Okazało się, że nie umiem planować. Chodzi o zobowiązania dziewiarskie. Jeszcze niedawno mogłam pochwalić się, że nie posiadam robótek rozpoczętych i odłożonych, albo raczej "zarzuconych". I tu zadziałało przysłowiowe "Nigdy nie mów Nigdy. Musiałam według planów mieć ukończony "piórkowy". No bo dzierga się szybko, wzór nie potrzebuje szczególnej uwagi,więc robótki przybywało, jak i spodziewalam się, aż...Dochodzę do wniosku, że to już pazdziernik na dworze sobie dobrze się rozgościł, mąż wybiera się na konferencję do Krakowa, gdzie spotka się z córką, a ja niczego jej nie udziergałam. Więc sweter odkłada się jak najdalej, a ja nareszczie znajduję pomysł na realizację czterech motków dropsowej Limy w kolorze miodu i jednego w kolorze kawy z mlekiem. Tak długo nie mogłam ich wykorzystać, więc teraz musiałam dobrze sobie przy robótce posiedzieć, aby zdążyć na czas. Ale udało się. Komin i czapka już zapakowane i jutro dotrą do adresatki.
Ponieważ dominował kolor żółty nad brązem, musiałam pokombinować z ich połączeniem Przy czapce postanowiłam się "dokształcić' i nauczyć tego, o czym dawno już marzyłam , czyli dwukolorowego ściągacza, albo tak zwanej "Brioszki". Spodziewałam się wielkich trudności, ale z filmiku Zdzisławy wszystko staje się zrozumiałe. Reszta czapki też dziergana z rosyjskiego filmiku, gdzie bardzo dostępnie wszystko przekazane. Nawet nie prułam, tylko zrobiłam najpierw próbkę sciągacza, aby dobrze obliczyć ilość początkowych oczek. Przy kominie improwizowałam, dziergałam warkocze (prawie jak w czapce) i same prawe oczka. No i największą niespodziankę sprawił mi mój aparat fotograficzny, bo na pierwszych zdjęciach tak "przekłamał" kolory, że nie mogłam z tym się pogodzić. Ładny soczysty, miodowy kolor wyszedł blado i ubogo, i cały komplet wygladał nijako. Potem nawet wyszłam z robótką na dwór, bo nie mogłam znieść tego fotograficznego "blefu". No i zdjęcia na dworze przekazują już te prawdziwe kolory.
Muszę przyznać, że bardzo lubię tą włóczkę. Po blokowaniu wyrób staje sie miękki,przytulny, no i będzie ciepły, bo to wełna z alpaką. Bardzo się nadaje na czapki zimowe. I czapka, i komin ładnie się układają. Chyba będę musiała sobie też coś podonego udziergać . ( Tylko kiedy?)
Po jednym z wypadów na miasto wracam wlaśnie z tym:
Jakbym mało miała niezrealizowanych planów i zalegających motków? Ale stało się.
No i nie mogłam ustać przed takim zakupem:
A wybierając wśród książek sięgnęłam po jedną z polecanych na blogach ,czyli "Powieść bez O" Judith W. Taschler. O ile jeden z wątków wydaje się bardzo banalnym i "oklepanym",no bo tyle już książek opisuje "trójkąty"małżeńskie, to drugi wątek o zesłanych dwudziestolatkach z Austrii do łagrów sowieckich, o ludzkim honorze i "najtrudniejszej i najwierniejszej " miłości staje się tym kołem ratunkowym dla całej powieści. Takie przynajmniej miałam wrażenie po przeczytaniu.
Według prognozy meteorologicznej ma byćw przyszły tygodniu prawdziwa złota jesień. Życzę wszystkim dobrego nastroju, udanych planów i ich realizacji.
Piękny , ciepły kolor idealnie wygląda na tym komplecie. Myślę, że córka będzie bardzo zadowolona. Zwłaszcza, że zapowiadają długą i ostrą zimę w Polsce. Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńZazwyczaj jej wszystko się podoba,bo po pierwsze,przed udziergiem omawiamy konkrety, no i po drugie sama nie dzierga, więc musi darowanemu... Dzieki,że tu zaglądasz,z niecierpliwością wyczekuję na Twoje ciekawe reportaże. pozdrowienko.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać czapki i komina :)
OdpowiedzUsuńZnaczy zaakceptowałaś. Jedynie pogoda za ciepła na to.
UsuńPiękny komplet wyszedł i ten cudny kolor wtapiający się w jesień, śliczny. Córka będzie zadowolona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))
Dziękuję za miłe słowa. Teraz chcę opanować różne wzory techniką "brioszka",tylko , że doba jakoś mi kurczy,chyba od chłodu,no i książki zabierają ten czas...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKomplecik piękny! Bardzo lubię taki fason czapek - twarzowe. A brioszkę też mam w planie. Tak, doba coraz krótsza i to nie tylko chyba od chłodów ale od tych naszych licznych planów. :)
OdpowiedzUsuńZakupy śliczne - tyle przyjemności, warto. A druty do warkoczy bardzo praktyczne. Kiedyś robiło się za pomocą zwykłej agrafki, no ale miała smutny wygląd (i za ostry czubek), a kolory i urok narzędzi też ważne. :)
Pozdrawiam i dużo słońca!
Dziękuje za pokrzepiające słowa.Bardzo ważne, aby ktoś jeszcze uzasadnił konieczność naszych zakupów. Raczej każdy zakup mam zaplanowany, a ten tak spontanicznie się załapał,iż potem zastanawiała msię,czy aby to było konieczne. Mieliśmy dzisiaj po długotrwałych deszczach ładny i słoneczny dzień. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPiękny komplet, kolorystycznie w sam raz na jesień. U nas złota ciepła jesień była od poniedziałku, dziś już się chmurzy, a od jutra ma padać. Zaintrygowałaś mnie opisem książki.
OdpowiedzUsuńTeż od poniedziałku mieliśmy " przerwę ' od deszczu,świeciło słońce.Książka jest warta czasu.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń