam sobie Misia i pomyślałam o wielu momentach życia związanych z czytaniem, kupowaniem książek i czasopism dla siebie, potem dla dzieci, dla wnuków, ale także o pakowaniu książek podczas przeprowadzek, o oddawaniu do bibliotek. Całkiem niedawno, jakiś rok temu doceniłam czytnik.
    Obok wątku książkowego podoba mi się też ogród i wileńska architektura, Bawełniana bluzeczka zapowiada się świetnie, i spontaniczne tworzenie wzoru wróży bardzo dobrze, a do tego przyjemny jasny kolor. Pozdrawiam ciepło:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, po Misiu Był "Płomyczek" , potem "Zastępy młodych" i bardzo zazdrościłam swoim rówieśnikom z Polski, że mają tyle prasy do wyboru. Co do ogrodu, to , niestety ostatnio bardzo rozbiegają się nasze plany z możliwościami. Przed wyjazdem na działkę ambitnie planujemy, co mamy zrobić, ale przy pracy czujemy, że siły już nie te, ciało posyła sygnały, aby nie przesadzać z wysiłkiem , i wracając do domu cieszy nas fakt, jeżeli połowę zaplanowanych prac wykonaliśmy. Życzę Ci ładnego startu w lato.

      Usuń
  4. Ach Snopkiewicz i Siesicka - uwielbiałam! Lilka ze "Słoneczników" byla moją idolką. Książkę o sklepie papierniczym mam w wirtualnym koszyku w bibliotece i czekam w kolejce.

    Natomiast polskich kryminałów nie znoszę. To znaczy lubię te stare z PRL o milicjantach, z sentymentu, nawet mam sporą kolekcję.

    Wilno piękne, byłam taż około 1990 i noszę w sercu
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już czas ponownie odwiedzić Wilno. Po tylu latach miasto wypiękniało,odbudowało się , ale zachowało swoją duszę. Chyba najbardziej nostalgicznie wspomina się literatura czytana w latach młodzieńczych. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Uwielbiam czytać książki i o książkach. Twoja czytelnicza droga jest bardzo podoba do mojej. Też zaczynałam wcześnie. Połykałam książki w niesamowitym tempie. Teraz nie czytam już tak dużo, ale za to słucham więcej. Lubię książki papierowe, ale wolę obecnie czytnik, bo łatwiej mi się czyta bez okularów. I oczywiście bardzo ułatwia życie, noszę go zawsze w torebce i nie waży tyle co 800-stronicowa papierowa książka. Żadnej z polecanych książek nie czytałam, ale mam w bibliotece na Storytelu, część z nich:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło widzieć Twój ślad pozostawiony na moim blogu. Od dawna mam przeczucie, że bardzo zbliżone tematy książkowe nas kręcą. Na pewno niektóre pozycje zdobędą Twoje uznanie. Życzę dobrego lata, niech różne miłe wydarzenia towarzyszą Ci.

      Usuń
  6. Muszę przeczytać koniecznie Dzwony, bo nie znam. Urzekła mnie Twoja czytelnicza droga i to czytanie wszystkiego, do dziś tak mam. Ja swoich początków nie pamiętam, jedynie takie poczucie niezależności, że wreszcie mogę czytać ile chcę i nie być zależną od tego czy rodzice mają czas.
    Kameliowy sklep papierniczy bardzo mi się podobał.
    Sweterek fajnie się zapowiada, pozdrawiam serdecznie znad morza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbyś zdradziła góry w tym roku? Oczywiście, że zazdroszczę Ci morza, sama planuję tylko dopiero w sierpniu wylot na Kretę. Na pewno ciekawie spędzasz czas i opiszesz swoje wrażenia. Dobrej pogody życzę .

      Usuń
  7. Książki już zapisałam. Bzy cudowne. Wilno pełne uroku - kusisz. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuszę, oj kuszę wszystkich, kto nie był w Wilnie. Cóż robić, skoro mieszkam w tak ciekawym mieście, nawet Czesław Miłosz pisał : "Nigdy od ciebie miasto..." Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz radzę odwiedzić nasze ukochane Wilno.

      Usuń
  8. I mnie zauroczył "Kameliowy sklep papierniczy" - czytałam go z prawdziwą przyjemnością. Widzę, że mamy podobną historię czytania - przez pierwsze sześć lat z kawałkiem byłam jedynaczką wychowywaną wśród dorosłych, córką czytającego ojca, ale to mama nauczyła mnie i czytać i pisać. Do mieszczącej się w moim budynku biblioteki dziecięcej zostałam przyjęta jako pięciolatka, czyli przed ukończeniem wymaganego wieku - wtedy do biblioteki zapisywać się mogły pierwszaki, ewentualnie zerówkowicze. W pierwszych latach podstawówki wynudziłam się, bo miałam już świetnie opanowane umiejętności, które moi rówieśnicy dopiero zdobywali (czytanie, pisanie, liczenie itd.), więc mama zaczęła uczyć mnie rosyjskiego i kupowała mi "Wiesiołyje kartinki", a z polskich czasopism oczywiście "Misia" i "Świerszczyk". Już w piątej klasie podstawówki zdobywałam pierwsze bibliotekarskie szlify w sanatoryjnej bibliotece, później w siódmej i ósmej klasie , jako łącznik z biblioteką miałam przywilej pomagania w bibliotece szkolnej. No i tak mi zostało do dziś - i z czytaniem i z pracą w bibliotece. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dobrze rozumiem Twoją duszę czytelnika, który nie może bez książek. Też pamiętam "wiesiołyje kartinki", wówczas podobały mi się bardzo. Życzę dobrej literatury, do której chyba masz dobry dostęp z powodu swojej pracy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń