Wczoraj na naszym Placu Katedralnym była uroczyście odsłonięta choinka, jako symbol oczekiwania na Święta. W domu zaś tradycyjnie rozpoczynamy ten okres zapalając świecę na wieńcu adwentowym, który, jak każdego roku, robię z tego co mam pod ręką. Dlatego też świece są różnorakie, gałązki zielone z naszego jodłowca, cały wieniec taki "niedoskonały", ale nam się podoba.
Jakiś czas temu powstały takie dwie maskotki.Prawda, laleczka już wyszła z domu, a Harry też jest przeznaczony pewnej jego fance.
Z książkowej półki.
Beth Morrey "Uratować Missy". Z zapałem zabrałam się do czytania, bo na okładce książki przeczytałam, że jest ona przeznaczona dla czytelników " Mężczyzna imieniem Ove"(Fridrik Backman), oraz " Eleonor Oliphant ma sie całkiem dobrze" ( Gail Honeyman). I chociaż o Eleonorze nie czytałam, za to byłam zafascynowana historią Ove. Więc spodziewałam się również podobnych wrażeń. Ale od razu napotykam kilka wątków "żywcem " ściągniętych z książki o Ove. Dalej czytając widzę bardzo wielkie podobieństwo głównej bohaterki Missy do Olive Kitterige z powieści Elizabeth Strout. Niektóre sytuacje są identyczne. Przeczytałam do końca, ale pozostał jakiś niesmak, coś mi przeszkodziło wczuć się w perypetie życiowe bohaterki. Takie są moje wrażenia.
Wojciech Chmielarz "Farma lalek". Ciekawy kryminał, aktualny temat. Lubię twórczość Chmielarza, a wybór akurat na tą książkę padł wówczas, kiedy moja córka po jej przeczytaniu będąc na wycieczce w kopalni uranu odkrywa iż wszystkie wydarzenia opisane odbywały się akurat tam,w Kowarach, które w książce są nazwane Krotowicami. Zaintrygował mnie ten zbieg okoliczności, przeczytałam i mogę śmiało książkę polecić miłośnikom kryminałów.
Każdemu tu zaglądającemu życzę, aby czas oczekiwania ( nieważnie czego) upływał w dobrej atmosferze, z dobrą książką.
Wróciły laleczki! Jak ja je lubię w twoim wykonaniu. Słodziaki.
OdpowiedzUsuńNa temat skarpet mogę nie tylko wypowiedzieć, że mi się bardzo, bardzo podobają. Natomiast o technice ich wykonania niewiele. Do tej pory popełniłam dwie pary według kursu Intensywnie Kreatywnej i to tyle w tym temacie.
Farmę lalek czytałam i podobała mi się i już wiem, że po pierwszą pozycję na pewnio nie sięgnę.
Mój czas oczekiwania na koniec remontu wlecze się niemiłosiernie, ale lektury mam dobre i robótki się posuwają do przodu:))) Pozdrawiam ciepło:)
U mnie też po kursiku od Intensywnie Kreatywnej zaczęło się dzierganie skarpet od palców. Co do maskotek, to mam w planie jeszcze kilka. Wiem, jak denerwuje remont, a rozumiem, że u was jest bardzo poważny zakres prac, ale na pewno pomagają w oczekiwaniu myśli o tym, jak będzie ładnie po wszystkim.Pozdrowienia serdeczne.
OdpowiedzUsuńBezustannie podziwiam umiejętność dziergania skarpet od palców i pięty skróconymi rzędami. Dla mnie to jakiś kosmos. Próbowałam i ... szkoda gadać. Robię od góry, pięta najprościej wg kursu z jednej książki. No i właśnie robię skarpetki, mam tylko jeden motek włóczki i po pięcie okazało się, że chyba zabraknie na całe. No i sprułam, cholewka krótsza, może wystarczy. I takie mam dylematy. Z tego wniosek, że chyba jednak muszę się przekonać do metody od palców.
OdpowiedzUsuńAle się rozpisałam :), pozdrawiam.
Moim zdaniem każdy sposób jest dobry, bo znam koleżanki, które dziergają tylko od góry, i są w tym mistrzyniami. Oczywiście dziergając od palców możemy regulować długość skarpet w miarę, jak szybko ubywa nam włóczki. Cieszę się, że tu zajrzałaś, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPodziwiam za zapał do skarpetek. Pooglądam to może i do mnie wróci. 😁 Czas mnie do przodu, cieszę się, że już zaczął się adwent, teraz czekam jeszcze na śnieg. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńA u nas już dzisiaj na biało, i mamy -2C. Wysyłamy śnieg do was.Pozdrowienia.
UsuńPiękny wieniec, dzięki różnorodności świeczek jeszcze ładniejszy. I to nawet można uzasadnić, bo przecież Adwent dzieli się na dwie części, także i w Twoim wieńcu widać te etapy oczekiwania na Boże Narodzenie, tylko że jest ich cztery. No i na pewno miło będzie co tydzień zapalić inną świeczkę :)
OdpowiedzUsuńIlekroć oglądam Twoje skarpetki, mój mózg zaczyna pracować na szybszych obrotach, takie inspirujące są zastosowane przez Ciebie rozwiązania w zakresie łączenia włóczek i kolorów. Naprawdę, mam poczucie, że można wykorzystać do skarpetek wszystkie, nawet najmniejsze kłębuszki i stworzyć harmonijną całość. Naprawdę jestem pod wrażeniem.
Szczególnie moją uwagę przykuły śliczne torebeczki, ta z ptaszkami jest przecudna! Czy sama je szyłaś? I czy są to torebeczki na skarpetki? Bardzo, bardzo jestem zauroczona:)
Pięknego Adwentu, to mój ukochany czas w ciągu roku.
Mimo iż kupuję specjalną włóczkę skarpetkową, co ma 75% wełny, to jeszcze korzystam z resztek. Mam osobne pudełko, gdzie chomikuję różne resztki, które zostają od skarpet i potem ich używam.Co do woreczków, to są kupowane, jak wiadomo narodową rośliną Litwy jest len, więc te też są z lnu.A ponieważ szykowałam przesyłkę do Niemiec, więc kiedy natrafiłam na te woreczki, to już same skarpety tam wskoczyły. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSkarpety pierwsza klasa - mam jedną parę, takich wełnianych ręcznie robionych, ale ich nie zakładam - za ładne są, żeby je niszczyć praniem, więc tylko przymierzyłam i odłożyłam. Laleczki też śliczne. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńAnnetto, zakładaj , ciesz się nimi na swoich nóżkach, a pranie nie niszczy, trzeba tylko prać ręcznie i w prawie zimnej wodzie.Pozdrawiam.
UsuńHonoratko, dobry wieczór. Śliczne są te Twoje dzierganki. Ach, jak ja chciałabym tak umieć. Gratuluję Ci. Ściskam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa uznania,a ja chciałabym umieć tak ładnie urządzać
Usuńmieszkanie, jak to udaje się Tobie. Pozdrawiam.