Pod takim hasłem żyję już dobrych kilkadziesiat lat, od tej chwili, kiedy to pierwszy raz moja noga stanęła na ziemi polskiej. Świeżo po maturze odbyłam podróż życia, o której marzyłam odtąd siebie pamiętam. Już na dworcu kolejowym w Białymstoku byłam wszystkim zachwycona. Absolutnie wszystkim. Ogłoszenia o odjeżdzie kolejnego pociagu były przekazywane po polsku, kiosk " Ruch " na dworcu oferował tyle polskich gazet, ( u nas kupowało się z pod lady " "Przyjaciółkę" ), dookoła byli kulturalni ludzie ładniej i bardziej kolorowo ubrani. Jednym słowem i powietrze było czystsze, i woda smaczna i wszystko, wszystko było tu lepsze, aniżeli u nas. Tak, to były czasy peerelowskie, ale takiego socjalizmu, jaki był u nas w ówczesnym Związku Radzieckim, tu nie było, byliśmu daleko do tyłu. Zakochałm się w tym kraju na zawsze  i odtąd starałam się odwiedzać Polskę przy każdej możliwości.
     8 lipca wyruszyłam do Warszawy odwiedzić syna i pozwiedzać stolicę. Dawno planowałam   odwiedzić Muzem Techniki, więc pierwszego dnia po przyjeżdzie udaliśmy się w stronę Pałacu Nauki i Kultury. Byłam bardzo zachwycona eksponatami w muzeum technicznym, i naprawdę dużo zdjęć wykorzystam na lekcjach.
    Szczególnie ciekawa była sala z eksponatami wynalazków Leonardo da Vinci.
 

                                                                                                                                                    A to jego  czołg
     Spadochron Leonardo da Vinci
 Każdy odwiedzający może znależć coś dla siebie. Są sale poświęcone astronomii, hutnictwu, górnictwu, mnóstwo starych pojazdów. 
     
   Nie mogłam przejść obok pierwszych pralek.
. 
   Kiedy po kolacji skierowaliśmy sie w stronę stacji kolejowej, to ujrzeliśmy taki widok na ulicy:
     Mnóstwo policji i na chodnikach ustawiający się ludzie. Wniosek: pojedzie ktoś bardzo ważny ze szczytu NATO. Oczywiście czekamy i po kilkunastu minutach obok nas przejeżdżają dwa samochody Obamy. W jednym z nich jest prezydent Ameryki.  
           Taki zbieg okoliczności stał się miłą niespodzianką dla mnie.
    W sobotę zwiedziłam Muzeum Żydów. Wyszłam po obejrzeniu wystawy  wzbogacona o  informację z historii narodu żydowskiego. Współczesne muzeum bardzo dostępnie i ciekawie przedstawia różne epoki z życia Żydów.
  A w niedzielę według planów - Łazienki:
     Wieczorem spacerkiem udajemy się na Starówkę, i to co widzę na jakiś czas zaciera wszystkie moje doznane dobre wrażenia. Z początku nie mogłam zrozumieć o co chodzi, ale potem skojarzyliśmy, że mamy 10 lipca.  Przed Prezydenturą na jednej stronie ulicy przedstawiciele KOD-u z hasłami antyrządowymi, na drugiej zaś na chodniku krzyż ze zniczy i idąca nieliczna procesja z księdzem na czele. Z głośników padają ostre oskarżenia. Turyści patrzą z wyrażnym rozbawieniem , niektórzy z politowaniem. Boli to. I tu nasuwa się mi nowe hasło pytanie: "  Jak cię taką kochać, Polsko?"
      Wyjechałam z Polski z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony odpoczęłam od codziennej rutyny, dużo zwiedziłam, mile spędziłam czas na rozmowach z synem, a zdrugiej strony muszę ciągle żyć  nadzieją , że nastapi taki czas, kiedy  kraj nie będzie "rozszarpywany" przez partie.
     Nigdy nie brałam udziału w podobnych akcjach charytatywnych, ale nie mogłam zostać w stronie, kiedy przeczytałam o  
akcji Tęczowy kocyk  
    Wczoraj w ramach akcji wydziergałam pierwszy komplecik.
  Po drodze z Wilna do Warszawy i z powrotem czytałam literaturę wybitnie kobiecą i odpowiednią na lato. To książka Moniki Szwai " Stateczna i postrzelona". Bardzo się lekko czyta, pozytywnie nastraja czytelnika na wiarę w dobre zakończenie.
      Na tydzień wybieramy się do Bułgarii, więc serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników bloga i życzę dodatnich emocji. Honorata